Ambasador Przemysław W.
https://oko.press/rzecznik-dyscyplinarny-ziobry-wywiera-presje-na-sad-ws-giertycha/
Co do zasady unikam na tym blogu wypowiedzi odnoszących się do polityki w innym wymiarze aniżeli dotyczącym Wymiaru Sprawiedliwości, ale…. Jak by to oględnie ująć, dziś mamy takie czasy, że do służby dyplomatycznej, w tym na funkcje ambasadorów trafiają osoby mające często dość oryginalne i nieszablonowe podejście do swych dyplomatycznych zadań.
Czemu o tym piszę? Bo zastawiam się gdzie ci co teraz rządzą – tzn. polityczni mocodawcy rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców, skierują ich, gdy już będzie kończyć się ich pożałowania godna misja. Oczywiście nie życzę naszemu Państwu, aby ambasadorem RP został Przemysław W. Radzik. Ale coraz bardziej oczywiste staje się, że panowie Schab, Radzik i Lasota nie mogą pełnić dalej urzędu sędziego z tej prostej przyczyny, że misji bycia sędzia wymierzającym sprawiedliwość w imieniu Rzeczypospolitej, sprzeniewierzyli się. I jeśli przywracanie niezależności sądownictwa ma mieć jakikolwiek sens, to pierwszym i głównym obowiązkiem będzie rozliczenie działalności państwa nie-sędziów z izby dyscyplinarnej oraz rzecznika dyscyplinarnego i jego pomocników.
Do klasycznych w dzisiejszych czasach środków oddziaływania prokuratury na linię orzecznictwa sądowego (wszczynanie postępowań w spawie orzeczenia wydanego przez sędziego, wnioski o uchylenie immunitetu, stawianie zarzutów karnych za to że sędzia robi to co do sędziego należy) doszły ostatnio aktywne działania wspomagające rzeczników dyscyplinarnych.
Oczywiście można wierzyć w inną wersję. Jest to wersja bliska całkiem sporej części środowiska sędziowskiego (mam na myśli tych, co boją się szerzej otworzyć okno w swoim gabinecie, z obawy żeby prezesa nie zawiało). Przecież rzecznik ani zastępcy nie robią nic szczególnego, są legalnie powołani, wykonują swoje czynności. Na moje orzekanie w moim referacie nie ma to wpływu. Poza tym mam dużo pracy, mam dzieci, mam kredyt. Nie mam czasu śledzić co tam się dzieje. Mnie to nie dotyczy. Nie znam dokładnie sprawy, nie widziałem akt, nie wypowiadam się. Tak to wygląda właśnie. Cóż, przykre że wielu z nas niezależność, powściągliwość w opiniach (konieczna gdy rozstrzyga się sprawę) i niezawisłość jakoś tak łatwo miesza się z konformizmem, obojętnością, wygodnictwem i zwykłym brakiem minimum odwagi.
Tak więc, gdy ambasadorem Polski gdzieś w świecie zostanie Przemysław W. Radzik, to nie ma co się oburzać, bo czyż będzie można powiedzieć, że to osoba ze złą opinią? Przecież większość sędziów milczała, gdy zastępca Radzik żądał kopii akt sprawy, w której sąd śmiał mieć inne zdanie niż polityk Święczkowski.
Podobnie, gdy za 10 czy 15 lat prokuratorem nadal będzie pan Stanisławczyk, pan Ziomek czy pan Dąbrowski, a w SN zasiadać będą nadal panowie nie-sędziowie Niedzielak, Wytrykowski czy Sobutka, to będzie to także dlatego, że 19 listopada 2020 o godz. 8.30 Igora Tuleyę witało przed Sądem Okręgowym w Warszawie góra 40 sędziów. A poza tym, nic się w zasadzie nie stało. Ot, jeden taki (kolejny już) co się naraził władzy został zawieszony i dostanie zarzuty. Przecież przed sądem wszystko wyjaśni jak to tam było z tym posiedzeniem i jawnością. Poza tym mamy tyle pracy.
Trudno o dobrą puentę. W głównej siedzibie Sądu Okręgowego w Warszawie przy Al. Solidarności, gdzie mieści się łącznie 15 wydziałów (w tym wszystkie wydziały karne) plakaty na z napisem: „Murem za Igorem” wisiały w piątek 27.11.2020 na drzwiach 6 (SZEŚCIU) gabinetów sędziowskich. Wiem, bo sprawdziłem osobiście.
Zawsze można mieć nadzieję, że to tylko drukarka nie działała i taśma klejąca się skończyła.
Człowiek możne zmienić swoją postawę, nawet późno.