Małgorzata granic nie zna
Nie doceniłem pani doktor Małgorzaty. Jeśli są jakieś granice niekompetencji, a także braku zrozumienia niezależności sądów i konstytucyjnej pozycji Wymiaru Sprawiedliwości, to pani Manowska właśnie je przekroczyła. A raczej upadła na dno i zapukała do nas z drugiej strony.
Małgorzata Manowska bardzo się stara. Robi co może. Co prawda nie bardzo wie co powinna zrobić, ale jedna myśl jej z pewnością przyświeca: jak nie podpaść politykom, jak nie narazić się dobrodziejom dzięki którym może podawać się za sędziego Sądu Najwyższego, a nawet wygodnie zasiadać w gabinecie Pierwszego Prezesa tego najważniejszego sądu.
Pani dr.hab. Manowska:
- odmraża izbę dyscyplinarną
- zamraża izbę dyscyplinarną
- trochę znów odmraża
Jedno wiem, to z pewnością nie jest jeszcze ostatnie słowo byłej sędzi Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Zachowanie i postawa pani Manowskiej od dnia wydania wyroku przez TSUE (15.07.2021), niezależnie od oczywistej wadliwości jej powołania tak na urząd sędziego SN jak i na stanowisko Pierwszego Prezesa SN, wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że ta osoba nie ma kwalifikacji do bycia sędzią. Jakimkolwiek sędzią. Bo jak się jest sędzią, to się rozumie co to jest niezależność i odrębność sądów od innych władz i na czym polega związanie naszego Państwa orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości UE. Żaden sędzia nie powinien nigdy pytać żadnego premiera jak ma się zachować wobec wiążącego nasze Państwo wyroku.
Nie wiem czy uparta i konsekwentna obojętność doktor Manowskiej wobec niszczenia niezależności sądów, wobec ataków na sędziów ze strony Zbigniewa Ziobry i jego pozbawionych zahamowań pomocników, wobec represji w stosunku do niezawisłych, odważnych sędziów jest wynikiem jej głębokiego przeświadczenia, że zachowuje się jak należy czy też efektem zwykłego strachu przed utratą własnej pozycji. W zasadzie odpowiedź na tak postawione pytanie jest obojętna dla oceny postawy pani Małgorzaty. Może w grę wchodzi także poczucie wdzięczności wobec Zbigniewa Ziobry i w ogóle wobec obecnie rządzącego obozu politycznego? Jakakolwiek byłaby odpowiedź jest ona kompromitująca dla kogoś kto zajął nienależne mu miejsce i miota się jak zwierz w klatce. Z jedną różnicą. Zwierzęta w klatkach są umieszczane na ogół wbrew swej woli. Małgorzata Manowska spętana jest zaś więzami politycznej lojalności, więzami które sama sobie pozwoliła nałożyć.
Może powinna skupić się Pani na pracy naukowej i dydaktycznej? Procedurę cywilną i jej różne niuanse zapewne zna Pani świetnie. Będzie miała Pani z czego żyć. Tylko proszę nie rozmawiać ze studentami o niezależności sądów i niezawisłości sędziów, bo się Pani zwyczajnie na tym nie zna.
Nie jestem jakimś szczególnym znawcą i koneserem muzyki, ale pewne pojęcie mam. I tak mi się jakoś wydaje, że nie wystarczy jakoś tam znać się na muzyce popularnej żeby zostać dyrektorem Filharmonii Narodowej. Podobnie jak nie wystarczy znać przepisy Kodeksu postępowania cywilnego żeby być sędzią, a już zwłaszcza sędzią SN w trudnych czasach.
W grubo ciosanej parodii prostej muzyki opartej o powtarzalne do bólu brzmienia syntezatora jest więcej uczciwości niż w parodii Wymiaru Sprawiedliwości jaka dziś się rozgrywa z Pani udziałem w gmachu na Placu Krasińskich w Warszawie. Kto chce słucha czego chce. Z sądami bywa gorzej. Strony nie mają najczęściej wyboru.