Ustawa kagańcowa ma preambułę pełną pięknych kłamstw

Kłamstwo leżące u podstaw funkcjonowania państwa, wymiaru sprawiedliwości, organizacji społeczeństwa to zbrodnia

Niedawno, w sytuacji towarzyskiej, młody lekarz, znakomity w swoim fachu, znajomy do kilku lat, zadał mi pytanie. „Jak to jest, że Pan pochodzący z takiej patriotycznej rodziny, z takimi tradycjami nie podziela naszych poglądów i ich nie popiera?” . Początkowo poczułem się obruszony formą pytania i jego obcesowością, ale odpowiedziałem. Wtedy skrótowo i intuicyjnie. Dzisiaj to rozwinę.

Patriotyczna rodzina. Co to znaczy.? Dla każdego, coś innego zapewne. Kalejdoskop zdjęć, wspomnień, medali. Dziadkowie – jeden przyjechał w styczniu 1919r. z Berlina do Powstania Wielkopolskiego. Drugi, młody oficer brał udział w Wojnie Bolszewickiej, stryj zginął w Katyniu, kuzyn ojca – ścięty po wpadce grupy Witaszka, ojciec – żołnierz AK. Potoczne rozumienie patriotyzmu.

Czy to wyznacza i wytycza życiową drogę? Przede wszystkim ludzie. Mam we wspomnieniach z dzieciństwa eleganckiego kuzyna mojego ojca. Był przed wojną konsulem w Turcji. Zawsze kupował mi w Delikatesach róg obfitości. Moi rówieśnicy wiedzą co to był za rarytas. Znajomi Ojca z czasów wojny. Później, gdy dorosłem, przeczytałem o nich w książkach. Rozmowy przy okrągłym stole, który dziadek przywiózł do Poznania w 1919.r.

Później moi przyjaciele i znajomi. I dalej rozmowy przy tym samym stole. I dalej na ten sam temat-Polska.

Nasze drogi z czasem się rozeszły. Czasami się do siebie odzywamy, czasami o sobie czytamy. Nie we wszystkim się zgadzamy. Często się różnimy w ocenach i niekiedy spieramy. Ale w sprawach podstawowych nie ma między nami różnic.

10 kwietnia 2010r. jechałem z żoną, sędzią, do Warszawy na spotkanie, na którym mieliśmy podpisać dokumenty założycielskie stowarzyszenia sędziowskiego „Themis”. W pociągu zwaliła się na nas wiadomość – katastrofa w Smoleńsku. Niedowierzanie. Spotkaliśmy się wszyscy pod Pałacem Prezydenckim. Kwiatów i zniczy było jeszcze niewiele. Grobowa cisza, łzy.

Trwało to tylko chwilę. Za moment, już polskie piekło. Zamach. Początkowo niedowierzanie. Marsze, dla niepoznaki zwane miesięcznicami. Początkowo zdumiewające, pod koniec-karykaturalne. My i oni. Ci oni-to my. Już wiemy, gdzie staliśmy. Tam gdzie ZOMO. Potem już poszło. Przerażająca czerwień rac 11 listopada w Warszawie. Tak rodził się polski faszyzm. Tego samego 11 listopada w Poznaniu na ulicy radość. Dorośli z dziećmi, korowód św. Marcina. Rogale marcińskie.

W sądzie jesteśmy poza tym wszystkim. Wychowani w przekonaniu o niezawisłości i niezależności. Robiący błędy, ale kto ich nie robi. Nikt niczego nam nie każe. Przede wszystkim nie każe nam się określać. Dyskusje w gronie sędziów nie tyle o polityce ile o kolejnych absurdach nazywanych reformą wymiaru sprawiedliwości. Coraz więcej pracy. Staje się ona niemożliwa do wykonania. Wybór pomiędzy „dobrze” a „szybko”. Statystyka królową nauk. Zmęczenie absurdami i ilością pracy. Akta dowożone w marketowych wózkach.

Spotkania w ramach stowarzyszenia z kolejnymi ministrami. Złotouści, ale nie zainteresowani. I odkrycie. Kręci się po ministerstwie sprawiedliwości mnóstwo sędziów. Niektórzy na chwilę. Ale są i zasiedziali. Sędziowie to, czy już urzędnicy? Zauważamy problem. Jest przepis – jesteś w MS, nie orzekasz.

I początkowo nawet nie zauważyliśmy. Pierwsze ostrzeżenie i szok. Nowi sędziowie TK. Nie przyjęto od nich ślubowania. Przyjęto od innych.

Potem już poszło. Sędzia pobita na sali rozpraw. Symbol. Toga to tylko ubiór, łańcuch-symbol władzy sędziowskiej. Ale sędziego chroni (chroniła) konwencja, zwyczaj. Jest poza sporem, ma spor rozstrzygnąć. Idziemy do niego, bo sami nie umiemy rozwiązać problemu. Sędzia jest chroniony , był. Już nie jest. Można mu przylać w słusznym gniewie.

Dzisiaj jesteśmy na granicy dwóch światów.

Ten drugi świat, to świat kłamstwa i tchórzostwa.

Pobita sędzia na sali rozpraw. Reakcja osoby pełniącej funkcję wiceministra sprawiedliwości. „Jaki nożyk do obierania ziemniaków, taki zamach”. Kłamstwo. Ciekawe dokąd pójdzie ten człowiek, gdy poczuje się skrzywdzony. Też weźmie sprawy we własne ręce. Nie sądzę. Będzie się bał.

Kłamstwo nasze powszednie. Już się do niego przyzwyczajamy. Ustawa kagańcowa ma też preambułę pełną pięknych kłamstw. Pod nią absolutne złamanie niezawisłości sędziowskiej. I zadowolone twarze młodzieńców, którym partia dała zadanie „zrobić porządek w sprawiedliwości”.

W tej kolejce pokracznych postaci są i sędziowie. Kłamią w żywe oczy. Dramatyczny spór wokół tzw. KRS. Dla każdego, najsłabiej choćby wykształconego prawnika jest oczywiste, że ten organ się nie ukonstytuował. Oglądam i słucham kłamstw członków tego organu i nie wierzę. Bo to już przecież nie sędziowie. Abdykowali z urzędów sędziowskich, decydując się dawać swoje twarze i nazwiska dla firmowania bezprawia.

Można tak w nieskończoność mnożyć przykłady. Ale w tym wszystkim mnie szokuje coś innego. Wielu poważnych ludzi, oczywiste autorytety, próbują tłumaczyć, że to nie tak, że istnieją zasady itp itd. Zadałem sobie trud i obejrzałem transmisję dyskusji nad ustawą kagańcową z Senatu. Mądrzy, kulturalni i wyważeni ludzie tłumaczyli oczywistą niezgodność tej ustawy z konstytucją. A bohater tego całego zamieszania sprawiał wrażenie, że nie rozumie co się do niego mówi, i że to go nie obchodzi. On wykonywał zadanie. Ciekawe co powie po latach.. Że nie wiedział…

Do tego coraz więcej naukowców do wynajęcia. Powiedzą wszystko. Później można się na to powoływać tworząc nieistniejący spór. I do tego ta prymitywna wiara w moc przepisu. Jak nie jest coś napisane, to tego nie ma. Ale jak można zgrabnie motać opierając się na tej tezie. Vide wybory do KRS.

Kłamstwo zmieszane z tchórzostwem to straszna mieszanka. Nie będę podawał przykładów, bo każdy je zna. Powoli zaczyna w naszej świadomości gościć myśl, że to nic złego. Jest nawet nowe pojęcie „postprawda”. Ładnie brzmi. Takie eleganckie. Ale to dalej tylko obrzydliwe, prymitywne, złe kłamstwo. Kłamstwo leżące u podstaw funkcjonowania państwa, wymiaru sprawiedliwości, organizacji społeczeństwa to zbrodnia. Zbrodnia przeciwko obywatelom, ich wolnościom i prawom. Zbrodnia przeciwko ludziom i ich marzeniom. Ich poczuciu wartości i wolności.

I dlatego właśnie Łukaszu, nigdy nie podzielę poglądów ludzi, którzy używają kłamstwa dla swoich politycznych celów i zawsze będę pokazywał, „że król jest nagi” bez względu na skutki. To takie moje rozumienie patriotyzmu

Jacek Tylewicz
Jacek Tylewicz
sędzia w stanie spoczynku
Przejdź do oryginalnej publikacji