W imieniu Rzeczypospolitej: Nie!
Bez popadania w patos. Krótkie podsumowanie.
Oto Trybunał Konstytucyjny, organ zapisany w naszej Konstytucji pod przewodnictwem nielegalnie powołanej na funkcję prezesa pani, która zasłynęła głownie z 4 rzeczy:
-
politycznie wzmożonego męża
-
problemów ze stabilnością orzecznictwa w sądzie pracy, gdzie kiedyś orzekała
-
uczynienia z TK swojego prywatnego folwarku i wprowadzenia takież kultury kierowania trybunałem
-
obwołania przez media „odkryciem towarzyskim” pewnego szeregowego posła
z udziałem dwóch sędziów – dublerów, wybranych na zajęte stanowiska, a więc z udziałem osób nieuprawnionych do orzekania
z sędzią sprawozdawcą Stanisławem Piotrowiczem, człowiekiem, który jako poseł stał się najważniejszym trybikiem w politycznej machinie uchwalania po nocach kolejnych ustaw jawnie sprzecznych z Konstytucją, a w szczególności z zapisanymi w niej zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów, człowiekiem-symbolem łamania Konstytucji w imię politycznych interesów tych co aktualnie rządzą i z udziałem równie zasłużonej byłej posłanki Krystyny Pawłowicz, która na komisji sejmowej głosowała za poprawką do ustawy z pełną i zadeklarowaną świadomością, że jest ona sprzeczna z Konstytucją
orzekał o czymś o czym nie miał prawa orzekać.
Czy można się dziwić? Nie można.
Ten wyrok, wydany przez organ, który już dawno stracił przymioty niezależnego trybunału strzegącego Konstytucji, wydany przez ludzi, którzy nie powinni się tam nigdy znaleźć ma tyle wspólnego z rozstrzygnięciem kwestii konstytucyjnej przez prawdziwy, niezależny Trybunał Konstytucyjny co próba zawładnięcia brytyjskim tronem przez uzurpatora i złodzieja królewskich insygniów z prawdziwą koronacją.