Co zrobiła KRS i co to dla nas oznacza?
Na początku przypomnę fragmenty artykułu, który napisałam bezpośrednio po Zgromadzeniu Przedstawicieli Sędziów Apelacji Łódzkiej w czerwcu 2018 r. zatytułowany „Co zrobi KRS?”.
Opiniowaliśmy wówczas 13 kandydatów na 7 wolnych stanowisk sędziowskich w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, 12 kandydatów na 4 wolne stanowiska w Sądzie Okręgowym w Kaliszu, 10 kandydatów na 5 wolnych stanowisk w Sądzie Okręgowym w Płocku i 53 kandydatury na 18 wolnych stanowisk w Sądzie Okręgowym w Łodzi.
Pośród kandydatów do Sądu Okręgowego w Łodzi wyróżniłam kilka grup. Pierwsza grupa, to 16 sędziów od dłuższego czasu orzekających na stałych delegacjach (rekordziści od 2 lat). Wszyscy otrzymali bardzo dobre opinie wizytatorów, pozytywne opinie Kolegium SA w Łodzi z rekomendacją (w jednym wypadku bez rekomendacji), a w głosowaniu na forum Zgromadzenia Przedstawicieli po 50 do 65 głosów na tak (na 72 głosujących), do 10 głosów na nie, a resztę głosów wstrzymujących się.
Druga grupa to byli funkcyjni, którzy po odwołaniu lub rezygnacji z funkcji w trybie tzw. specustawy, nie otrzymali przedłużenia delegacji w SO. Tu opinia wizytatorów, Kolegium i przedstawicieli sędziów była jednomyślne pozytywna:
Joanna Szczygielska – 67 głosów za, 3 przeciw i 2 wstrzymujące się
Wioletta Sychniak - 67 głosów za, 3 przeciw i 2 wstrzymujące się
Michał Krakowiak – 64 głosy za, 2 przeciw i 3 wstrzymujące (w tym przypadku dodatkowo rekomendacja ze strony Kolegium)
Trzecia grupa to aktualni funkcyjni powołani na miejsce odwołanych w trybie specustawy poprzedników: SSR Krzysztof Kurosz, SSR Dorota Drab, SSR Marek Pietruszka. Ocena wizytatorów pozytywna, ocena Kolegium wobec prezesa widzewskiego - Marka Pietruszki – negatywna, wobec pozostałej dwójki pozytywna. Ocena Zgromadzenia miażdżąca:
Krzysztof Kurosz – 7 głosów za, 58 przeciw, 7 wstrzymujących się
Marek Pietruszka – 5 głosów za, 63 przeciw i 4 wstrzymujące się
Dorota Drab – 11 głosów za, 49 głosów przeciw i 12 wstrzymujących się
Kolejna – czwarta grupa - to 2 kandydatów z ministerstwa: 1 osoba od kilkunastu lat na delegacji, a jedna orzekająca wcześniej w Sądzie Rejonowym w Suwałkach i prawdopodobnie tam na stałe zamieszkała. Żaden z kandydatów nie stawił się na Zgromadzeniu ani nie złożył deklaracji czy po ewentualnym powołaniu na funkcję sędziego Sadu Okręgowego w Łodzi zrezygnuje z delegacji w Ministerstwie. Ocena wizytatora i kolegium w pierwszym wypadku negatywna, a w drugim pozytywna. Ocena Zgromadzenia jednoznacznie negatywna. Wyniki głosowania:
Grażyna Grzegorczyk-Steć – 3 za, 63 przeciw i 7 wstrzymujących się
Piotr Szydłowski – 4 za**, 63 przeciw**, 5 wstrzymujących się
Następna – piąta grupa - to 2 kandydatury adwokackie. Również w tym przypadku, żaden z kandydatów nie stawił się na Zgromadzeniu. Sędziowie wizytatorze nie znaleźli w kontrolowanym materiale aktowym uzasadnienia dla rozpoczynania kariery sędziowskiej od stopnia okręgowego. Wskazali, że oboje kandydaci mogliby uzyskać pozytywną rekomendację do kandydowania, ale na stanowisko sędziego rejonowego. Ocena kolegium negatywna. Ocena Zgromadzenia po 1 głosie za, 63/64 przeciw i 7/8 wstrzymujących.
Z pozostałych kandydatów - 3 uzyskało opinię negatywną sędziów wizytatorów i Kolegium. Na szczególną uwagę zasługują 2 nazwiska: Wiktor Matysiak i Małgorzata Frąckowiak-Kalinowska. Obie te osoby znalazły się bowiem na liście pozytywnie zaopiniowanych przez KRS kandydatów Ministra Sprawiedliwości do sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi. Ocena Zgromadzenia: Wiktor Matysiak – 4 głosy za, 56 przeciw i 12 wstrzymujących, Małgorzata Frąckowiak-Kalinowska - 4 głosy za, 55 przeciw i 13 wstrzymujących.
Pozostali kandydaci to sędziowie, którzy postanowili poddać się procedurze konkursowej, być może po to żeby sprawdzić jak są oceniani na tle innych. Wszyscy otrzymali pozytywne opinie sędziów wizytujących oraz Kolegium. Również ze strony Zgromadzenia przeważały głosy za lub wstrzymujące, co należy odczytać jako zielone światło na przyszłość do starania się o kolejne wolne stanowiska. W tej grupie pozytywnie należy wyróżnić: Annę Seniuk, Sebastiana Mihuniewicza i Katarzynę Badziak-Makuch, którzy pomimo braku rekomendacji ze strony Kolegium i braku delegacji otrzymali wysokie poparcie ze strony Zgromadzenia, odpowiednio 50, 48 i 45 głosów za.
Pozytywne oceny wizytatorów, rekomendacje kolegium i wysokie poparcie Zgromadzenia na pewno cieszą kandydatów, którzy je uzyskali. Nie dają jednak gwarancji pozytywnego wyboru przez KRS. A contrario, opinie negatywne i brak poparcia środowiska w tym konkursie szans nie przekreślają. Nie ma bowiem żadnych danych pozwalających przewidzieć jakie kryteria będzie brał pod uwagę KRS.
Dzisiaj, na postawione w czerwcu pytania znamy już odpowiedź. Na posiedzeniu w dniach 11 i 12 października 2018 r. Krajowa Rada Sądownictwa opiniowała kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi i w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Kto nie słuchał i nie oglądał, polecam zapoznanie się z zamieszczonymi powyżej relacjami pisemnymi, sporządzonymi w oparciu o zapis posiedzeń online.
Do konkursu na 7 wolnych stanowisk sędziowskich w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi ostatecznie stanęło 12 kandydatów: w tym 11 sędziów i jedna przedstawicielka nauki, zaś do konkursu na wolne stanowiska sędziowskie w Sądzie Okręgowym w Łodzi 51 kandydatów.
W przypadku sądu apelacyjnego, po kontroli obszernego materiału przedstawionego do oceny przez sędziów, 10 z 11 kandydatów sędziowskich uzyskało pozytywne opinie wizytatorów, pozytywne opinie kolegium, a w kilku wypadkach nawet pozytywne z rekomendacją. W trakcie głosowania na Zgromadzeniu Przedstawicieli Sędziów Apelacji Łódzkiej w dniu 25 czerwca 2018 r., kandydaci ci osiągnęli poparcie od 79, 76 poprzez około 50 do 42 i 37 głosów za. Nawet jednak w przypadku kandydatów o najmniejszym poparciu przeważały głosy wstrzymujące się, a nie głosy sprzeciwiające się ich awansowi. Wyjątek stanowił SSO Marek Kruszewski – niedawno powołany, po odwołaniu poprzedniego prezesa, wiceprezes Sądu Okręgowego w Łodzi, który na Zgromadzeniu otrzymał zaledwie 8 głosów za, 69 głosów przeciw i 7 wstrzymujących. Z kolei, kandydująca jako pracownik naukowy prof. Monika Michalska – Marciniak, od wizytatora uzyskała opinię nieokreśloną wobec braku procesowego materiału do kontroli, z podkreśleniem jednak dużego dorobku naukowego. Na Zgromadzeniu zaś otrzymała 12 głosów za, 62 przeciw i 10 wstrzymujących.
Zupełnie odmienny przebieg miało głosowanie nad ww. kandydatami w Krajowej Radzie Sądownictwa w dniu 11 października 2018 r. W pierwszej kolejności należy podkreślić, że jedynie 4 z 12 kandydatów uznanych zostało za kwalifikujących się do objęcia funkcji sędziów apelacyjnych uzyskując ponad połowę głosów członków Rady, co jest bezwzględnym warunkiem do rekomendacji kandydata Prezydentowi RP. W konsekwencji konkurs zakończył się obsadzeniem jedynie 4 z 7 wolnych stanowisk w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi. Co do pozostałych 8 kandydatów, członkowie Rady w większości wstrzymali się od głosu. Głosowanie Rady było o tyle zaskakujące, że w konkursie startowali sędziowie o dotychczas nienagannej pracy, świetnym warsztacie sędziowskim, znakomitym przygotowaniu merytorycznym, celujących opiniach wizytatorów, rekomendacji kolegium oraz jednoznacznym poparciu środowiska. Z transmisji online posiedzenia Rady, nie wynikają przy tym żadne zastrzeżenia postawione wobec kandydatów, na których członkowie Rady oddali głosy wstrzymujące się. Głosy takie, choć formalnie nie negatywne, w praktyce jednak eliminują kandydatów z konkursu, w którym wymagane jest uzyskanie bezwzględniej większości głosów pozytywnych. Z drugiej strony, SSO Marek Kruszewski negatywnie oceniony w swoim sądzie macierzystym, przez członków Zespołu Rady został zarekomendowany jako samodzielny w myśleniu ze względu na dużą stwierdzoną w jego referacie liczbę uchyleń wyroków. Przywołano nadto, jako czynnik przeważający na korzyść kandydata, bardzo pozytywną opinię prezesa, zatajając jednak okoliczność, że z wniosku tego samego prezesa, pan sędzia od końca marca 2018 r. jest wiceprezesem Sądu Okręgowego w Łodzi i jednym z nielicznych zwolenników powołanego wbrew woli sędziów prezesa. Druga kandydatka, która uzyskała bezwzględnie pozytywne wskazanie Rady - prof. Monika Michalska – Marciniak nie ma żadnego doświadczenia w orzekaniu. Z tej właśnie przyczyny została negatywnie zaopiniowana, nie tylko przez Kolegium Sądu Apelacyjnego w Łodzi i Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Apelacji Łódzkiej, ale także przez zespół oceniający w KRS. Jest za to jednoznacznie kojarzona z opcją polityczną, która dokonała wyboru sędziowskich członków Krajowej Rady Sądownictwa.
Niestety podobne, niejasne i niemerytoryczne kryteria przy głosowaniu Rady zostały powtórzone przy ocenie 51 kandydatów na 18 wolnych stanowisk w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Przy czym, w dniu 12 października 2018 r. rekomendację zespołów były już w 100% zgodne z wynikami końcowego głosowania Rady. Spośród 16 startujących w konkursie sędziów, którzy mieli wielomiesięczne, a w dwóch wypadkach prawie trzyletnie, doświadczenie i staż orzekania na delegacji, świetne opinie wizytatorów, rekomendację Kolegium i wysokie lub bardzo wysokie poparcie Zgromadzenia, jedynie 5 otrzymało pozytywne opinie zespołów i bezwzględną rekomendację całej Rady. Pozostali zostali zaś zaopiniowani negatywnie przez zespoły, a w głosowaniu Rady uzyskali zero lub pojedyncze głosy za oraz głównie głosy wstrzymujące, co nie zostało w żaden sposób uzasadnione powodami merytorycznymi, ani w ogóle w żaden sposób uzasadnione. W szczególności, podobnie jak w przypadku kandydatów do Sądu Apelacyjnego, do żadnego z omawianych kandydatów nie wskazano jakichkolwiek zastrzeżeń w zakresie orzekania, warsztatu pracy, terminowości wykonywania czynności, kultury osobistej itp. Pozytywnie zostali natomiast zarekomendowani kandydaci z niejednoznacznymi ocenami wizytatorów i negatywnymi ocenami Kolegium jak: SSR Wiktor Matysiak, adw. Tomasz Chodkiewicz i SSR Marek Pietruszka. Przy omawianiu kandydatów w KRS nie ujawniono, którzy z nich przyjęli od Ministra Sprawiedliwości funkcje po odwołanych prezesach i wiceprezesach. Sytuacja taka dotyczyła aż trzech kandydatów zaopiniowanych pozytywnie: SSR Krzysztofa Kurosza, SSR Doroty Drab i SSR Marka Pietruszki. Do tego pozytywne rekomendacje otrzymali sędziowie, nie wyróżniający się na tle pozostałych, za to znani w środowisku jako blisko zaprzyjaźnieni z niedawno mianowanym prezesem Krzysztofem Kuroszem. W III wydziale cywilnym kierowanego przez niego sądu awansowało w ten sposób aż 4 z 8 sędziów. Kandydat z adwokatury - Tomasz Chodkiewicz - uzyskał na Zgromadzeniu Przedstawicieli 1 głos za, sędzia wizytator zaś wyraźnie wskazała, że przedstawiony jej materiał do oceny jest tak skromny, że pozwala co najwyżej rozważać kandydaturę pana mecenasa do sądu rejonowego. Mimo to, w przypadku tego kandydata, Rada nie miała zbyt dużych wątpliwości co do jego należytych kwalifikacji na sędziego Sądu Okręgowego w Łodzi (11 głosów za i 9 wstrzymujących). Miała zaś takie wątpliwości co dwójki sędziów, które od 1 listopada 2015 r. z powodzeniem i zaangażowaniem oraz wyróżniającymi wynikami orzekały w Sądzie Okręgowym w X Wydziale Gospodarczym. Kandydatki te: SSR Katarzyna Barańska i SSR Małgorzata Kubisiak-Marciniak otrzymały odpowiednio 0 lub 1 głos za i 18 lub 19 głosów wstrzymujących. Zauważyć należy także, że tylko w nielicznych przypadkach w trakcie referatów przedstawiających kandydatów, wskazano przyczyny decyzji pozytywnej lub negatywnej, zwykle ograniczając się do suchego stwierdzenia „Zespół rekomenduje” albo „nie rekomenduje”. Nadto te same kryteria np. posiadanie doktoratu i wielu publikacji naukowych, w przypadku jednych kandydatów były przesądzające za rekomendacją, a w przypadku innych w ogóle nie były podkreślane. Nie wyjaśniano też w żaden sposób braku uwzględniania opinii środowiska ani Kolegium u tych kandydatów, gdzie opinie Kolegium były z rekomendacją, a ocena Zgromadzenia jednoznacznie pozytywna. Natomiast istotna dla Rady, a wręcz przeważająca o udzieleniu rekomendacji, uznana została opinia prezesa sądu, która w przypadku kandydata do apelacji - SSO Marka Kruszewskiego spowodowała, że kandydat ten pomimo licznych uchyleń wyroków i zdecydowanie negatywnych opiniach merytorycznych uzyskał aż 17 na 17 głosów pozytywnych.
Mając na uwadze wyżej przedstawiony przebieg procedury konkursowej, który wyraźnie wskazuje na zdecydowane pozamerytoryczne kryteria doboru kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie, w mojej ocenie, nie można już dłużej mieć wątpliwości co do braku akceptacji na przyszłość dla udziału w takiej procedurze.
Do 11-12 października 2018 r., pomimo zastrzeżeń konstytucyjnych co do powołania sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa, która wbrew art. 187 Konstytucji RP nie stanowi reprezentacji środowiska sędziowskiego, **uważałam, że każdy sędzia musi we własnym sumieniu zdecydować czy chce startować w wątpliwej konstytucyjnie procedurze.**Wynikało to z jednej strony, z mojego zrozumienia sytuacji sędziów, którzy od dawna wykonują obowiązki orzecznicze na delegacjach, z drugiej zrozumienia dla naturalnej potrzeby rozwoju i awansu zawodowego sędziów, zwłaszcza sędziów stopnia rejonowego. Od początku zapowiadałam jednak, że będę bacznie obserwować przebieg pierwszych konkursów, a zwłaszcza kryteria przyjmowane do oceny kandydatów przez nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa i w zależności od ich przebiegu podtrzymam lub zweryfikuję moje stanowisko.
To co się zdarzyło 11 i 12 października 2018 r. przeszło moje najczarniejsze oczekiwania. Dzisiaj, pomimo że wiem, że pojedynczy kandydaci w zasłużony sposób znaleźli się w grupie nominowanych, mam porażającą świadomość, że dotyczy to zaledwie kilku osób na łącznie 22 osoby nominowane 11 i 12 października 2018 r. przez KRS. Nie potrafię zatem, patrząc prosto w oczy tym niesprawiedliwie, krzywdząco i w upokarzający sposób odrzuconym, bez jakichkolwiek argumentów ani wyjaśnienia powiedzieć, że nadal rozumiem startowanie w tych procedurach. Co więcej, co do żadnej z 22 osób nominowanych nie jestem w stanie zdobyć się na szczere gratulacje ani w ogóle na żadne gratulacje. Mam głębokie przekonanie, że dzisiaj nie możemy patrzeć na żadnego z kandydatów w oderwaniu od sposobu przeprowadzenia całego konkursu. Nawet jeżeli pojedynczy kandydaci mają świadomość, że wypracowali sobie ten awans, nikomu go nie zawdzięczają ani nikomu swoją osobą nie zabrali wolnego miejsca, niech pomyślą jak odbierze ich otoczenie i historia. Czy rzeczywiście koleżanki i koledzy nie zaczną się zastanawiać komu, jak i kiedy się przypodobali, a jak ocenia ich ci, którzy zostali odrzuceni, choć byli porównywalnie dobrzy, a niejednokrotnie mieli dłuższy staż pracy na delegacji. Czy to nie jest ten moment, żeby wykazać solidarność środowiska i powiedzieć: NIE ZGADZAMY SIĘ, NIE DAMY SIĘ PODZIELIĆ, NIE AKCEPTUJEMY TAKIEGO SPOSOBU OCENIANIA NAS, REZYGNUJĘ Z TAK OTRZYMANEJ NOMINACJI. Być może łatwo mi mówić, bo sama nie jest w takiej sytuacji, ale moje wewnętrzne poczucie przyzwoitości mówi mi, że gdybym była, to bym zrezygnowała.