Pominięte odesłanie
W ostatnim czasie Prezydent Andrzej Duda dokonał zmian w Regulaminie Sądu Najwyższego. Wskazano, iż Prezes SN przydziela sprawy według kolejności ich wpływu do izby, a co więcej, następuje to według kolejności alfabetycznej nazwisk na liście. W Regulaminie zaznaczono, że “przydzielając sprawy Prezes Sądu Najwyższego nie może pominąć sędziego, któremu według kolejności alfabetycznej powinna zostać przydzielona sprawa”. Powyższa zmiana na tyle zbulwersowała kierującego Izbą Karną sędziego S. Zabłockiego, że zdecydował się nawet przejść w stan spoczynku, byle tylko nie być zmuszonym do podporządkowania się nowym regułom wyznaczania składów orzekających i uwzględniać w nich też tych sędziów, do których obecności w SN pozostają nierozstrzygnięte zastrzeżenia prawne.
Przyznać należy, że w nowej ustawie o Sądzie Najwyższym (zauważmy, że uchwalonej jako projekt prezydencki) brak jest szczegółowej regulacji dotyczącej zasad przydziału spraw sędziom i wyznaczenia składu orzekającego. Zawarto tam tylko regułę, że dokonuje tego Prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą danej izby, przy czym sprawy rozpoznaje się według kolejności wpływu do Sądu Najwyższego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. Przewidziano dodatkowo, że „prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą danej izby w szczególnie uzasadnionych przypadkach może zarządzić rozpoznanie sprawy poza kolejnością” (art. 80 §1 i 2). Biorąc pod uwagę długość prac nad całym projektem oraz to jak w poprzednich ustawach o SN regulowano ową kwestię, nietrudno było dostrzec, że nie chodziło tu bynajmniej o jakąś omyłkową lukę w prawie. Powyższe zapisy miały w zamyśle projektodawców nowej ustawy stanowić normy kompletne i dać nowym prezesom izb nieograniczone prawo do wyznaczania składów orzekających. Korelowało to wówczas z odesłaniem części sędziów, w tym „starych” prezesów SN, w stan spoczynku. Prezesi z nowego nadania, kierujący poszczególnymi izbami, mieliby wtedy otwartą drogę do arbitralnego kreowania składów orzekających - analogicznie jak dzieje się już w Trybunale Konstytucyjnym (z tym, że w ustawie o TK formalnie nadal obowiązuje zasada wyznaczania składów w kolejności alfabetycznej, co przy jej naruszaniu naraża Prezes TK J. Przyłębską na krytykę i możliwą przyszłą odpowiedzialność prawną). Powyższy plan niespodziewanie pokrzyżowała jednak ingerencja Trybunału Sprawiedliwości UE oraz konieczność przywrócenia do orzekania „starych” sędziów SN i poprzednich prezesów izb SN. Stworzona dla innych celów prerogatywa natychmiast została bowiem wykorzystana przez dotychczasowych prezesów Izby Cywilnej i Izby Karnej do tego aby nie dopuścić do orzekania sędziów z nadania nowej „KRS” - przynajmniej do czasu wyjaśnienia ich statusu przez Trybunał Sprawiedliwości UE. W rezultacie skłoniło to dr hab. K. Zaradkiewicza do wystąpienia z pozwem i wnioskiem o zabezpieczenie, który wprawdzie został uwzględniony przez Izbę Dyscyplinarną SN (trudno aby nie był skoro nowi sędziowie tej izby byli dokładnie w tej samej sytuacji prawnej co powód). Zażalenie na to postanowienie zostało wprawdzie jeszcze odrzucone jako wniesione po terminie, ale cała sprawa osiadła ostatecznie na mieliźnie w postaci konieczności rozpoznania zażalenia na postanowienie o odmowie wyłączenia od orzekania „nowych” sędziów, co musieliby już zrobić „starzy” sędziowie SN. Zaktualizowało to problem ze statusem m.in. dr hab. K. Zaradkiewicza. Korzystając z faktu, że kwestię opracowania Regulaminu SN ustawodawca pozostawił w gestii Prezydenta RP, ten postanowił związać ręce prezesów izb SN jego zapisami - poprzez wprowadzenie tam opisanych na wstępie reguł, rzekomo doprecyzowujących regulację ustawową. Warto w tym miejscu dostrzec, że prezydencka ustawa obowiązuje już 10 miesięcy. Gdyby rzeczywiście intencją jego twórcy było ujęcie opisanej materii w Regulaminie SN to by od razu to uczynił w chwili opracowywania rzeczonego aktu prawnego. Ową zmianę nietrudno zatem łączyć akurat z przypadkiem dr hab. K. Zaradkiewicza.
Tak daleko idąca treść Regulaminu SN stanowi nadmierną ingerencję Prezydenta RP w sferę funkcjonowania Sądu Najwyższego. Idąc tym tokiem rozumowania można sobie z powodzeniem wyobrazić taką sytuację, że w tym samym Regulaminie kolejny Prezydent RP (gdyby hipotetycznie doszło do zmiany na tym stanowisku) faktycznie wyłączy z orzekania niektórych sędziów SN, np. wszystkich z nadania nowej „KRS”. Przede wszystkim jednak uwadze prawników prezydenckich najwyraźniej umknął przepis art. 10 §1 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym, przewidujący, że „w zakresie nieuregulowanym w ustawie stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. - Prawo o ustroju sądów powszechnych”. Jeśli zatem uznamy, że przepis art. 80 ustawy o SN nie zawiera jednak normy kompletnej, samoistnie regulującej uprawnienia prezesów izb SN do wyznaczania składów orzekających (co w mojej ocenie byłoby poglądem błędnym - bo nie takie było ratio legis tej zmiany ustawodawczej), to w takim razie automatycznie powinny znaleźć adekwatne zastosowanie przepisy ustawy o sądach powszechnych, w tym zwłaszcza art. 47, 47a i art. 47b usp. Tym samym także w Sądzie Najwyższym powinno wtedy obowiązywać losowanie składów orzekających oraz wynikające z usp zasady przydziału spraw.
Nie byłoby oczywiście żadnego problemu gdyby reguły wyznaczania składów były tożsame w Regulaminie SN i w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Tak jednak nie jest bo prezydencka zmiana nie mówi przecież o „losowaniu” lecz o „kolejności alfabetycznej”. Pomijając wyraźnie polityczne motywy tej decyzji, Prezydent RP naruszył zatem własną ustawę gdy dokonał w tym zakresie opisanej na wstępie zmiany w Regulaminie SN. Czy i co z tym fantem zrobi obecne kierownictwo Sądu Najwyższego, okaże się niebawem …