Jeden wniosek, a problemów mnóstwo
W dniu 5 lipca 2019 r. podano informację, że - w ślad za świeżym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sygn. K 16/17 - Zbigniew Ziobro jako Prokurator Generalny polecił wystąpić do sądu o wznowienie sprawy drukarza z Łodzi, skazanego za odmowę wykonania zlecenia dotyczącego materiałów o tematyce LGBT. Wprawdzie to Sąd Najwyższy wydał ostatni wyrok w sprawie, ale skoro oddalił on kasację od wyroku Sądu Okręgowego w Łodzi to właściwym dla rozpoznania wniosku o wznowienie będzie nadrzędny wobec niego Sąd Apelacyjny w Łodzi, orzekający jednoosobowo na posiedzeniu bez udziału stron chyba, że prezes sądu lub sąd postanowi inaczej. Z uwagi na szczebel sądu odmowa wznowienia będzie niezaskarżalna (art. 113 §1 k.p.o.w. w zw. z art. 547 §1 zd. 2 k.p.k.). Już jednak uchylenie wyroku łódzkiego sądu i uniewinnienie obwinionego albo umorzenie postępowania może być zaskarżone do Sądu Najwyższego (z racji charakteru podstawy wznowienia wykluczyć należy dopuszczalność decyzji o przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania). Wobec generalnej właściwości Izby Karnej dla spraw o wykroczenia to właśnie ona rozpozna wtedy ewentualną apelację.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z Konstytucją przepisu prawnego, na podstawie którego zostało wydane orzeczenie (art. 540 §2 k.p.k.), to w normalnych okolicznościach niemal z automatu nastąpiłoby wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym orzeczeniem, uchylenie obu zapadłych w sprawie wyroków sądów powszechnych i uniewinnienie. Tyle, że te bezspornie nie są normalne. Jest to już kolejna sprawa istotna dla Zjednoczonej Prawicy (w tym wypadku: światopoglądowo), którą w Trybunale znów celowo rozpoznali niemal wyłącznie sędziowie wyłonieni głosami jej posłów. Stało się tak, bo również tu skład orzekający wyznaczono bez zachowania wymaganej ustawą kolejności alfabetycznej (art. 38 ust. 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym) - jeśli porównać go z wcześniejszymi sprawami „K” czy choćby analizując nazwiska poszczególnych sędziów owej sprawy (K 16/17), z uwzględnieniem faktu uprzedniego wyłączenia J. Wyrembaka na wniosek RPO i powołania w to miejsce W. Sycha. O owej niedopuszczalnej praktyce Prezes TK pisałem już kilkakrotnie na łamach „Rzeczpospolitej” (np. w artykule: „Czy Trybunał zna alfabet?”). Swoje zastrzeżenia co do legalności formowania składów przez J. Przyłębską podnosili zresztą co najmniej w dwóch upublicznionych pismach sami „starzy” sędziowie TK. Na dodatek, zarówno J. Wyrembak jak i sprawozdawca owej sprawy M. Muszyński to przecież sędziowie zaliczani do „dublerów” - czyli powołani wedle uzasadnienia wyroku TK z 3 grudnia 2015 r. (K 34/15) na miejsca konstytucyjnie zajęte. Nieważne jest orzeczenie wydane w składzie obejmującym osoby nieuprawnione do orzekania. Nie dość tego, dwaj sędziowie (L. Kieres i W. Sych) złożyli do owego wyroku zdania odrębne. Ostatecznie głos „za” oddał więc ledwie jeden sędzia, co do którego uprawnień do orzekania w Trybunale nie ma rzeczywiście żadnych wątpliwości.
Reasumując, dzięki zapowiedzianemu wnioskowi Prokuratora Generalnego któryś z sędziów Sądu Apelacyjnego w Łodzi będzie miał okazję się jednocześnie zmierzyć z pozostającymi w tle całej sprawy kilkoma zasadniczymi (bynajmniej nie tylko dla sytuacji drukarza z Łodzi) zagadnieniami ustrojowymi. Z konieczności zajmie się: legalnością obu „dublerów” w składzie Trybunału Konstytucyjnego, prawidłowością wyznaczania tam składów orzekających, oceną skutków ewentualnych naruszeń w sposobie ukształtowania składu orzekającego na ważność tak wydanego orzeczenia Trybunału, czy wreszcie skutecznością ograniczenia tą drogą dotychczasowego zakresu dyspozycji art. 138 kodeksu wykroczeń. Dopiero bowiem pozytywne przesądzenie tego, że rzeczywiście w dniu 26 czerwca 2019 r. doszło do wydania legalnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (lub że pozostaje to poza jakąkolwiek kontrolą sądu powszechnego) stworzy wymaganą treścią art. 540 §2 k.p.k. podstawę prawną dla wznowienia postępowania. Już niezależnie od powyższego, wniosek Prokuratora Generalnego może dodatkowo stać się kanwą dla oceny całej sytuacji drukarza z Łodzi również przez pryzmat standardów międzynarodowych, nie wyłączając pytań do TSUE. Całkiem sporo będzie tych zagadnień prawnych jak na jeden krótki wniosek. Wydaje się więc, że znaczenie sprawy jak i zainteresowanie nią opinii publicznej czynią w pełni zasadnym postulat, aby jednak odbyło się to wszystko na jawnym posiedzeniu. Są takie sprawy, które tego po prostu wymagają. Przy czym, jeśli nawet Sąd Apelacyjny w Łodzi wznowi owo postępowanie, uchyli wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi i je umorzy lub uniewinni drukarza, nie jest wykluczone, że i tak ostatecznie cała sprawa powróci niczym bumerang do Sądu Najwyższego. A ten znów stanie przed wyzwaniem rozstrzygnięcia powyższych zagadnień.