20 marca 2020 r. - Murem za Igorem
Sędziego Igora Tuleyę poznałam 23 maja 2019 r. na spotkaniu z obywatelami, które zorganizował łódzki KOD pod hasłem „Przywrócić prawu godność”. W trójkę, razem z sędzią Bartłomiejem Przymusińskim rzecznikiem prasowym SSP „Iustistia”, odpowiadaliśmy na pytania dotyczące aktualnej sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Już wówczas wydawała się ona bardzo zła, chociaż o „ustawie kagańcowej” nikt nawet nie śnił.
Po zakończeniu oficjalnego spotkania udało się nam wygospodarować trochę czasu, aby już w kameralnym gronie samych sędziów (na zdjęciu od lewej: Igor Tuleya, Ewa Maciejewska, Bartłomiej Przymusiński, Katarzyna Wesołowska-Zbudniewek i Tomasz Krawczyk) porozmawiać o nastrojach i działaniach środowiska w Warszawie, Poznaniu i Łodzi. Pewnym plusem obecnym smutnych czasów jest to, że poznaje się wspaniałych ludzi i bardzo szybko nawiązuje się z nimi bliskie, przyjacielskie relacje.
Z Igorem Tuleyą spędziliśmy wtedy sporo czasu na Dworcu Fabrycznym, bo spóźniał się jego autobus do Warszawy. Od tego czasu widywaliśmy się jedynie przelotnie na II Kongresie Prawników Polskich i na demonstracjach stowarzyszeń sędziowskich w Warszawie. Bardzo cieszę się więc z tego krótkiego nieformalnego spotkania w Łodzi, bo mieliśmy okazję poznać Igora od prywatnej strony jako bardzo skromnego, sympatycznego i zupełnie zwykłego człowieka.
Termin spotkania 23 maja był zaplanowany przez KOD w związku z oczekiwanym wówczas pierwszym terminem rozstrzygnięcia przez TSUE pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego. Przypadł jednak trochę przypadkiem w rocznicę zabójstwa włoskiego sędziego Giovanniego Falcone, obchodzonego w Europie jako Dzień Wymiaru Sprawiedliwości. Nie mogliśmy zatem do tej okoliczności nie nawiązać.
Sędzia Falkone pytany czy nie boi się zadzierać z sycylijską mafią, lubił powtarzać słowa ze sztuki Szekspira „Juliusz Cezar” - „Ci, którzy się boją, umierają codziennie. Ci, którzy się nie boją, umierają tylko raz”.
Igor Tuleya na pewno się nie boi, a przynajmniej potrafi swój strach przełamać. W życiu osobistym i zawodowym jest wierny swoim poglądom i przyrzeczeniu sędziowskiemu bez względu na to czy podoba się to władzy i bez względu na to czy spotkają go za to konsekwencje.
W demokratycznym państwie prawa, sędzia nie powinien być bohaterem. Powinien mieć systemowe gwarancje, aby wydając rozstrzygniecie wsłuchiwać się tylko w przepisy prawa i w swoje sędziowskie sumienie. Na pewno nie powinien zastanawiać się czy za orzeczenie, które wydaje może czekać go odpowiedzialność karna. Jedną z gwarancji, aby tak się nie stało jest immunitet sędziowski.
Obecnie jest to jednak ochrona iluzoryczna. Na mocy zmian wprowadzonych „ustawą kagańcową” o uchyleniu immunitetu decyduje w obu instancjach Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, która została oceniona, według wskazówek Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, przez trzy połączone Izby Sądu Najwyższego, jako organ niespełniający europejskich standardów niezależnego sądu.
Organ ten, będący sądem tylko z nazwy, ma rozpatrzyć w piątek 20 marca 2020 r. wniosek Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu sędziemu Igorowi Tuleyi w związku z zarzutem niedopełnienia obowiązków służbowych i przekroczenia uprawnień przewodniczącego składu orzekającego Sądu Okręgowego w Warszawie w grudniu 2017 r. Chodzi o sprawę, w której uchylona została decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa dotyczącego obrad w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku. Sędzia Igor Tuleya zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.
Trudno o bardziej spektakularny dowód upadku polskiej praworządności.
Reakcja polskich sędziów i polskich obywateli może być tylko jedna. Musimy stanąć murem za Igorem.
SSO Ewa Maciejewska