Idzie reforma …
W zeszłym tygodniu w „UE Law Review” natknąłem się na arcyciekawy tekst autorstwa Nico van Dijka, poświęcony zaawansowanym unijnym planom ujednolicenia struktury sądownictwa. W odpowiedzi na rosnący kryzys praworządności u „nowych” członków UE (Węgier, Polski, Rumunii), jak również wyraźne problemy ze skuteczną egzekucją art. 7 Traktatu UE, związane z trudnością w uzyskaniu niezbędnej jednomyślności, przy jednoczesnym nadmiernym obciążeniu TS UE kolejnymi uzasadnionymi pytaniami od sądów polskich, Komisja Europejska w tajemnicy podjęła zaawansowane prace nad daleko posuniętą integracją wspólnotowego systemu wymiaru sprawiedliwości. Plan obejmuje stworzenie, z powołaniem się na zapis art. 267 Traktatu Wspólnotowego oraz właściwe zapisy Karty Praw Podstawowych UE: jednolitej kategorii „sędziego europejskiego”, trzech szczebli sądów krajowych (przy czym ostatnim byłby krajowy Sąd Najwyższy) oraz stworzenie wspólnego, unijnego sądu najwyższego, którym by został stosownie zreformowany Trybunał Sprawiedliwości UE. Krajowe sądy byłyby w tym układzie nie tylko „unijnymi” w kontekście obecności danego kraju w systemie prawnym UE, ale elementem już formalnej, ujednoliconej struktury sądownictwa unijnego (z centrum w Brukseli). Zwłaszcza w związku z ostatnimi nominacjami na Węgrzech do sądów administracyjnych (gdzie nie muszą być nawet prawnicy, a nominacje wręczał Minister Sprawiedliwości), ale także problemami z neoKRS w Polsce, założono pełną weryfikację kadr sędziowskich we wszystkich krajach UE pod kątem wymogu aby sędzia „dawał rękojmię respektowania wartości unijnych”. Badać to ma specjalna komisja, w skład której by weszło po dwóch sędziów SN z każdego z krajów wspólnotowych, desygnowanych do owego gremium przez prezesa lub przewodniczącego krajowego sądu najwyższego. Planowany system zakłada zarazem ujednolicenie wynagrodzeń sędziów i pracowników sądów we wszystkich krajach UE, co w wypadku Polski prowadziłoby do znaczących podwyżek zarówno sędziów jak i urzędników sądowych. Całość miałaby zostać wydana w oparciu o pakiet rozporządzeń wydanych na podstawie Traktatu Wspólnotowego. Nadzór nad „krajową’ częścią unijnych struktur sądownictwa byłby zupełnie oderwany od krajowych ministerstw sprawiedliwości. Powierzony by został szefom właściwych sądów najwyższych, w Polsce - I Prezes SN, z zapewnieniem sporej autonomii w zakresie wewnętrznego funkcjonowania.Taki kształt sądownictwa gwarantowałby najlepszą harmonizację prawa europejskiego, pozwalając zarazem na unikanie zagrożeń praworządności w sferze wymiaru sprawiedliwości. Krajowi politycy byliby w ten sposób całkowicie pozbawieni wpływu na sędziowskie (a docelowo też prokuratorskie, bo tam też planuje się analogiczną harmonizację) procesy nominacyjne, co gwarantowałoby przestrzeganie praworządności i podkreśliłoby wspólnotę porządku prawnego UE.
Formalne oparcie się na już obowiązujących zapisach Traktatu Wspólnotowego wyłącza konieczność uzyskania zgody wszystkich członków UE. Wystarczające byłoby w tym układzie zyskanie aprobaty większości krajów Wspólnoty, z czym nie powinno być problemów. W razie jakichś sprzeciwów na szczeblu krajowym co do możliwości tak dalekiej harmonizacji wymiaru sprawiedliwości (wspomina się w tym kontekście zwłaszcza Węgry i Polskę), czy prób zasłaniania się krajowymi ustawami zasadniczymi, możliwe jest wyłączenie danego państwa w ogóle spod systemu prawnego UE. Bylibyśmy w tym układzie traktowani w sferze prawnej jak kraj niewspólnotowy, co w praktyce oznaczałoby już prostą drogę do „polexitu”. Opisane plany są na tyle niejawne, że unijna komisarz do spraw wymiaru sprawiedliwości Vĕra Jourová zaprzeczyła podobnym pogłoskom. Z kilku źródeł unijnych wiadomo jednak, że na dorocznym spotkaniu szefów Sądów Najwyższych krajów skandynawskich i Beneluksu, na której też byli obecni prezesi sądów Francji, Niemiec, Hiszpanii i Włoch, przedstawiono gotowy projekt reformy, zyskując jednogłośną aprobatę dla nowej organizacji wymiaru sprawiedliwości. Nie była tam wprawdzie obecna prof. dr hab. M. Gersdorf, ale w najbliższym czasie także jej zostanie przesłany projekt celem stosownego zaopiniowania i przygotowania polskiego Sądu Najwyższego na wprowadzanie tak radykalnych zmian. Znana jest też wstępna data całej reformy. Byłby to okres zaraz po wyborach do Parlamentu Europejskiego - tak aby mógł się tym zająć już nowy skład tej instytucji oraz Komisji Europejskiej.
Chociaż owe plany wydają się być przesądzone, istotnym pozostaje aby dalsza działalność Ministerstwa Sprawiedliwości, Izby Dyscyplinarnej SN, neoKRS i Prezydenta RP nie doprowadziły ostatecznie do sytuacji, w której skala planowanej weryfikacji byłaby na tyle ogromna, że spowoduje kompletną zapaść polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jest on już dostatecznie nadwątlony obecnymi zapędami reformatorskimi aktualnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie wiadomo czy kierownictwo resortu zna już owe plany, ale doprawdy nie jest trudno odgadnąć jego reakcję …