O tym dlaczego rak jest rybą i jakie supermoce mają sędziowie

Relacja Michaliny Engel – członkini zarządu fundacji Łódzka Arka Demokracji i organizatorki programu Twój oSĄD – przedruk ze strony internetowej fundacji.

Jak często mamy okazję porozmawiać z sędziami – zapytać, jak wygląda ich praca od podszewki? Ile o tej pracy wiemy – jeśli my sami lub nasi bliscy nie jesteśmy pracownikami sądu?

Chcieliśmy rozmawiać nie tylko o kwestiach czysto merytorycznych, prawnych – chcieliśmy dowiedzieć się, czy sędziowie i urzędnicy sądowi lubią swoją pracę, co ich najbardziej zaskoczyło, rozczarowało, jakie mają obawy i nadzieje. I udało się!

Pierwsze ze spotkań w ramach projektu „Twój oSĄD” odbyło się 27 czerwca w klubie 6. Dzielnica w Łodzi. Naszymi gośćmi byli sędziowie: Katarzyna Kamińska-Krawczyk i Grzegorz Gała oraz starszy sekretarz sądowy Aneta Fencka.

Wokół sędziów, sądów narosło wiele mitów. Trochę przez niewiedzę, trochę przez zaniedbaną komunikację między sędziami a obywatelami. Oraz – oczywiście – przez prowadzoną świadomie propagandę, ukazującą działanie wymiaru sprawiedliwości w krzywym zwierciadle, a służącą bieżącym interesom politycznym. Niezależnie od poglądów, wspieranej czy reprezentowanej opcji politycznej – politykom wygodnie jest udawać, że to nie oni ponoszą odpowiedzialność za działanie sądów. A przecież to oni odpowiedzialni są za treść i jakość prawa, za strukturę sądów, za określenie reguł, według których one funkcjonują. A zatem – na początek – postanowiliśmy rozprawić się z kilkoma z takich mitów.

WOLNE SĄDY

Wolne, bo nie szybkie – można powiedzieć. Dlaczego? Najprościej:

  • za dużo spraw w sądach. Obecnie to około 15 milionów nowych spraw rocznie! Na jednego sędziego przypada rocznie nawet ponad 1000 spraw! A przecież każdy z nas chciałby, aby sędzia dobrze orientował się w naszej sprawie, prawda?
  • brakuje sędziów i urzędników , Sędziów w sądach po prostu brakuje a prezydent nie powołuje nowych
  • przepisy, nieprzemyślane reformy. Nie ułatwiają, nie przyspieszają załatwiania spraw w sądach.

Co możemy z tym zrobić?

Według naszych gości – przede wszystkim zmniejszyć ilość spraw w sądach.
W jaki sposób? Na przykład poprzez wyłączenie części spraw z kompetencji sądów.
W pełni zgadzamy się z tym stanowiskiem. Bo czy naprawdę naszym wnioskiem o zmianę adresu siedziby Fundacji musi zajmować się sąd? Mamy świadomość, że nie jest to ani skomplikowana, ani wymagająca szczególnej wiedzy i kompetencji kwestia. My po prostu wynajęliśmy inny lokal! Niestety, w obecnym stanie prawnym wniosek o wprowadzenie takiej, czysto technicznej zmiany w KRS musieliśmy skierować do sądu.

CZY JA ORZEKAŁEM W TEJ SPRAWIE?

W mediach nie brak doniesień o najróżniejszych toczących się lub już zakończonych postępowaniach sądowych. Słuchając lub czytając o nich pamiętajmy, że nie mamy dostępu do akt – poznajemy tylko pewien, bardzo fragmentaryczny i być może nieobiektywny, „skrót informacji”. Pamiętajmy, że ma to czasem bardzo niewiele wspólnego z tym, co rzeczywiście znajduje się w aktach i co podlegało dogłębnemu badaniu sądu. Możemy – mamy prawo – krytykować rozstrzygnięcia sądów, ale nawet najbardziej krytykowane orzeczenie musi być respektowane.

Najlepszy w ostatnich dniach przykład to sprawa „drukarza z Łodzi”. Możemy usłyszeć, że TK stanął na straży wolności zawierania umów. „Nikogo nie można zmuszać do zawierania umowy, jeżeli tego nie chce”. Tylko że… „drukarz” nie był przedsiębiorcą, a jedynie jej pracownikiem. Nie zawierał umowy – ta była już zawarta, dobrowolnie przez obie strony. Miał jedynie wykonać wydruk, czego odmówił, gdy zorientował się, że zawiera napis „LGBT”.

Prawda, że brzmi inaczej?

IZBA DYSCYPLINARNA

Nie mogliśmy nie poruszyć tematu Izby Dyscyplinarnej, do której trafia coraz więcej zarzutów kierowanych wobec sędziów. Niestety, postępowania dyscyplinarne nie mają zbyt wiele wspólnego ze sprawiedliwością. Nim sędzia otrzyma oficjalne pismo, do którego może się ustosunkować, sprawa jest już dawno przekazywana przez media. Rzecznik dyscyplinarny wypowiada się o niej nie tylko zanim sprawa się zakończy, ale w ogóle zanim trafi do sądu.

„Wyrok” medialny i społeczny (a przynajmniej dużej części tego społeczeństwa) jest już wydany. Sprostowanie nikogo nie interesuje. A nawet gdyby padło publicznie, w mediach – to nie odwróci już szkody, jaka została sędziemu wyrządzona. Wobec tak niesprawiedliwego postępowania sędziowie są bezbronni. Czy chcemy sądów, w których orzekać będą sędziowie bojący się „wychylić”? Szukający rozstrzygnięcia nie sprawiedliwego i zgodnego z prawem, ale takiego, które nie ściągnie na nich uwagi rządzących i Rzecznika Dyscyplinarnego?

„Jeżeli moje państwo mnie wykształciło, dało mi prawo do wydawania wyroków w imieniu tego państwa, z orłem na piersi, to niechże to państwo mi zaufa, że ja nie jestem ostatnim idiotą, że ja nie jestem krętaczem, że ja tą sprawiedliwość będę wymierzał zgodnie z moim sumieniem i zgodnie z prawem”.

POLSKIE SĄDOWNICTWO W OCENIE TSUE

Nie mogliśmy oczywiście pominąć jednego z kluczowych tematów – wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. W poniedziałek Trybunał orzekł, że obniżenie wieku emerytalnego sędziów, a tym samym próba usunięcia (wbrew Konstytucji) sędziów z urzędu – w tym I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf naruszało unijne prawo, a konkretnie art. 19 ust. 1 Traktatu o UE, który gwarantuje prawo do skutecznej ochrony sądowej. W dniu, gdy odbywało się nasze spotkanie wydana została także opinia Rzecznika TSUE w sprawie niezgodności z prawem powołania nowej Krajowej Rady Sądownictwa oraz Izby Dyscyplinarnej w SN.

Nasi goście byli zgodni: wszelkie rozstrzygnięcia TSUE są wiążące dla polskiego rządu. Trybunał jest naszym sądem, a polskie sądy są sądami europejskimi. Nie zdarzyło się dotąd, by któreś z państw członkowskich nie respektowało orzeczenia TSUE wydanego w sprawach ustrojowych. Nie wyobrażamy sobie nieuznawania i nieprzestrzegania orzeczeń TSUE. A jednocześnie boimy się, że rzeczywistość znów może wyjść poza granice naszych wyobrażeń…

Niepewność tego, co będzie dotyka nas wszystkich – także stron postępowania, które muszą mieć świadomość, że wyroki wydawane przez sędziów powołanych przez nową KRS mogą być w przyszłości kontestowane.

CO SĘDZIA ROBI W PRACY I DLACZEGO CHODZI TAM Z WALIZKĄ

Sędziego widzimy zwykle w todze, za stołem na sali rozpraw. Ale to tylko część ich pracy. Nasi goście opowiadali o pisaniu uzasadnień, zapoznawaniu się z tomami akt, posiedzeniach niejawnych (poza rozprawą) – wydawaniu orzeczeń, zarządzeń. Ile tego jest? Dużo. Dlatego sąd w godzinach porannych wygląda jak port lotniczy – sędziowie wchodząc do pracy ciągną za sobą na kółkach ogromne walizki wypchane dokumentami.

HOBBY I WOLONTARIAT CZYLI PRACA W SĄDZIE

„Praca w sądzie to moja wymarzona praca. Nie wyobrażam sobie pracować, gdzie indziej” – powiedziała pani Aneta – „Jestem dumna z tego, że pracuję w sądzie, ale wstydzę się tego, ile zarabiam. Praca urzędnika sądowego to ogromna odpowiedzialność, wciąż zwiększane wymagania, a zarazem pensja, z której trudno jest się utrzymać. To dlatego pracownicy sądów zdecydowali się na protest, który rozumiemy i wyrażamy naszą solidarność.

NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE

Panią sekretarz największe zaskoczenie spotkało niedawno. Jest nim nowy projekt ustawy, zgodnie z którym urzędnikiem sądowym będzie mógł zostać każdy – bez wykształcenia wyższego, prawniczego, bez doświadczenia i kompetencji. A przecież wszyscy chcielibyśmy, by naszą sprawą zajmowały się osoby godne zaufania publicznego. Takie, w których kompetencje nie będziemy wątpić.

Pana sędziego po rozpoczęciu pracy najbardziej zaskoczyło to, że jako sędzia… najmniej zajmuje się prawem. „70% pracy sędziego to dociekanie prawdy. Dopiero potem ubiera się to w szatę prawniczą”.

Panią sędzię zaskoczyła permanentna reforma. „Kiedy zaczynałam pracę to trwała reforma i miało być lepiej. I od tamtej pory cały czas z roku na rok jest gorzej, a ciągle ma być lepiej”.

REFORMA – ALE JAKA?

Nasi goście byli zgodni – nie są przeciwni reformom. Przeciwnie – doskonale wiedzą, że zmiany są potrzebne. Ale muszą one służyć rzeczywistej poprawie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i dbać o jakość prawa – a w konsekwencji służyć dobru obywateli, bo sądy są przecież dla nas. „Żaden z dotychczasowych rządów nas i naszych propozycji nie słuchał”.

Cieszymy się, że nasze zaproszenie spotkało się z zainteresowaniem ze strony sędziów. Zdajemy sobie sprawę, że zmiana jest konieczna – sprawnie działające, niezależne, otwarte i zrozumiałe dla obywateli sądownictwa leży w interesie nas wszystkich i wszyscy możemy dołożyć cegiełkę do tej konstrukcji. Musimy ze sobą rozmawiać, szukać rozwiązań, proponować je – rolą polityków powinno być skorzystanie z głosu tych, którzy w sądach pracują i tych, którzy szukają tam sprawiedliwości: obywateli.

TOGA JAK PŁASZCZ DOKTORA STRANGE’A

Jakie fantastyczne moce mają sędziowskie togi? Z tym pytaniem zmierzył się sędzia Gała.

„Jaką ja mam moc, nadzwyczajną? Jestem idealistą, głęboko wierzę w prawdę. I to mi ratuje życie. Bo sfrustrowany tym, co widzę w wiadomościach, słyszę na ulicy, w telewizji ja mogę się poddać, albo tak zirytować że dostanę zawału… a ja wybieram mówienie prawdy, bo to mi ratuje życie”.

TWORZENIE PRAWA

Za to, jak wygląda organizacja pracy sądów i sędziów, za to jakie prawo te sądy muszą stosować odpowiedzialni nie są sędziowie tylko rządzący politycy. Nie chodzi o to, by wygrała jedna lub druga partia. Chodzi o przestrzeganie wartości. O najwyższą jakość tworzonego prawa i poszanowanie dla niezależności sądów, respektowanie praw jednostki. Projekty ustaw, nawet najpoważniejszych, wprowadzających zmiany np. w Kodeksie karnym, powstają w ministerialnych gabinetach, o czym sędziowie nie są informowani. „Proszę państwa, dzisiaj jest 27 czerwca, to ja bym taki projekt dostał za dwa dni, 29 czerwca z adnotacją, że uwagi mogę zgłosić do 27 czerwca. Czyli już w momencie otrzymania projektu jestem spóźniony dwa dni”. Tak wygląda i zawsze wyglądała procedura „konsultowania” projektów z sędziami. W Sejmie poprawki są zgłaszane i przyjmowane przez posłów, którzy nie będąc specjalistami, prawnikami tworzą prawo z licznymi błędami.

Najgroźniejsze jest bezmyślne tworzenie sprawa pod konkretne przypadki – podsumował sędzia Gała.

A skąd ten tytułowy rak?

Jest taka stara anegdota o tym, jak w ustawie o rybołówstwie zapomniano, że łowi się także raki. Ponieważ nikomu nie chciało się już poprawiać tylu przepisów dopisano w słowniczku pojęć: „W rozumieniu niniejszej ustawy rak jest rybą”. I poszło..

„To od tego, kogo wybierzemy zależy jakość prawa. Kiedy coś krytykujemy, zastanówmy się dlaczego tak jest? Może dlatego, że nie chciało nam się iść na wybory? Że głosowaliśmy na mniejsze zło? Może dlatego że głosowaliśmy niedbale, bo to nie nasza sprawa? To jest nasza sprawa, kogo wybieramy!”

Serdecznie dziękujemy naszym Gościom za wzięcie udziału w spotkaniu, publiczności za udział w dyskusji i ciekawe pytania.

Na tym jednak nie koniec.

Kolejne spotkania będą się odbywały w plenerze w parkach w różnych dzielnicach Łodzi. W każdą niedzielę w godzinach 15 – 16.30.

Michalina Engel