Odrzucenie informacji za rok 2018 nie dziwi
Zgodnie z artykułem 35 § 7 Prawa o ustroju sądów powszechnych, uchwały zgromadzenia ogólnego sędziów okręgu zapadają bezwzględną większością głosów. Oznacza to, że głosów za musi być więcej niż głosów przeciw i wstrzymujących się. Analogicznie w przypadku informacji rocznej, aby uznać ją za zaopiniowaną pozytywnie, głosy za muszą przeważyć nad sumą głosów przeciw i wstrzymujących się. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w wielu okręgach sądowych tak rozumianych ocen pozytywnych za rok 2018 nie udało się uzyskać.
Taka sytuacja była między innymi w okręgach:
bielskim: 23 za, 14 przeciw, 12 wstrzymujących się;
białostockim: 13 za, 41 przeciw, 6 wstrzymujących się;
gliwickim: 15 za, 40 przeciw, 10 wstrzymujących się;
gorzowskim: 7 za, 12 przeciw, 5 wstrzymujących się;
katowickim: 29 za, 29 przeciw, 10 wstrzymujących się;
krakowskim: 11 za, 47 przeciw, 6 wstrzymujących się;
krośnieńskim: 12 za, 10 przeciw, 8 wstrzymujących się;
łódzkim: 17 za, 38 przeciw, 10 wstrzymujących się.
W okręgu warszawskim głosowanie przełożono z uwagi na niekompletność informacji. W okręgu gdańskim i rzeszowskim uznano, że pozytywnej opinii co do informacji rocznej nie można utożsamiać z wotum zaufania dla prezesów.
Temat opiniowania informacji rocznej budzi sporo kontrowersji interpretacyjnych. Jak przypomniano na zgromadzeniu w Łodzi, na poziomie okręgów, przepis obowiązuje dopiero drugi rok. Część sędziów rozumie go jako ocenę działalności sądu czyli pracy orzeczniczej sędziów danego sądu. Inni podkreślają, że skoro informacja dotyczy zadań powierzonych prezesowi, w istocie ocenia się jak był sprawowany nadzór administracyjny przez prezesa, a więc ocena dotyczy jego pracy. Za tą ostatnią interpretacją przemawia także okoliczność, że konsekwencją negatywnej oceny może być obniżenie prezesowi dodatku funkcyjnego. W tym też duchu wypowiedziało się ministerstwo sprawiedliwości w komunikacie z 21 lutego 2019 r., w którym pochwaliło się, że pozytywne zaopiniowanie informacji w 306 na 318 sądów rejonowych oznacza „swoiste wotum zaufania dla obecnych prezesów sądów” i świadczy o trafności dokonanych zmian.
Nie znam wyników z wszystkich okręgów, nie wierzę jednak, że tam gdzie oceny były pozytywne oznacza to przekonanie sędziów do nowego modelu funkcjonowania sądów, w którym głos samorządu jest marginalizowany, braki kadrowe sięgają rekordowych rozmiarów, a delegacje przestały być atrakcyjne dla sędziów niższej instancji. Zamiast pracować szybciej, sądy pracują wolniej, a konflikt na tle wartości nie pomaga w znalezieniu wspólnego wyjścia z zapaści w wielu wydziałach. Największym problemem są wakaty, które według danych na koniec 2018 wyniosły w sądach okręgowych: w Olsztynie 10, w Bydgoszczy 11, w Gdańsku 32, w Częstochowie 8, w Gliwicach 10, w Katowicach 30, w Kielcach 10, w Krakowie 10, w Lublinie 22, w Kaliszu 7, w Łodzi 24, w Płocku 6, w Poznaniu 19, w Rzeszowie 8 , w Warszawie 86, w Warszawie-Pradze 19, w Jeleniej Górze 7, w Legnicy 10, w Opolu 10, w Świdnicy 7, we Wrocławiu 23.
Ewidentną winę za taki stan rzeczy ponosi Minister Sprawiedliwości, który wbrew obowiązkowi ustawowemu dopóki działała poprzednia KRS nie dokonywał obwieszczeń o wolnych stanowiskach sędziowskich, co na przeszło dwa lata wstrzymało wszelkie procedury konkursowe. Po uzyskaniu kontroli nad nowym składem KRS, którego część sędziowską wybrali posłowie z PiS i Kukiz'15, konkursy zostały odblokowane. Jednak tym razem – widząc sposób pracy nowego organu - sami sędziowie zaczęli skarżyć jego rozstrzygnięcia, a ostatecznie prawie wszystkie apelacje odmówiły udziału w procedurze opiniowania kandydatów do czasu uzyskania rozstrzygnięcia TSUE co do prawidłowości wyłonienia KRS. Efekt, kolejny rok dramatycznie narastają braki kadrowe.
Teza, że nowi prezesi za to nie odpowiadają jest trudna do obrony, bo przyjmując funkcje zgodzili się na nowe reguły gry, firmując swoją twarzą i nazwiskiem całość “reformy”. Do tego atmosfera braku zaufania pomiędzy kierownictwem sądu a sędziami nie sprzyja wspólnemu szukaniu rozwiązań w przypadku, gdy gdzieś dojdzie do bardzo poważnego problemu. Taka sytuacja jest np. w Łodzi w X Wydziale Gospodarczym, w którym na 11 sędziów aż 6 było delegowanych (w tym dwoje przez 3 lata!). Po odblokowaniu konkursów wszyscy wzięli w nich udział i uzyskali wysokie oceny wizytatorów i zgromadzenia apelacji, jednak jedynie 1 uzyskał akceptację neoKRS. Uchwała została zaskarżona, a procedura odwoławcza trwa. W międzyczasie jeden sędzia odszedł w stan spoczynku, 1 już wcześniej został przez ministra cofnięty z delegacji, a troje sędziów ma problemy zdrowotne skutkujące długotrwałymi zwolnieniami. Na nowe delegacje chętnych brak. Zresztą sytuacja kadrowa w sądach rejonowych też pozostawia wiele do życzenia.
Nie widzę argumentów, aby za taki stan rzeczy obciążać sędziów. Od początku zostaliśmy wyeliminowani z jakiegokolwiek procesu decyzyjnego. Pozbawiono nas wpływu na wybór prezesów, sędziowskich członków KRS, przebieg procedury nominacyjnej. W wielu sądach zabrania się sędziom zabierania głosu w formie uchwał organów samorządu sędziowskiego. Obawy co do wykorzystywania podporządkowanego Ministrowi Sprawiedliwości postępowania dyscyplinarnego w celu szykanowania niepokornych i zastraszania pozostałych potwierdziły się. Nowe kadry sędziowskie mają być ideologicznie jednorodne i zgodne w swoich orzeczeniach i wypowiedziach publicznych z oczekiwaniami partii rządzącej. Dlatego szanse w nowym procesie nominacyjnym mają głównie entuzjaści zmian, nowo powołani prezesi i ich zwolennicy lub znajomi. Dobra, rzetelna praca przestała się liczyć. Zmiany proceduralne opóźniają się. W tych okolicznościach negatywna ocena informacji za rok 2018 nie dziwi. Wręcz odwrotnie, dziwi motywacja tych, którzy głosowali za jej przyjęciem, zwłaszcza tam, gdzie wyraźnie wskazywano jak rozumieć wyniki głosowania.