Wolne sądy…i wybory
Cały kraj żyje kampanią wyborczą. Już nie tylko z przekazów sztabów wyborczych obu kandydatów, ale wręcz intuicyjnie, wyczuwa się, że te wybory są wyjątkowe. Nie chodzi tylko o kolejną kadencję Prezydenta RP, ale o wizję przyszłości. Wybieramy pomiędzy kontynuacją i zmianą. Wybieramy pomiędzy monopolem jednej opcji, która po wyborach będzie miała nieskrępowaną swobodę rządzenia, a przełamaniem tego monopolu poprzez powstanie silnego ośrodka kontrolującego postępowanie większości parlamentarnej.
Dla człowieka aktywnie zaangażowanego w walkę o niezależność sądów i niezawisłość sędziów, szczególnie przykre jest to, że w tym gorącym czasie w ogóle się o wymiarze sprawiedliwości nie mówi. Rozumiem, że to są kwestie trudne i rodzi się pokusa mówienia o nich językiem prawniczym, a czasami wręcz prawnym. Ale przy odrobinie dobrej woli dałoby się przecież wytłumaczyć przeciętnemu wyborcy, jak bardzo ważne jest dla niego, aby jego sprawę o alimenty, stwierdzenie nabycia spadku, wykroczenie drogowe, podatki itp. rozstrzygał sędzia powołany i awansowany nie dlatego, że ma poglądy zgodne z rządzącymi i gotów jest bezrefleksyjnie akceptować ich wytyczne, ale dlatego, że zasłużył sobie na to swoją ciężką, orzeczniczą pracą. Chodzi o to, aby sędzia nie różnicował stron procesu przez pryzmat tego kim są, kogo znają i kto im pomaga, ale aby bezstronnie orzekał kto ma rację według prawa!
Przecież o taką właśnie sprawiedliwość toczył się spór na kanwie powoływania nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, obsadzania nowej KRS, reorganizowania Sądu Najwyższego, postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów i wielu innych spraw. Skala protestów i dyskursu publicznego na ten temat mogły rodzić przekonanie, że dla społeczeństwa jest to temat ważny –także z punktu widzenia decydowania w akcie wyborczym…. A teraz „milczenie owiec”…
Te wybory to, tak naprawdę, także wybór między dokończeniem „reformy wymiaru sprawiedliwości” lansowanej przez jednego z kandydatów, a zablokowaniem działań w tym obszarze z wykorzystaniem prerogatyw prezydenckich i ( być może ) zaproponowaniem lepszych rozwiązań. To wybór pomiędzy tworzeniem prawa w jedną noc, bez konsultacji społecznych, opinii ekspertów czy nawet chwili refleksji, a zmianą tej sytuacji. To wybór pomiędzy zmienianiem Kodeksu karnego przy okazji kolejnej tarczy antywirusowej – jak to się stało ostatnio – a dojrzałą refleksją, komisją kodyfikacyjną itp.
Każdy obywatel ma prawo….ale też obowiązek (!) pamiętać o tym oddając swój głos. Kampania wyborcza ma swoją wiecową specyfikę. Zagadnienia ustrojowe, kwestie wymiaru sprawiedliwości często się w niej nie mieszczą. Rolą prawników, a szczególnie niezaangażowanych politycznie sędziów jest jednak przypominanie o tych kwestiach, bo przecież one wrócą! Zachęcając wszystkich do udziału w wyborach trzeba pamiętać, że to jakie będą kolejne wybory, zależy także od tego, jak w kolejnych latach potoczą się losy niezależnych sądów i niezawisłych sędziów.