Wybory, czyli „nic się nie stało, panowie nic się nie stało...”
Wszyscy kibice sportowi głównie ci, którzy są fanami piłki nożnej znają to zawołanie „nic się nie stało, panowie nic się nie stało!” Słyszymy je zawsze wtedy, gdy reprezentanci naszego kraju przegrają kolejny ważny mecz. Słyszymy to też wtedy, gdy zatrzymywany jest kierowca jadący pod wpływem, który usiłując się usprawiedliwić tłumaczy policjantom „no panowie przecież nic się nie stało!” Podobne tłumaczenie od kilku dni słyszymy z ust przedstawicieli władz w związku z padającymi ze strony dziennikarzy pytaniami dotyczącymi zbliżających się wyborów. „Przecież nie dzieje się nic nadzwyczajnego, kraj funkcjonuje normalnie!” Kiedy słyszę takie słowa, to zastanawiam się na ile jest to brak elementarnej wiedzy, a na ile zwykły cynizm? Niestety nie znajduję właściwej odpowiedzi.
Na terenie kraju obowiązuje od 13 marca 2020 r. rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego, a w dniu 20 marca 2020 r. ogłoszono stan epidemii. W związku z tym wprowadzono wiele ograniczeń. Nie działają placówki usługowe, w ograniczonym zakresie działają urzędy, w tym sądy. Jedyną instytucją działającą bez zakłóceń, jak się wydaje, jest Państwowa Komisja Wyborcza. Wydawane są kolejne uchwały, zarządzenia, realizowany jest kalendarz wyborczy. Do dnia 26 marca do PKW mają być zgłoszeni kandydaci na urząd Prezydenta RP. Do 23 marca 2020 r. mają zostać powołane Okręgowe Komisje Wyborcze. Potem nastąpi podanie do publicznej informacji o numerach i granicach obwodów. Zaczną zgłaszać się kandydaci do obwodowych komisji wyborczych, których potem powoła komisarz wyborczy i informacja o tym fakcie również będzie podana do publicznej wiadomości. W międzyczasie drukarnie otrzymują zlecenia na wydrukowanie obwieszczeń, informacji o sposobie głosowania, a na końcu kart do głosowania. Osoby pracujące w komisjach obwodowy zostaną przeszkolone. Oczywiście za posiedzenie komisji w dniu wyborów będą płacone diety. Dlaczego o tym piszę? Z prostej przyczyny, te wszystkie czynności związane są z kosztami. Przeprowadzenie wyborów nie jest bez kosztowe, to ogromne pieniądze, które w sytuacji w jakiej znaleźliśmy się obecnie można przeznaczyć na inne cele. Zgodnie z informacją dotyczącą wydatków z budżetu państwa poniesionych na przygotowanie i przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniach 10 maja i 24 maja 2015 r. a podaną przez Krajowe Biuro Wyborcze wydatki te wyniosły 14 743 207 zł (por informacja dnia 23 października 2015 r.). Te koszty przy aktualnie prowadzonej kampanii będą wyższe, bo podwyższeniu uległy choćby diety osób zasiadających w komisjach wyborczych, powołani zostali urzędnicy wyborczy. To wszystko rodzi pytanie, czy naprawdę dla widzimisię niektórych nieodpowiedzialnych polityków, my obywatele musimy ponieść te koszty? Wydaje się, że nie jest to konieczne.
Jednak do tego trzeba woli politycznej i wprowadzenia stanu nadzwyczajnego opisanego w art. 228 naszej Konstytucji, co spowodowałoby automatyczne przesuniecie wyborów. Wielu przede mną pisało, że de facto to, z czym mamy do czynienie obecnie na terenie naszego kraju, to jest stan nadzwyczajny, stan klęski żywiołowej. Bo czymże innym jak nie klęską żywiołową jest gwałtowne rozpowszechnianie się wirusa w wyniku czego dochodzi m.in. do zagrożenia bezpieczeństwa obywateli. Te okoliczności uzasadniają zmianę terminu wyborów.
Wszystkie państwa zachodniej Europy przesuwają wybory, odkładają ich przeprowadzenie nawet o rok, ale u nas decyzji brak. Osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy próbują nas od kilku dni przekonać, że nic nie dzieje i chyba nie tylko ja mam wrażenie, że żyję w jakiej równoległej rzeczywistości. Mogę z przykrością stwierdzić, że moje rozważania o krainie Nibylandii (por. artykuł pt. Nibylandnia) stają się coraz bardziej aktualne. Bo przecież mamy teraz niby kampanię wyborczą, niby zachowana jest zasada równych szans dla każdego z kandydatów, niby zachowane są standardy, a wybory zapewne będą równe, powszechne i tajne. O tym, że tysiące ludzi nie będzie miało możliwości oddania głosu i to nie tylko na terytorium naszego kraju, ale również zagranicą nie chcę nawet wspominać. To nie będą, więc wybory równych szans. Gdybyśmy żyli w państwie prawa, a nie w tym stworzonym i skrojonym przez PiS, to można by było liczyć na to, że zostaną one unieważnione przez Sąd Najwyższy. Jednak po zdemolowaniu tej instytucji przez kolejno wprowadzane reformy, zaczynam mieć uzasadnione wątpliwości, czy faktycznie takie orzeczenie jest w ogóle możliwe. A pod uwagę musimy wziąć również ograniczone przesłanki upoważniające do złożenia protestu wyborczego określone w kodeksie wyborczym, wtedy szanse te maleją jeszcze bardziej.
Jednak moje wątpliwości budzą także inne kwestie, te związane z przeprowadzeniem wyborów w taki sposób, aby były one nie tylko dobrze zorganizowane pod względem technicznym, ale również z zachowaniem zasad bezpieczeństwa wszystkich obywateli, zarówno tych zasiadających w komisjach wyborczych jak i tych głosujących. Nie wyobrażam sobie, aby członkowie komisji siedzieli przez cały okres, kiedy będą otwarte lokale wyborcze w maseczkach ochronnych, rękawiczkach, a wyborcy otrzymywali na wejściu maseczki, własny długopis, rękawiczki. Należy też zadać sobie pytanie, czy w związku z wprowadzonymi ograniczeniami powstaną komisje w obwodach zamkniętych, szpitalach w tym tych zakaźnych, w miejscach zbiorowej kwarantanny? Brak powołania takich komisji spowoduje wykluczenie całej rzeszy obywateli z możliwości głosowania. Moim zdaniem nie ma takiej możliwości głównie logistycznej. Zapytam, wprost, kto zasiądzie w komisjach obwodów zamkniętych, czy zapracowany personel medyczny, czy może sami pacjenci? Absurd goni absurd. Wykonanie zaś minimalnych zabezpieczeń epidemicznych jest niemożliwe, bo przecież widzimy i słyszymy z codziennych relacji dochodzących nas za szpitali, jakim wielkim problemem są te podstawowe materiały. Jeżeli zaś takich minimalnych środków ochronnych nie będzie, to wprost możemy powiedzieć, że władze publiczne narażą zdrowie i życie własnych obywateli. Wówczas w słowniku ludzi kulturalnych (parafrazując wypowiedz kapitana Wagnera ze słynnego filmu „CK Dezerterzy”) naprawdę zabraknie już słów na określenie działań władzy w tym zakresie.
Na koniec jeszcze jedna okoliczność, ale wydaje się istotna. Kto pójdzie do wyborów, jaka będzie ostateczna frekwencja, czy ludzie mimo istniejącego zagrożenia zagłosują? Śmiem wątpić. Moim zdaniem w większości zostaną w domach, bo zdrowie okaże się ważniejsze, i słusznie. Dlatego też nasuwa się pytanie, czy w związku z tym wybór nowego Prezydenta RP będzie rzeczywiście odzwierciedlał wolę wyborców? Z formalnego punktu widzenia tak, ale mandat tego kandydata, który wygra w takich warunkach nie będzie silny, a pozwolę sobie postawić tezę, że będzie najsłabszy spośród wszystkich dotychczasowych Prezydentów RP.
W związku z powyższym apeluję do tych, którzy jeszcze mogą podjąć decyzję w tej sprawie, wprowadźcie regulacje pozwalające na przesunięcie wyborów i zróbcie to nie dla kandydatów, ale dla obywateli. Jeżeli zaś przedłożycie własne partyjne, partykularne interesy ponad interes własnych obywateli, to zapewniam was, nie usłyszycie później z ich ust słynnego zawołania „ nic się nie stało, panowie nic się nie stało!” Abyście też nie musieli tłumaczyć się, jak ten pijany kierowca napotkanemu na drodze policjantowi, bo wtedy będzie już za późno. Wyborcy pokażą czerwoną kartkę lub też, trzymając się przykładu z policjantem, wystawią wysoki mandat, bo igrania ich własnym zdrowiem i życiem nie wybaczą.