Ekoterroryści czy aktywiści?
O ochronie prawnej zwierząt w Polsce przy okazji Dnia Praw Zwierząt z aktywistkami Stowarzyszenia Otwarte Klatki Bogną Wiltowską, Karoliną Kowalską i Angeliką Kimbort rozmawia sędzia Marta Knotz
Otwarte Klatki to organizacja pozarządowa, nagrodzona ostatnio przez Animal Charity Evaluators tytułem „Top Charity” plasując się w czołówce najskuteczniejszych organizacji prozwierzęcych na świecie. Czym dokładnie się zajmujecie?
Naszym celem jest zapobieganie cierpieniu zwierząt poprzez wprowadzanie systemowych zmian społecznych, dokumentowanie warunków chowu przemysłowego oraz promowanie diety roślinnej. Stowarzyszenie Otwarte Klatki powstało w 2012 r. Na przestrzeni tych 8 lat publikowaliśmy materiały pochodzące z polskich ferm – niektóre z nich zaprowadziły nas na sale sądowe, gdzie reprezentowaliśmy interesy zwierząt w procesach o znęcanie się nad zwierzętami. Wydaliśmy także kilkanaście raportów i broszur na temat przemysłowej hodowli zwierząt.
Stawiamy na edukację promującą pozytywne postawy wobec zwierząt, prowadzimy rozmowy z firmami na temat rezygnacji z najbardziej nieetycznych produktów pochodzących z ferm przemysłowych, takich jak futra naturalne czy jaja z chowu klatkowego. Zabiegamy o lepszą ochronę zwierząt zamykanych na fermach, ale także o poszanowanie prawa konsumentów do pełnej wiedzy na temat warunków ich życia. Widzimy pozytywne skutki naszych działań i to motywuje nas do dalszej pracy.
Jak oceniacie obecny system ochrony prawnej zwierząt w Polsce?
Dzięki stałemu zwiększaniu świadomości społeczeństwa oraz niewątpliwie także na skutek przystąpienia Polski do UE, system ochrony prawnej zwierząt na przestrzeni lat uległ poprawie w stosunku do tego, jak ta sytuacja wyglądała chociażby w latach 90. ubiegłego wieku. Jako przykład można wskazać wprowadzony w 2013 r. zakaz obrotu kosmetykami testowanymi na zwierzętach oraz uchwalenie w 2015 r. ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych i edukacyjnych. Wprowadzane są także coraz wyższe normy dobrostanowe dla zwierząt – tzw. minimalne warunki utrzymywania, określane rozporządzeniami, choć one wciąż są niezadowalające i nie uwzględniają naturalnych potrzeb wielu gatunków zwierząt.
Przeprowadzane interwencje i przekazywane nam zgłoszenia od osób trzecich wykazują, że wciąż popełnianych jest wiele przestępstw znęcania się nad zwierzętami. Ich sprawcy bardzo często pozostają jednak bezkarni. Dzieje się tak z różnych przyczyn – z jednej strony wynika to z niskiej wykrywalności tego typu czynów (wiele z nich ma miejsce za murami ferm, do których dostęp ma bardzo wąskie grono osób), a z drugiej ze zbyt pobłażliwego traktowania sprawców przez organy ścigania. Niezwykle rzadko sprawy te trafiają do sądu, a te, które doczekają się postępowania, zwykle kończą się symboliczną karą, niekoniecznie odzwierciedlającą wagę czynu. Budujące jest natomiast to, że organizacje takie jak Otwarte Klatki otrzymują coraz więcej zgłoszeń od osób, które były świadkami krzywdy zwierząt. I nie chodzi już tylko o psy czy koty, ale właśnie o zwierzęta gospodarskie, które nie są nam tak bliskie, jak typowe zwierzęta domowe.
Co ciekawe, wpływ na sytuację zwierząt mają również producenci żywności i odzieży, w szczególności odkąd zaczęli oni uwzględniać w swych działaniach oczekiwania coraz bardziej świadomych i wrażliwych na krzywdę zwierząt konsumentów. Firmy rezygnują ze sprzedaży lub używania w swoich produktach m.in. jajek pochodzących z chowu klatkowego (tzw. trójek), futer i futrzanych dodatków. To z kolei w niektórych przypadkach niejako wymusza na hodowcach poprawę warunków utrzymywania zwierząt, co może skutkować nieopłacalnością hodowli, a w konsekwencji ich wygaszaniem. Oczywiście ta tendencja cieszy wszystkich, którym leży na sercu dobro zwierząt, szczególnie jeśli mówimy o hodowli zwierząt na futro. Wciąż jednak dalecy jesteśmy od świętowania i spoczęcia na laurach.
Jaką rolę pełnią organizacje pozarządowe w ochronie prawnej zwierząt?
Ta rola jest nie do przecenienia. Każdego roku organizacje zajmujące się ochroną zwierząt podejmują kilka tysięcy interwencji. Niedawno wydany raport Filantropi czy złodzieje, opublikowany przed Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż, szacuje, że prawie 60% postępowań administracyjnych dotyczących czasowego odebrania zwierząt inicjowała strona społeczna. Dla porównania, Państwowa Inspekcja Weterynaryjna, która jest głównym organem kontrolującym dobrostan, takich postępowań wszczęła nieco ponad 10%. Uważamy, że dla skutecznej ochrony zwierząt kluczowa jest jak najszersza współpraca organizacji prozwierzęcych z innymi upoważnionymi podmiotami (takimi jak wspomniana inspekcja weterynaryjna, ale także policja, przedstawiciele gmin). Interwencje są jednym z najważniejszych aspektów działania organizacji, bo niosą realną pomoc cierpiącym zwierzętom.
Staramy się jednak myśleć o nich w sposób bardziej długofalowy i wykorzystywać ich potencjał do wprowadzania zmian systemowych. Dzięki interwencjom udaje się nagłośnić temat ochrony zwierząt w mediach, co przekłada się na zwiększenie świadomości i edukowanie społeczeństwa. Kolejną i najważniejszą konsekwencją tych działań są zmiany prawne. Niedawno Sejm zaostrzył kary za znęcanie się nad zwierzętami – to długo wyczekiwana i bardzo potrzebna nowelizacja. Daje to jasny sygnał, że państwo zaczyna traktować tego typu sprawy poważnie, a przestępstwa względem zwierząt powinny być karane z należytą surowością. Na gruncie prawnym ciągle jednak jest wiele do zrobienia. Niezadowalające są np. rozporządzenia określające minimalne warunki utrzymywania zwierząt gospodarskich. Przysługuje im znacznie słabsza ochrona niż zwierzętom domowym. Mamy nadzieję, że dzięki naszej pracy i prowadzonym przez nas kampaniom te różnice będą się zacierać, a postrzeganie zwierząt gospodarskich ulegnie zmianie. Jako organizacja od lat walczymy także o zakaz hodowli zwierząt na futro. To wyjątkowo okrutny proceder, który, śladem wielu innych europejskich krajów, powinien zostać w Polsce zabroniony.
Ostatnio Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zgłosił do kolejnej wersji ustaw tworzących tarczę antykryzysową zakaz odbierania właścicielom maltretowanych zwierząt przez organizacje broniące ich praw. Ardanowski wskazał, że osoby działające w takich organizacjach to “przebierańcy”, którzy nie tylko " w sposób skandaliczny zajmują zwierzęta – to jest często źródło utrzymania dla tych organizacji (…), ale stwarzają realne zagrożenie roznoszenia choroby i twierdzą, że ich żadne przepisy nie obowiązują" (cyt. za Rzeczpospolita rp.pl).
Dlaczego ważne jest, aby organizacje miały realną możliwość przeprowadzania interwencji?
Organizacje działają tam, gdzie zawodzą inne służby. Inspekcja weterynaryjna już od dłuższego czasu boryka się z poważnymi problemami kadrowymi. Pracownicy są przeładowani obowiązkami, a ich praca zdecydowanie zbyt nisko wynagradzana. Obowiązki Inspekcji są bardzo szerokie, a priorytetem jest bezpieczeństwo żywności. W momencie, w którym borykamy się z chorobami zakaźnymi, takimi jak ASF czy ptasia grypa, dobrostan zwierząt hodowlanych niestety często schodzi na drugi plan. W dodatku trudno wyobrazić sobie szczegółową kontrolę na fermie przemysłowej, na której może znajdować się kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy zwierząt. Z kolei zdarza się, że policja nie chce reagować – policjanci nie czują się kompetentni, nie znają ustawy o ochronie zwierząt, nie wiedzą, jak postępować. Tę lukę wypełnia strona społeczna. Niestety obecnie współpraca między organizacjami a państwowymi instytucjami jest daleka od ideału; obie strony niesłusznie się antagonizują. W interesie społecznym, ale także przede wszystkim w interesie zwierząt, jest współdziałanie. My jesteśmy na to otwarci. W przeszłości prowadziliśmy wykłady dla Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie na temat humanitarnej ochrony zwierząt i zadań Policji w tym zakresie oraz wspólnie z Zakładem Kryminologii Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk zorganizowaliśmy konferencję „Sprawiedliwość dla zwierząt”. Wymiana doświadczeń i wiedzy jest bezcenna i przekłada się na lepsze egzekwowanie istniejącego prawa, ale także na myślenie o tym, jak to prawo ulepszyć.
Jakie dostrzegacie najważniejsze mankamenty ustawy o ochronie zwierząt?
Najczęściej podnoszonym problem jest zakres podmiotowych znamion przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Postuluje się, aby obejmowały one przynajmniej działanie sprawcy w zamiarze ewentualnym. Aktualne brzmienie przepisu prowadzi do interpretowania pojęcia „znęcania się” jako działania intencjonalnego sprawcy, ukierunkowanego na chęć zadawania bólu lub cierpienia zwierzęciu. Zamiar sprawcy nie odnosi się jednak do samego zadawania bólu lub cierpienia, lecz do czynności sprawczej. Pomocne w tym zakresie są co prawda orzeczenia Sądu Najwyższego, jednak konieczna jest tutaj zmiana ustawowa.
Ponadto ustawa o ochronie zwierząt nie jest dostosowana do obecnych realiów wykorzystywania zwierząt. Jako przykład można wskazać brak dostatecznej regulacji dotyczącej rozmnażania zwierząt domowych lub problem licznie powstających tzw. pseudohodowli oraz zrzeszających je organizacji podających się za związki kynologiczne. Warunki utrzymywania zwierząt w tych hodowlach często odbiegają od profesjonalnych norm hodowlanych, a zwierzęta z tych hodowli bardzo często trafiają do schronisk, bowiem brakuje nam rozwiązań, które obligowałyby osoby nabywające zwierzęta do brania odpowiedzialności za ich dalszy los.
Jak z Waszego punktu widzenia wygląda egzekwowanie przepisów tej ustawy?
Według danych z raportu Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami? przygotowanego przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż, w latach 2012–2014 jedynie 19% spraw o przestępstwa przeciwko zwierzętom zakończyło się wniesieniem do sądu aktu oskarżenia, a pozostałe – odmową wszczęcia postępowania lub umorzeniem go. Nawet jeżeli sprawa trafiła do sądu, to przestępca otrzymywał karę grzywny, ograniczenia wolności (praca przymusowa w różnym wymiarze godzin) lub pozbawienia wolności – jednak kara pozbawienia wolności w 86% przypadków była zawieszana. Choć obecnie nie dysponujemy aktualnymi danymi, to w doniesieniach medialnych widać znaczący postęp w zakresie orzekania w tego typu sprawach. Wciąż jest to jednak kwestia, która wymaga poprawy.
Jakie przesłanie chcielibyście skierować do sędziów?
Aby docenili swą rolę w zakresie ochrony prawnej zwierząt. Rola ta jest ogromna i jest wielowymiarowa. To do sędziów należy bowiem orzekanie o tym, jaką karę otrzyma sprawca znęcania się nad zwierzętami. Sama świadomość, iż kwestie te nie są bagatelizowane przez wymiar sprawiedliwości ma charakter prewencyjny oraz edukacyjny. Z naszej perspektywy ważne jest także, aby sędziowie podchodzili z należytą starannością do kontroli postępowań przygotowawczych. Większość z nich, często zupełnie niesłusznie w naszej ocenie, kończy się wydaniem postanowienia o umorzeniu postępowania lub o odmowie jego wszczęcia. W razie ich zaskarżenia apelujemy o wrażliwość na krzywdę zwierząt, o wszechstronne zbadanie zasadności wydania danego postanowienia oraz wyznaczanie kierunków dla organów ścigania, w tym także o nakazywanie powołania biegłego w celu oceny stanu zwierzęcia, którego dotyczy przestępstwo znęcania się. Istotne jest również, aby sędziowie korzystali z przysługujących im uprawnień w zakresie orzekania o środkach karnych, takich jak np. zakaz posiadania wszelkich zwierząt lub zwierząt określonej kategorii w razie skazania za przestępstwo w typie podstawowym. Ma to bowiem ogromne znaczenie prewencyjne.
W dyskusji o prawach zwierząt bardzo ważną, choć wciąż pomijaną kwestią, jest związek przemocy wobec zwierząt z przemocą domową. Niejednokrotnie bowiem przemoc wobec zwierząt poprzedza lub współistnieje z przemocą względem członków rodziny oprawcy. Jest to temat tak szeroki, że jego rzetelne przedstawienie wymagałoby osobnej rozmowy. Najwięcej badań w tym przedmiocie powstało w USA, a w Polsce zagadnieniem tym zajmuje się m.in. dr Barbara Błońska. Zdecydowanie więc sędziowie powinni uważniej przyglądać się sprawom, w których ofiarami są zwierzęta, zwłaszcza domowe.
Jak widzicie przyszłość ochrony zwierząt w Polsce? Jakie zmiany ustawodawcze postulujecie?\
Zakres zmian postulowanych przez osoby związane z ruchem prozwierzęcym jest tak szeroki, że bardziej celowe wydaje się napisanie ustawy na nowo, niż jej łatanie. Przy czym ważniejsze od formy tej nowelizacji jest to, aby jej ostateczny kształt został skonsultowany ze stroną społeczną, tj. organizacjami pozarządowymi, które działają na rzecz ochrony zwierząt od lat i na co dzień zderzają się z wieloma problemami na tym polu. Z wielkim zaniepokojeniem obserwujemy natomiast sytuacje, kiedy politycy do dyskusji na temat kształtu przepisów regulujących ochronę zwierząt zapraszają osoby związane z chowem przemysłowym, które były karane za przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Rodzi to obawy o kierunek projektowanych zmian. Ostatnio głośnym w mediach tematem jest planowane odebranie organizacjom społecznym niektórych uprawnień związanych z interweniowaniem w przypadkach ujawnienia zwierząt głęboko zaniedbanych przez ich opiekunów i czasowym odbieraniem zwierząt. Jesteśmy przekonani, że i w tej kwestii można wypracować stanowisko, które zadowoli wszystkie strony, ale niezbędne jest prowadzenie rozmów, na które środowisko prozwierzęce jest otwarte.
W dyskusji o zmianach w prawie ochrony zwierząt nieustannie powraca także temat wysokości kar za znęcanie się nad zwierzętami. Zapomina się, że wymiar kary jest tak samo ważny, jak i świadomość jej nieuchronności. W naszej ocenie nie należy zatem upierać się przy podnoszeniu górnej granicy zagrożenia ustawowego za znęcanie się nad zwierzętami, ale trzeba doprowadzić do tego, aby aktualnie istniejące przepisy były w praktyce stosowane. Aby tak się działo, środowisko prozwierzęce musi docierać do świadomości organów ścigania oraz sądów i apelować o zmianę podejścia do zwierząt jako ofiar oraz o wymierzanie kar, które będą odstraszać potencjalnych sprawców tych przestępstw.
Dostrzegamy także potrzebę podejścia do statusu zwierzęcia z uwzględnieniem najnowszych badań naukowych, np. w przedmiocie odczuwania przez zwierzęta cierpienia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Nie chodzi jednak, wbrew głosom środowisk nam nieprzychylnych, o zrównanie zwierząt z ludźmi i przyznanie im szeregu bliżej nieokreślonych praw, a jedynie o zaprzestanie traktowania ich w niektórych sytuacjach jak rzeczy. Mimo dereifikacji zwierząt w art. 1 obowiązującej ustawy o ochronie zwierząt „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą” wciąż w wielu przypadkach traktowane są jak produkty, towary, które ze względu na swoje ostateczne przeznaczenie nie wymagają obchodzenia się z nimi z należną im uwagą i troską. Ten problem dotyczy w szczególności zwierząt rzeźnych. Coraz większe kontrowersje budzi także wykorzystywanie zwierząt w cyrkach – zaczynamy dostrzegać, że obwoźna klatka to nie jest właściwe miejsce dla np. dzikich kotów. Za niedopuszczalne należy uznać także sytuacje, w których zwierzęta takie jak psy czy koty rasowe ze względu na swoją wartość rynkową zostają zajęte w postępowaniach egzekucyjnych. Na pewno w tym zakresie konieczne są zmiany legislacyjne. Zdecydowanie poszerzona powinna zostać także odpowiedzialność ludzi za zwierzęta. Obligatoryjne chipowanie psów i kotów oraz powszechna sterylizacja mogłyby wpłynąć na zmniejszenie liczebności bezdomnych zwierząt. Zmiany wymaga także sposób wydatkowania gminnych środków przeznaczonych na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami oraz sprawowania nadzoru nad schroniskami. Raport NIK-u z 2016 r. ujawnił wiele nieprawidłowości w tym zakresie.
Z czego wynika według Was pobłażliwość dla sprawców przestępstw na zwierzętach, umarzanie postępowań, niska wysokość orzekanych kar?
W naszej świadomości wciąż istnieje podział na zwierzęta do kochania, jak psy i koty i te do jedzenia, jak krowy, czy świnie. Z tym, że one odczuwają dokładnie tak samo ból i strach. Dlatego kary nie powinny być niższe w przypadku zwierząt hodowlanych, tylko dlatego, że te zwierzęta i tak skończyłyby na talerzu, albo jako torebka, czy futro. Przykładem może być pewna sprawa z Wrocławia, w której sąd II instancji obniżył wymiar kary za znęcanie się nad kurą, przy czym nie miał wątpliwości, że ten sam sprawca dotkliwiej powinien odpowiadać za znęcanie się nad kotem. Wciąż też niesłusznie uważa się, że empatia jest oznaką słabości, że okazywanie współczucia zwierzętom jest, np. mało męskie. Dla mnie empatia, w dodatku przełożona na działania na rzecz zwierząt, jest oznaką siły i szlachetności. Problemem jest też oczywiście duże obłożenie pracą Inspekcji Weterynaryjnej, Policji i Sądów. Sprawy zwierząt zdają się być na drugim planie, daleko w tyle za “poważnymi” przestępstwami. A to spory błąd biorąc choćby pod uwagę wspominany już związek przemocy wobec zwierząt z przemocą w rodzinie.
Obserwujemy uważnie stosunek ludzi do zwierząt, głównie w naszych kampaniach, które dotyczą zwierząt hodowlanych. W stosunku do nich ludzie nie wykazują takiej empatii, jak w stosunku do zwierząt towarzyszących (psów, kotów), które z reguły wzbudzają większe współczucie. Na to, jak podchodzimy do ochrony prawnej zwierząt, ma wpływ przynależność gatunkowa. Niezależnie bowiem od badań naukowych w przedmiocie zdolności do odczuwania cierpienia przez zwierzęta, człowiek zupełnie inaczej traktuje zwierzęta domowe od gospodarskich (tzw. szowinizm gatunkowy). Taka postawa ma wpływ właściwie na całe postępowanie, począwszy od zgłoszenia przypadku znęcania się nad zwierzętami, a skończywszy na wymierzeniu kary.
Kolejną przyczyną, o której warto wspomnieć jest fakt, że w obronie zwierząt występują niemalże wyłącznie organizacje pozarządowe, które nie mają ani środków, ani możliwości, aby brać udział w każdym postępowaniu, którego przedmiotem jest znęcanie się nad zwierzętami. Jeśli zatem prokurator umorzy dane postępowanie z uwagi np. na to, że czynu nie popełniono albo brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie jego popełnienia, to właściwie nie ma nikogo, kto interesowałby się zaskarżeniem takiego orzeczenia. Dlatego tak ważne jest, aby w Polsce powołany został Rzecznik Ochrony Zwierząt, który stałby na straży właściwego egzekwowania przepisów.
Postulujecie powołanie urzędu Rzecznika Ochrony Zwierząt, dlaczego jest to tak ważne?\
Z badania przeprowadzonego w listopadzie 2019 r. przez Biostat na zlecenie naszego Stowarzyszenia wynika, że aż 85,1% ankietowanych popiera pomysł powołania w Polsce Rzecznika Ochrony Zwierząt, który działałby zarówno w obronie zwierząt hodowlanych, jak i towarzyszących. Rzecznik ten, w naszej ocenie, powinien zostać wyposażony w narzędzia umożliwiające aktywne działanie na rzecz zwierząt, tj. powinien mieć możliwość kontrolowania, w jaki sposób działają obecnie istniejące przepisy, inicjowania zmian prawnych i instytucjonalnych mających na celu poprawę dobrostanu zwierząt (oczywiście sam Rzecznik nie mógłby mieć inicjatywy ustawodawczej), opiniowania działania innych instytucji publicznych, kiedy ich działanie związane jest z ochroną zwierząt oraz opiniowania zmian prawnych dotyczących ochrony zwierząt. Niezależnie od tego, jakie kompetencje posiadają rzecznicy, nie ulega wątpliwości, że odgrywają oni dużą rolę w kształtowaniu świadomości społeczeństwa, co w kontekście ochrony zwierząt jest kwestią niezwykle istotną. Jak słusznie bowiem zauważa adw. Karolina Kuszlewicz, która pełni funkcję Rzecznika Praw Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym „zakres ochrony zwierząt na poziomie zarówno przepisów prawa, jak i jego wykonywania jest różny w zależności od tego, z jakim zwierzęciem mamy do czynienia, tzn. towarzyszącym, gospodarskim czy dzikim. W wielu przypadkach różnice te są drastyczne i wymagają zmian legislacyjnych”.
W Polsce funkcjonuje już kilka instytucji rzeczników, których rolą jest zapewnienie ochrony jednostkom postrzeganym jako z pewnych względów słabsze, np. Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta czy Rzecznik Praw Obywatelskich. Uważamy, że zwierzęta, jako istoty siłą rzeczy w dużej mierze zależne od ludzi (a przy tym to właśnie przez nich krzywdzone), potrzebują należytej ochrony, którą mógłby zapewnić niezależny urząd Rzecznika.
Wszystkim zwierzętom dużym i małym, towarzyszącym, hodowlanym, cyrkowym - życzymy z okazji Dnia Praw Zwierząt takiego Rzecznika, jakim dla ochrony praw obywatelskich jest pan Adam Bodnar. Dziękuję za rozmowę.