Epitafium dla izby

Jedną z wielu rzeczy jakie zawdzięczamy starożytnej Grecji jest tradycja pisania epitafiów. Oprócz tych podniosłych i patetycznych już starożytni pisali także je także w lżejszej formie. Co więcej, w antycznej Grecji i Rzymie epitafia pisano również dla osłów, ptaków, myszy i innych stworzeń. Skoro tak, to nie ma przeszkód, by napisać epifatium dla dożywającej swoich dni izby dyscyplinarnej.

Jako, że okazja jest szczególna, będzie dużo muzyki, specjalnie dla Was państwo izbiarze. Zaczynamy od niesławnego początku izby i izbiarzy.

Już początki działania izby niosły w sobie zapowiedź późniejszych problemów.

Kiedy zaczął się wić kręty, pochyły szlak

Gdzie był pierwszy nasz krok w rozpadlinę bez dna

Gdy srebrników garść przekonała nas, że

Kiedy dają, to brać, każdy głupi to wie

Dawali po 30.000, więc brali.

Potem było już tylko gorzej.

Wczoraj niewinni tak, dzisiaj pionki w grze

Wczoraj błękitny wiatr, dzisiaj duszny zły sen

Bycie izbiarzem nie było łatwe ani przyjemne.

„Niezależnie bowiem od ataków na sędziów Sądu Najwyższego orzekających w Izbie Dyscyplinarnej, medialnego linczu, ostracyzmu środowiska sędziowskiego sąd w obecnym składzie podziela pogląd jednego z największych Polaków w historii, że każdy znajduje «w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować»” – te wiekopomne, patetyczne i podniosłe słowa nie-sędziego Niedzialaka przejdą do historii. Tyle, że nie tej, o której piszący te słowa w konkluzji ze spotkania towarzyskiego pan eks-sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku marzył. Nie będzie to w księdze historii niezależnego sądownictwa polskiego. Ten fragment wynurzeń wzmożonego literacko i historycznie pana izbiarza znajdzie się w suplemencie zatytułowanym: „Księga hańby polskich prawników”.

Biorąc pod uwagę zamiłowanie do bohaterskich czynów, w obliczu rychłej likwidacji izby, jej członkowie na czele z panem Piotrem mogą podejmować różne, nieszablonowe działania.

Na przykład czynny opór czy choćby strajk okupacyjny?

Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi
Nie mówcie mi więc, co mam robić!

Panie Piotrze Niedzialaku, Państwo nie-sędziowie!

Nawet ludzie, którzy wyrządzili innym wiele zła, zasługują na solidną porcję prawdziwej wiedzy. A zatem:

  • sędziów odwołać nie można, nie-sędziów gdy przestają być użyteczni jak najbardziej
  • odwołania sędziów premier polskiego rządu nie obiecuje zagranicą, odesłanie precz bezużytecznych pseudosędziów obiecuje się, gdy tylko kalkulacja polityczna za tym przemawia
  • bezprawne odwołanie sędziów skutkuje protestami, demonstracjami solidarności, skargami i orzeczeniami sądów polskich i zagranicznych – w przypadku izby będzie inaczej
  • po likwidacji izby dyscyplinarnej i odesłaniu jej członków na zieloną trawkę, nie będzie raczej orzeczeń TSUE czy ETPC. Nie ma bowiem prawa do bezprawnego podawania się ze sędziów.
  • nie będzie uchwał rad wydziałów prawa (no może poza Szkołą Wyższą Wymiaru Sprawiedliwości, gdzie rektorem-komendantem jest groźnie wyglądający generał od więzień i więźniów)
  • nie będzie powszechnego poważania i szacunku

Ale zawsze można liczyć na rezolucję komitetu politycznego partii rządzącej. Może nawet Prezes IPN, bądź któryś z jego podwładnych napisze w jakiejś pracy, że prześladowania jakich doznali państwo izbiarze i pan Niedzialak osobiście nie miały równych w nowożytnej historii sądownictwa europejskiego. Bo przecież przeżyć sędziego Tuleyi nie da się porównać z niewyobrażalnymi cierpieniami autora jego zawieszenia i otwarcia dziarskim chłopakom z WSW PK drogi do postawienia mu zarzutów karnych za to, że robił to co powinien jako sędzia zrobić. Doznanych krzywd nie umniejsza milion złotych jaki (co najmniej!) przez ponad 3 lata swej działalności zarobił każdy z izbiarzy.

Do braku poważania, uznawania Was za sędziów i zwykłego szacunku ze strony 90% polskich sędziów, zdecydowanej większości świata nauki i milionów świadomych obywateli doszedł brak wdzięczności ze strony Waszych politycznych dobrodziejów.

Zaiste, czasem prawie współczuję 11 panom izbiarzom i pani izbiarce. Prawie jak wiadomo robi różnicę.

Na koniec może być smutno, ale to był Wasz wybór, zły i szkodliwy.

I jeszcze jedno, bądźcie państwo izbiarze pewni, że stan spoczynku z Waszym 140% uposażeniem (jaki zapewne zafundują Wam na koszt społeczeństwa Wasi polityczni protektorzy) będzie trwał krótko. Zostanie Wam odebrany. Nie ma bowiem ochrony praw nienabytych. Nie byliście sędziami, nie jesteście i nie będziecie po zakończeniu działania izby dyscyplinarnej.

Ale jak nakazuje etyka chrześcijańska i ta laicka również, zawsze jest czas na szczerą skruchę, wyznanie winy i żal za grzechy – do czego szczerze zachęcam.

Okiem Sędziego
Okiem Sędziego
Głos przedstawiciela III władzy, sędziego praktyka z kilkunastoletnim doświadczeniem
Przejdź do oryginalnej publikacji