Iceberg right ahead !

Nocą z 14 kwietnia na 15 kwietnia 1912 roku widoczność Księżyca wynosiła między 13,a 7%, zbliżał się nów. Na północnym Atlantyku oznaczało to prawnie niczym niezakłóconą ciemność. Dochodziła północ. Dokładnie o godz. 23.40 (14.04.1912) dwaj marynarze pełniący służbę na bocianim gnieździe RMS Titanic zauważyli przed statkiem górę lodową. 25-letni Frederic Fleet zadzwonił trzy razy gongiem i krzyknął z całych sił: Iceberg right ahead!!! Pełniący służbę na mostku pierwszy oficer William Murdoch natychmiast wydał komendę: Hard a starboard, co oznaczało zwrot w lewo, zaś do maszynowni wydał za pomocą telegrafu maszynowego polecenie: Full astern czyli cala wstecz.

Co było dalej wiemy dobrze. Pomimo najwyższej sprawności załogi, nie zdołano uniknąć zderzenia z górą lodową. Poszycie prawej burty uległo uszkodzeniu na długości 6 przedziałów dziobowych. Titanic mógł wytrzymać zalanie 4 przedziałów. Przy takim uszkodzeniu musiał zatonąć.

Pojawiają się niekiedy zarzuty pod adresem pierwszego oficera Murdocha, iż podjął błędne decyzje. Zamiast zwrotu w lewo i gwałtownego hamowania powinien z pełną prędkością uderzyć dziobem w górę lodową, co spowodować powinno zmiażdżenie jedynie 2 przedziałów wodoszczelnych. Statek byłby uszkodzony, ale nie zatonąłby. Oczywiście tego rodzaju krytyka jest pozbawiona sensu. Obowiązkiem każdego oficera dowodzącego na mostku kapitańskim było podjęcie wszelkich możliwych kroków dla uniknięcia zderzenia z przeszkodą. Murdoch sprostał sytuacji. Titanic nie zatonął z powodu jego decyzji. Stało się tak z zupełnie innych przyczyn. William Murdoch był dobrym marynarzem i porządnym człowiekiem. Dowodząc ewakuacją na prawej burcie uratował więcej ludzi niż oficer dowodzący na lewej burcie, gdyż rozkaz kapitana zinterpretował jako „Kobiety i dzieci najpierw” a nie jako: „Wyłącznie kobiety i dzieci.” W epickim obrazie Jamesa Camerona przedstawiono go niezgodnie z prawdą jako łapówkarza, biorącego pieniądze od bogatego pasażera, chcącego ratować swoje życie.

William Murdoch widząc górę lodową, nie czekał na wskazówki i polecenia innych. Nie tracił czasu na pytanie kapitana o zdanie. Zrobił błyskawicznie, to czego wymagała od niego sytuacja. Nie mógł uczynić nic więcej dla uniknięcia zderzenia z górą lodową.

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Polsce grozi katastrofa. Wskutek obsesji rządzących, żądzy niczym nieskrępowanej władzy i irracjonalnej niechęci do sądów i sędziów grożą nam nie tylko kary finansowe za niepodporządkowanie się orzeczeniom TSUE, ale także wstrzymanie finansowania krajowego programu odbudowy. Katastrofa wizerunkowa naszego państwa trwa już od dłuższego czasu.

W idealnym świecie Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego powinien być dla Wymiaru Sprawiedliwości niczym kapitan, który mocą swego konstytucyjnego urzędu, (będąc legalnie powołanym sędzią SN), osobistego autorytetu mającego źródło nie tylko w dorobku zawodowym i naukowym, ale także w najwyższych przymiotach charakteru, wytycza kierunki dla sądownictwa, nie pozwalając aby zarówno na mostek kapitański jak i do maszynowni wdarły się osoby bez doświadczenia i uprawnień do wykonywania tej jakże odpowiedzialnej pracy.

Tak sobie myślę, że pani Małgorzata Manowska te niespełna 3 minuty z arcydzieła filmowego powinna obejrzeć z 10, może 20, a jak trzeba to i 30 razy. A potem działać. Co najmniej tak energicznie i zdecydowanie jak William Murdoch. Nawet gdyby, wskutek kontrataku polityków, nie udało się w pełni zatrzymać izby dyscyplinarnej, postępując w taki sposób, pani doktor habilitowana Manowska zapisałaby się dobrze w pamięci współczesnych i historii. Czasem trzeba sprostać trudnej sytuacji, tak na morzu jak w i sądzie.

Okiem Sędziego
Okiem Sędziego
Głos przedstawiciela III władzy, sędziego praktyka z kilkunastoletnim doświadczeniem
Przejdź do oryginalnej publikacji