Nowy rok, stare nadzieje, nowe zobowiązania i stare idee
Nowy rok, stare nadzieje, nowe zobowiązania i stare idee.
Wstąpiłem w nowy rok bez szczególnych wrażeń estetycznych i nadziei . Ba nawet nie szczególnie świętuję ten przełom lat. Są rzeczy niezmienne, których żaden kalendarz nie zmieni. W ocenie tego co mnie otacza - walącego się ekosystemu, zawłaszczania prawdy, okradania z wolności staram się kierować rozumem krytycznym. Uważam, że bomba , która wybuchła w Wuhan i której chorobotwórcze paciorki rozprzestrzeniły się po całym świecie przyspieszyła tylko wejście w okres dystopii. Ale…to dobry czas, by korzystając z ostrości widzenia rzeczywistości i wolności osądu nadal demaskować hipokryzję, nieuctwo i zwykłą podłość. Nie godzę się na deprecjację prawa, nie godzę się na kradzież tożsamości europejskiej. Jeśli katastrofa ma nadejść to nie będę obojętny i bierny. Nie ma zgody na ,,jakoś to będzie” – jeśli katastrofa ma być nieunikniona nie będę niemy. Nie wierzę bowiem w to, że nadciągająca katastrofa wywoła nagle samosprawcze reakcje obronne niemego dotychczas społeczeństwa (w części w jakim niemym dotychczas pozostaje). Nic o mnie beze mnie. Jestem realistą , nie śnię o wszechobecnej miłości i pojednaniu. Pamiętam co nieco z historii i wiem, że sny o jedności społeczeństwa (jak i wielkości Rzeczpospolitej) w kraju między Bugiem a Odrą, były tyle samo warte co sny o potędze – miłe lecz pozostające jedynie imaginarium. Leczyły kompleksy zostawiając kaca. Ja uciekam od fikcji zaś kaca nie miewam; nie wzruszam się widząc obrazy mistrza Matejki ani czytając Sienkiewicza. Nie będę konsumował narodowej (słowo chyba najczęściej używane w minionym roku) tromtadracji. Zdecydowanie wolę używać rozumu krytycznego. Porażka idei wolności , stabilności prawa i nienaruszalności zapisów Konstytucji, to nie powód do porzucenia idei tylko element mobilizacji przeciwko kłamstwu , którego chronicznie nie cierpię. Nie będę się przyzwyczajał do narzucanego mi przez speców od public relations , przypudrowanego systemu jawnie sprzecznego z ideą wolności i Państwem Prawa jakie znam (znałem). Żeby to jeszcze byli spece…Może nie znam się na public relations ale jako posiadacz wolnej woli i krytycznego rozumu, nie mogę akceptować kłamstwa – to mój osobisty sposób na to, by nie popaść w marazm. Akceptując okradanie z ,,prawa do prawa” , spychałbym się na margines. Stałbym się bezwolnym wykonawcą czyjejś woli , albo gorzej czyjegoś chwilowego pomysłu. Jestem karmiony postprawdami ale ich nie kupuję nawet jeśli są w promocji.
Nowe/stare zobowiązanie to , mimo wszystko, uparcie marzyć, że się uda. Że warto wyjść poza bezpieczny azyl umysłu. Czego sobie i Państwu życzę bo wspólnie raźniej marzyć.