Nie jesteśmy naiwni

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1484520,lukasz-piebiak-afera-hejterska-krs-rozmowa.html

Wywiad polityka (dziś na bocznym torze) formacji rządzącej Łukasza Piebiaka wskazuje jednoznacznie, iż uważa on ogół sędziów za ludzi mało inteligentnych, niekojarzących podstawowych faktów, czy wręcz głupich. Piszę o panu Piebiaku per polityk, bo nim własnie w istocie jest. Sędzią przestał być, zostając wiceministrem u słynnego na całą Europę miłośnika niezależnych sądów Zbigniewa Ziobry. Cała Polska, Panie Piebiak słyszała jak mówił Pan publicznie: „my” i „nasza formacja” mając na myśli koalicję rządzącą krajem od 2015 roku.

Co jak co, ale poczucie humoru pana Piebiaka nie opuszcza.

Nie może być tak, że – nawiązując do szokujących słów sędzi Ireny Kamińskiej – sędziowie dzielą się na kasty. Jednolite stanowisko sędziego sądu powszechnego – bez podziału na rejonowe, okręgowe czy apelacyjne – ten problem rozwiązuje.

Panie Piebiak, sędziowie z Warszawy (i nie tylko) dobrze wiedzą, że nosi Pan w sobie nieprzetrawioną, toksyczną traumę odwołania z delegacji do orzekania w Sądzie Okręgowym. Jednolite stanowisko sędziowskie pod rządami tego ministra i jego pomocników niczego nie rozwiąże. Zagwarantuje za to, że niepodobający się władzy wyrok wydany przez doświadczonego sędziego w I instancji zostanie zmieniony czy uchylony w II instancji przez sędziów politycznie zaangażowanych czy też zwyczajnie oportunistycznych. Model pożądany to korekta wyroków Tulei, Żurka czy Juszczyszyna przez sędziego z rocznym stażem czy spadochroniarza z ministerstwa sprawiedliwości, co zapomniał już jak toga wygląda. Kasty o których Pan mówi istnieją jak się wydaje jedynie w Pana umyśle i w umysłach bliskich Panu polityków, tych co bardzo się fascynowali i fascynują nadal mitycznym „układem”. To zaś, że spłaszczenie posłużyć ma do odesłania w wymuszony stan spoczynku (w wariancie optymistycznym) bądź do usunięcia z zawodu (w wariancie pesymistycznym) co najmniej kilkuset odważnych spośród nas, jest zupełnie jasne dla zdecydowanej większości sędziów znających Pana dokonania, Pana polityczne zaangażowanie i Pana nominacje w sądach w całej Polsce.

Wykreowano aferę, która miała uderzyć w Zjednoczoną Prawicę poprzez atak na ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego będącego liderem jednej z partii obozu rządzącego.

Troska pana Piebiaka o dobrostan koalicji rządzącej i jednej z partii ją tworzących jest wręcz wzruszająca. Ale cóż, normalna rzecz, że polityk broni partii którym służy.

Pan ma czyste sumienie?

Tak, mam czyste sumienie.

Poddaję się. Nie komentuję. Nie potrafię.

Znam sędziów, którzy nadal życzą mi dobrze. Jest też oczywiście wielu – może nawet więcej – takich, którzy są wobec mnie bardzo krytyczni. Ale jeśli wiem, że mam rację, to jakie to ma znaczenie? Gorzej, że wielu sędziów popiera dalszą reformę wymiaru sprawiedliwości, ale boją się z tym ujawnić w obawie przed ostracyzmem środowiskowym. Mamy wielu takich cichych zwolenników, ale ludzie są tylko ludźmi. Choć sędzia powinien być odważniejszy niż przeciętny człowiek.

Panie Piebiak, tych mniej bojaźliwych znamy. Mianował ich Pan (gdy był jeszcze pomocnikiem Zbigniewa Ziobry) na funkcje prezesów i wiceprezesów w sądach w całej Polsce. Są to ludzie w większości o wielkim, niekwestionowanym autorytecie, uznanym dorobku i bezdyskusyjnych kwalifikacjach do zarządzania sądami. Przy okazji, może Pan wyjaśnić sędziom z SO w Warszawie dlaczego Pański kolega Dariusz Drajewicz musiał zostać (i musi być nadal) wiceprezesem tego sądu. Nikt nie wie po co nim został i co robi. Złośliwi twierdzą, że o jakieś znajomości chodzi, ale to chyba bajki. Ci co popierają po cichu dewastację Wymiaru Sprawiedliwości, to nie są ludzie bojaźliwi i zastraszeni tylko tacy przy których trzeba uważać co się mówi, bo mogą szybko donieść gdzie trzeba. Takie czasy.

Zawsze zwracałem uwagę, również na sędziowskich forach międzynarodowych, że o ile dobrze zidentyfikowany jest problem nacisków władzy politycznej na sędziów – czemu należy się w sposób oczywisty przeciwstawiać – o tyle bardzo mało się mówi o równie mocnych, skuteczniejszych naciskach, które idą z wewnątrz środowiska. Bo pewien światopogląd jest tam źle widziany przez mainstream.

Czyli według pana Piebiaka źli przewodniczący i prezesi tropili i znęcali się nad sędziami, co dawno temu po cichu marzyli żeby rządzili w Polsce ci co teraz rządzą. Zaiste straszne to historie. Szkoda tylko, że istniejące jedynie w głowie pana ekspodsekretarza stanu

I na końcu pytanie do pana Piebiaka: Nie spotkał Pan nigdy w korytarzach ministerstwa sprawiedliwości żony Pana kolegi sędziego Szmydta? Jak się ukradkiem się skradała, do szaf zaglądała i wynosiła wrażliwe informacje i dokumenty. Bo przecież, to że sędziowie z ministerstwa dostarczali jej i hejterom z KastaWatch dokumenty i informacje, to tylko wymysły złych dziennikarzy i tych co Pana nie lubią.

I ostatnia sprawa. Panie Piebiak, zna Pan Cyber Mariana ? Facet robi niesamowite przeróbki. Zostaje szyld i z zewnątrz niby to samo, ale treść zupełnie inna. To zupełnie tak jak z Waszą pseudoreformą Wymiaru Sprawiedliwości. Sądy są niezależne, sędziowie niezawiśli i wreszcie wolni od prześladowań przełożonych, tylko Tuleya ma mieć sprawę karną, a Juszczyszyn dostaje 40% pensji mniej za to, że mieli odwagę robić to co do nich należy.

Oglądając zręczny trailer można prawie uwierzyć, że serial Klan to amerykański dreszczowiec, tak jak czytając wywiad z Panem też można prawie uwierzyć w Pana słowa. Ale jak wiemy prawie robi różnicę.

Okiem Sędziego
Okiem Sędziego
Głos przedstawiciela III władzy, sędziego praktyka z kilkunastoletnim doświadczeniem
Przejdź do oryginalnej publikacji