Refleksja na temat pewnych życzeń.

Świąteczne życzenia.

-—-

 Otrzymywałem w życiu różne życzenia świąteczne. Czasem najprostsze „Wesołych Świąt !”, czasem bardzo rozbudowane. Czasem strasznie serio, czasem wesołe, czy dowcipne. Budziły one we mnie różne uczucia, jednak zawsze były to uczucia pozytywne. O pewnych wzruszających sprzed lat, miałem okazję wspomnieć publicznie kilka dni temu.

 Po raz pierwszy życzenia mnie zasmuciły. Życzenia składane w imieniu instytucji państwowych. Nie chciałem o tym pisać wcześniej, by nie zakłócać świątecznej atmosfery. Dlatego piszę dopiero teraz, gdy święta już się kończą i szykujemy się do poświątecznej codzienności.

 Najpierw ktoś mi podesłał życzenia złożone przez Szefa ABW na stronie internetowej tej instytucji. Z ogromnym wizerunkiem postaci Zmartwychwstałego Chrystusa i modlitwą, by opiekował się mną i moją Ojczyzną. Na stronie, na której czytamy też, że: “Zasadniczym zadaniem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest ochrona państwa przed planowymi i zorganizowanymi działaniami, które mogą stwarzać zagrożenie dla niepodległości lub porządku konstytucyjnego Polski, zakłócić funkcjonowanie struktur państwowych bądź narazić na szwank podstawowe interesy kraju.” Takie więc życzenia składane przez osobę, która jest wynagradzana za pieniądze pochodzące z moich podatków właśnie po to, by chronić mnie i moją Ojczyznę, wydały mi się dziwne i wywołały pierwsze odczucia smutku.

 Bardzo smutno zrobiło mi się jednak po tym, jak kolejna życzliwa osoba podesłała mi życzenia złożone na stronie Sądu Najwyższego, ze wskazaniem, że składa je Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. Wizerunek tego samego Zmartwychwstałego Chrystusa wśród aniołów z zaleceniem, by tenże Chrystus obdarzał mnie łaską wiary, nadzieją i potrzebną wszystkim miłością. Choć niektórzy przyjmą tą wypowiedź jako obrazoburczą, ale mam prawo twierdzić, że do miłości Chrystus nie jest mi potrzebny, do nadziei również. Osobiście mam natomiast wielką nadzieję, że każda osoba, która naruszyła porządek konstytucyjny w Polsce lub na takim naruszeniu skorzystała, poniesie odpowiedzialność, w tym odpowiedzialność karną. Zwłaszcza, jeśli doprowadzi to do zaprzepaszczenia wszystkiego tego, w co ja wierzyłem i do czego dążyłem przez kilkadziesiąt lat swego życia, w tym tego wszystkiego, co wiąże się z przynależnością do europejskiej wspólnoty. Nie życzę sobie, by ktokolwiek prosił Chrystusa o „łaskę wiary” dla mnie, a już na pewno, by robił to Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego.

 Nie to mnie jednak napawa smutkiem. Smutkiem napawa mnie bezrefleksyjność. Każdy prezes (dyrektor, szef, kierownik) ma w status swej funkcji wpisany obowiązek dbałości o wiarygodność reprezentowanej instytucji. Od Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego mam prawo wymagać tego w dwójnasób. Tak jako sędzia, jak też jako obywatel Rzeczypospolitej.

 Jeśli najwyższy organ władzy sądowniczej w państwie odwołuje się do dogmatów wiary jednej z wielu religii (choćby dominującej w tym państwie), to jak mają się czuć obywatele tego państwa nie podzielający tej wiary ? Niewierzący, bądź wierzący w innego Boga albo bogów ? Czy to są obywatele gorszej kategorii ? Gorszego sortu, jak niegdyś powiedział pewien człowiek, którego osobiście bardzo nie lubię ?

*

W wyroku z dnia 30 stycznia 2018 r. (sygn. IVKK 475/17 - http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/orzeczenia3/iv%20kk%20475-17.pdf) Sąd Najwyższy stwierdził, że „okoliczności popełnienia przez J.P. (proboszcza parafii) wykroczenia stypizowanego w art. 51 § 1 k.w. i jego wina budziły wątpliwości, w szczególności w zakresie uznania, że jego zachowanie wyczerpało ustawowe znamiona wykroczenia polegającego na zakłócaniu wybrykiem spokoju publicznego [poprzez] uruchamianie dzwonów kościoła, których natężenie dźwięku przekracza dopuszczalne normy hałasu w porze dziennej, co zakłóciło spokój [obywatela]” (nawiasem mówiąc, warto przy tej okazji odesłać do tez uzasadnienia uchwały Nr 1/21 Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów odnoszącej się do pochopnego wydawania nakazów karnych - https://forumfws.eu/uchwaly/2021/02/10/1/). Zarówno samo orzeczenie, jak też jego motywacja spotkały się z przychylnym przyjęciem i – nie zawaham się z postawieniem tej tezy – budowały autorytet Sądu Najwyższego. Czy wskazane życzenia też temu sprzyjają ? Czy po lekturze tych życzeń, odbiór podobnych orzeczeń w przyszłości będzie taki sam ? Mam wątpliwości. No i czy na podobną ocenę prawną będzie mógł liczyć muezin nawołujący do modlitwy z minaretu jednego z kilku istniejących w Polsce meczetów ? Ufam, że tak. Ale myślę, że dziś znacznie więcej osób będzie miało co do tego wątpliwości, niż w styczniu 2018 r.

*

W dniu 2 grudnia 2020 r. Sąd Najwyższy negatywnie orzekł o kasacji obywatela Tunezji (oddalił wobec oczywistej bezzasadności), który w noc sylwestrową 2016/2017 w trakcie bójki w Ełku zasztyletował klienta lokalu gastronomicznego, który (wedle enuncjacji prasowych) prezentował rasistowskie zachowania, a następnie dopuścił się pospolitej kradzieży.

(tu pozwolę sobie na kilka linków –

- https://www.olsztyn.com.pl/artykul,wyrok-sadu-najwyzszego-w-sprawie-zabojstwa-w-barze-z-kebabem-w-elku-tunezyjczyk-skazany-na-12-lat-wiezienia,30998.html;

- https://www.sn.pl/sprawy/SesjaPdfLib/wokanda_JSAZ-BVKDPH.pdf;

- https://www.sn.pl/sprawy/SitePages/e-Sprawa.aspx?ItemSID=14752-bf64e294-b9ca-4518-b9cd-2b8c7295f4de&ListName=esprawa2020&Search=I%20KK%20185/20.)

Czy czytający życzenia na stronie Sądu Najwyższego, skazany na 12 lat pozbawienia wolności muzułmanin, może mieć pewność, że na treść orzeczenia nie miał żadnego wpływu fakt, że ofiarą był katolik, zaś sprawcą muzułmanin ? A pewność taką mieć powinien. I sprawca, i każda inna osoba.

*

To tylko dwa przykłady, mógłbym ich więcej przywołać, ale nie ma chyba takiej potrzeby.

*

Gdybym był adwokatem, który reprezentuje interes swych klientów przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, pewnie takie życzenia ucieszyłyby mnie ogromnie. Jeśli Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego pomaga budować argumentację do uzyskania od Państwa odszkodowania za naruszenie art. 6 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (EKPC), to trudno, by adwokat się smucił. Jeśli osoba, która wypowiada się jako sędzia Sądu Najwyższego, pod wpływem (mam nadzieję, chwilowej) intelektualnej niedomogi, porównuje działania organu Unii Europejskiej do zdrady Judasza, to taki adwokat pewnie cieszy się tym bardziej. Ja jestem jednak sędzią i obywatelem RP. I zarówno jako sędziego, jak też obywatela RP, smuci mnie każde zachowanie, które osłabia wiarygodność polskiego wymiaru sprawiedliwości i może pomóc w uzyskaniu od mego Państwa jakichkolwiek odszkodowań.

-—

PS.:

30 lat temu, w kwietniu 1991 r., byłem na ostatnim roku studiów prawniczych w Gdańsku. Przemiennie opijałem rozstania z przyjaciółmi i kończące się kilka lat fantastycznego, studenckiego życia oraz przygotowywałem się do obrony pracy magisterskiej i egzaminów na aplikację. Mieszkałem wówczas w akademiku przy ul. Polanki w Gdańsku, 200-300 metrów od domu Lecha Wałęsy, który paradując z wizerunkiem Matki Boskiej w klapie marynarki, dopiero co został Prezydentem RP i 200-300 metrów w drugą stronę, od dopiero co wybudowanego meczetu z minaretem. Żyłem w pięknym, wolnym, tolerancyjnym kraju, który po latach komuny otwierał się na Zachód, aspirując z powodzeniem do NATO i do europejskiej wspólnoty. Kraju, który kilka lat później przyjmie Konstytucję stawiającą na równi wszystkich obywateli Rzeczypospolitej „zarówno wierzący(ch) w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający(ch) tej wiary”. Konstytucji, której lekturę, ze szczególnym uwzględnieniem art. 25 ust. 2 zalecałbym piastunom wielu organów władzy i urzędów w RP.

Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego w tamtym czasie był Profesor Adam Strzembosz. Nie było wówczas internetu i Sąd Najwyższy nie miał swej strony, na której Pan Profesor mógłby złożyć życzenia wielkanocne. Jestem jednak przekonany, że składając takowe, umiałby uniknąć formy i słów, które byłyby przeze mnie odbierane z takim smutkiem jak te, zaprezentowane powyżej.

Mam jednak wrażenie, że to nie jest kwestia czasów, lecz formatu i klasy osoby, ale… to już temat na inne przemyślenia.

Michał Bober
Michał Bober
sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku - członek Stałego Prezydium FWS,