Szczeciński daltonista

Daltonizm – inaczej ślepota barw – niezdolność do spostrzegania różnic pomiędzy niektórymi lub wszystkimi barwami, które normalnie są dostrzegane przez inne osoby. (za wikipedią) Do opisu tej dotkliwej ułomności dodać należy, iż jest to przypadłość wrodzona.

Sędzia Sądu Okręgowego Maciej Strączyński, obecnie Prezes SO w Szczecinie. W latach 2010-2016 prezes Zarządu SSP „Iusttia. Tu mała dygresja osobista. Mam zwyczaj zachowywania starej korespondencji mailowej. Z lat, gdy prezesem Iustitii był sędzia Strączyński, mam mnóstwo maili w których on sam lub ówczesny członek zarządu (obecnie polityk) Łukasz Piebiak informowali o działaniach zarządu Iustitii. Jako mało aktywny wówczas członek Stowarzyszenia podziwiałem upartą, nieustępliwą walkę prezesa Strączyńskiego o niezależność sądów. Pamiętam jak wytrwale szczeciński sędzia zwalczał (choćby uczestnicząc w posiedzeniach sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka) pomysł wprowadzenia ocen okresowych.

Nie podważam i nie umniejszam ówczesnych zasług i dokonań sędziego Macieja Strączyńskiego. tyle tylko, że prezes SO w Szczecinie zapadł na swoisty sądowy daltonizm. W jego przypadku raczej nabyty, niż wrodzony. Nie wiem z czego to wynika. Może miało na to wpływ przyjęcie nominacji na prezesa od polityka Piebiaka (kiedyś sędziego)? Oceny okresowe były pomysłem nietrafionym i słusznie należało to krytykować. Ale od czasu gdy nastały rządy tych co sądów i sędziów nie lubią, od czasu gdy sędzia Strączyński zorientował się, że nie ma szans na kolejną kadencję jako prezes Iustitii i od czasu, gdy został prezesem SO w Szczecinie, choroba sędziego Strączyńskiego rozwinęła się w pełni. Konia z rzędem, temu kto znajdzie jakiekolwiek wystąpienie, jakąkolwiek publikację, w których Maciej Strączyński broniłby Sądu Najwyższego, krytykował neoKRS, bronił sędziów szykanowanych przez rzeczników dyscyplinarnych. Nie znam żadnej wypowiedzi szczecińskiego prezesa w sprawie Pawła Juszczyszyna, Igora Tuleyi czy Beaty Morawiec. Na Marszu 1000 tóg nie był widziany.

Czemu o tym wszystkim piszę? Bo nieustępliwy i waleczny eksprezes, tak pryncypialny w sprawach, które z dzisiejszej perspektywy wywołują jedynie uśmiech i zarazem tak nieobecny i milczący w sprawach zasadniczych dla bytu niezależnych sądów, startuje na stanowisko sędziego sądu apelacyjnego w Szczecinie. I już wkrótce koledzy kolegi sędziego Strączyńskiego (polityka Piebiaka) bedą oceniać jego kandydaturę.

Bardzo to smutne i na swój sposób tragiczne panie sędzio Strączyński.

Nie wiem, czy prezes Strączyński jest uzależniony od kawy, ale skoro zachowuje spokój, gdy sędziów stawia stawia się w stan oskarżenia za ich działalność orzeczniczą, gdy polityczna atrapa zwana neokrs dewastuje Wymiar Sprawiedliwości, a państwo izbiarze z izby dyscyplinarnej dalej prowadzą swoją nielegalną działalność, może tak właśnie być. Zapewne dopiero brak kawy w jego sekretariacie bądź odwołanie ze stanowiska prezesa wywoła prawdziwe poruszenie i oburzenie. Cóż, są i tacy, którzy sprawami naprawdę ważnymi, sprawami dotyczącymi bytu niezależnych sądów w Polsce, jakoś w ogóle się nie przejmują.

Okiem Sędziego
Okiem Sędziego
Głos przedstawiciela III władzy, sędziego praktyka z kilkunastoletnim doświadczeniem
Przejdź do oryginalnej publikacji