Oczekiwania

Oczekiwania

-—

Ten tekst będzie o oczekiwaniach. Także moich, ale nie tylko. Także wielu prawników – sędziów, adwokatów z którymi rozmawiałem, ale również nie tylko. Także moich znajomych – lekarza, biznesmena, nauczycielki, którzy wczoraj do mnie dzwonili lub pisali komentując: „He, he… rozchorowała się…”

Oczekiwaniach wobec kogo ?

A tego, to zapewne domyślą się czytelnicy a w szczególności adresaci, gdy już do nich trafi ten tekst. Postaram się, by był maksymalnie zwięzły, ale zbyt krótko się nie da.

Do napisania skłoniły mnie zarówno nurtujące mnie pytania, które postawię w dalszej części, komentarze moich znajomych, ale też sama sytuacja, jaka ma miejsce od kilku tygodni. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że w pewnym Sądzie nie została podjęta decyzja w sprawie, bo sędzia się rozchorowała. Sprawa jakich wiele, ale z uwagi na szereg okoliczności zewnętrznych – oczekiwania społeczne, postawę samych zainteresowanych, którzy do tego stopnia kpią sobie z prawa i sądów, że publicznie okazują swój „szacunek” tzw. „gestem Kozakiewicza”. Sprawa, będąca swoistym papierkiem lakmusowym praworządności i przyzwoitości, a przede wszystkim demokracji. Albo jesteśmy na dobrej drodze do odzyskania powszechnego poszanowania tych wartości, albo już zawsze będzie nam towarzyszyło jedno słowo – imposybilizm.

Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości co do autentyczności choroby Pani sędzi. Sam też chorowałem. Przez 32 lata mojej pracy dwukrotnie, każdorazowo przez 3 dni - do tego stopnia, że nie mogłem udać się do pracy, mając blisko 40 st. gorączki. Jednak – poza kadrami Sądu, lekarzem, rodziną, kilkoma współpracownikami i może paroma znajomymi – nikt się o tym nie dowiedział. Żadna sprawa nie spadła z wokandy, nic nie zachwiało moją pracą, no, może parę zarządzeń wydałem trzy dni później, niż mogłem, gdybym nie był chory. Dlatego nie mam pretensji, że sędzia zachorował. Mam pretensję, że się o tym dowiedziałem …i to z mediów.

A oczekiwania ?

Postaram się je zobrazować na jednym przykładzie:

19 listopada 2019 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) stwierdził, że tzw. Izba Dyscyplinarna przy Sądzie Najwyższym nie jest sądem. Potwierdził to Sąd Najwyższy w znanej wszystkim uchwale trzech połączonych Izb z 23 stycznia 2020 r., a potem wielokrotnie potwierdzał to zarówno TSUE jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz).

W listopadzie 2021 r. pewien Sędzia kierując się przywołanym orzecznictwem uznał, że Izba Dyscyplinarna nie będąc sądem nie mogła uchylić immunitetu pewnemu Prokuratorowi, a zatem nie może prowadzić postępowania wobec tego Prokuratora. Wydał więc stosowne postanowienie, które po długim czasie Sąd Okręgowy utrzymał w mocy.

Prezes Sądu Rejonowego, w którym to orzeczenie zapadło, natychmiast zarządziła przerwę w czynnościach tego Sędziego, na podstawie art. 130 § 1 p.u.s.p. Stosownie do tego przepisu „Jeżeli sędziego zatrzymano z powodu schwytania na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego albo jeżeli ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych, prezes sądu albo Minister Sprawiedliwości mogą zarządzić natychmiastową przerwę w czynnościach służbowych sędziego aż do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny, nie dłużej niż na miesiąc.

Innymi słowy: Prezes Sądu Rejonowego uznała, że Sędzia wydając orzeczenie i stosując wykładnię prawa przyjętą przez europejskie Trybunały i Sąd Najwyższy Rzeczypospolitej Polskiej dopuścił się takiego czynu, że „ze względu na jego rodzaj powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych”.

To – zdaniem Pani Prezes – było wystarczającą przesłanką do tego, by sędziego Rzeczypospolitej Polskiej pozbawić możliwości sprawowania wymiaru sprawiedliwości, zaś obywateli prawa do tego, by ten Sędzia mógł rozstrzygać ich sprawy.

Wypada tu dodać, że po zlikwidowaniu Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, kolejny stworzony sąd specjalny przy Sądzie Najwyższym – Izba Odpowiedzialności Zawodowej uznała te czynności za wadliwe. Sam Pan sędzia Kozielewicz, w płomiennych ustnych motywach orzeczenia nie stronił od krytyki decyzji Pani Prezes. W pisemnym już uzasadnieniu – sporządzonym przez osobę, która wykonuje czynności sędziego, będąc wadliwie powołana na stanowisko sędziego, krytyki tej już się nie uświadczy, co więcej, znaleźć można stwierdzenie, że w czasie gdy Izba Dyscyplinarna istniała, to takie pozbawienie sędziego możliwości sprawowania wymiaru sprawiedliwości było dopuszczalne. Nic mi nie wiadomo, by sędzia Kozielewicz złożył zdanie odrębne od uzasadnienia, a takie złożyć w procedurze karnej można.

Nie zamierzam komentować, to komentuje się samo.

Zapyta ktoś pewnie, co dalej z tą Panią Prezes ?

Już spieszę z odpowiedzią:

Pasmo dalszych sukcesów.

W dacie podejmowania opisanej wyżej decyzji oczekiwała na awans do Sądu Okręgowego, który wkrótce otrzymała pomimo negatywnych opinii Wizytatora i Przewodniczącego Wydziału w Sądzie Okręgowym (jeśli ktoś zapyta co z tym Wizytatorem i Przewodniczącym, spieszę z odpowiedzią, że wkrótce przestali pełnić te funkcje, zaś kolejną opinię (pozytywną) sporządziła inna sędzia, która wkrótce potem została wadliwie powołana do Sądu Najwyższego i tam nadal orzeka).

A co dalej z Panią Prezes, ktoś zapyta ? Cóż, dalej jest Prezesem Sądu Rejonowego, ale orzeka w zmniejszonym wymiarze w Sądzie Okręgowym, gdzie została wadliwie powołana i już zdążyła zostać Zastępcą nowego Przewodniczącego Wydziału.

Zapyta mnie ktoś może, czy czytałem kiedyś art. 231 § 1 k.k., zgodnie z którym „Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3” i czy takie odsunięcie sędziego od sprawowania wymiaru sprawiedliwości za stosowanie orzecznictwa polskiego SN i europejskich Trybunałów nie jest czasem przekroczeniem uprawnień do zastosowania art. 131 § 1 p.u.s.p ?

Odpowiem, że choć czytałem, to nie wiem, ale z pewnością powinien o tym orzec sąd dyscyplinarny, a jeśli tak to zakwalifikuje i podobnie uzna w dalszej perspektywie także sąd karny, to wówczas bym oczekiwał, że taki Prezes-sędzia nigdy już nie będzie miał okazji wykonywać jakiegokolwiek zawodu zaufania publicznego.

Na ten jednak moment, nie tylko ja, ale także wymienione przeze mnie osoby oczekiwałyby rzetelnie przeprowadzonych czynności wdrażających postępowanie dyscyplinarne.

Zapyta ktoś - ale kto ma to zrobić, skoro nadal jednym z zastępców rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, jest facet który uważa, że nastąpiła „notoryjnie znana alienacja sądownictwa dyscyplinarnego w Polsce od reguł procedowania zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”, wobec faktu, że sądownictwo to zaczęło stosować orzecznictwo TSUE ? (serio, to nie tylko wierny cytat, ale także - jak uważa Pan zastępca - nieznana Kodeksowi przesłanka umorzenia postępowania dyscyplinarnego za czyn, którego popełnienie przez sędziego jest w ocenie zastępcy rzecznika oczywiste)

Odpowiem: to proste.

Otóż stosownie do art. 112b p.u.s.p., który pozwolę sobie zacytować w całości:

§ 1. Minister Sprawiedliwości może powołać Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Sprawiedliwości do prowadzenia określonej sprawy dotyczącej sędziego. Powołanie Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Sprawiedliwości wyłącza innego rzecznika od podejmowania czynności w sprawie.

§ 2. Rzecznik Dyscyplinarny Ministra Sprawiedliwości jest powoływany spośród sędziów sądów powszechnych lub Sądu Najwyższego. W sprawie przewinień dyscyplinarnych wyczerpujących znamiona umyślnych przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego, Rzecznik Dyscyplinarny Ministra Sprawiedliwości może zostać powołany także spośród prokuratorów wskazanych przez Prokuratora Krajowego. W uzasadnionych przypadkach, w szczególności śmierci lub przedłużającej się przeszkody w pełnieniu funkcji Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Sprawiedliwości, Minister Sprawiedliwości wyznacza w miejsce tej osoby innego sędziego, albo, w sprawie przewinienia dyscyplinarnego wyczerpującego znamiona umyślnego przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego, sędziego lub prokuratora.

§ 3. Rzecznik Dyscyplinarny Ministra Sprawiedliwości może wszcząć postępowanie na wniosek Ministra Sprawiedliwości albo wstąpić do toczącego się postępowania.

§ 4. Powołanie Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Sprawiedliwości jest równoznaczne z żądaniem podjęcia postępowania wyjaśniającego albo postępowania dyscyplinarnego.

§ 5. Funkcja Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Sprawiedliwości wygasa z chwilą uprawomocnienia się orzeczenia o odmowie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, umorzeniu postępowania dyscyplinarnego albo uprawomocnienia się orzeczenia kończącego postępowanie dyscyplinarne.

Czyli można ? Można.

Wdrożenie poważnych i jednoznacznych czynności pokazujących, że zło zostanie wyeliminowane, napiętnowane i ukarane jest warunkiem sine qua non szacunku do wymiaru sprawiedliwości. Zarówno bezczelnego przestępcy pokazującego „gest Kozakiewicza”, jak też wszystkich tych, o których pisałem we wstępie. Tylko wtedy nikt nie powie „He, he …rozchorowała się…”. Tylko wtedy nie dowiem się o tym, że jakiś sędzia się rozchorował.

Michał Bober
Michał Bober
sędzia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku - członek Stałego Prezydium FWS,