Ważne pytania

Był kiedyś taki czas, w którym należało otwarcie postawić pytanie, dlaczego władza wykonawcza przeznacza znaczne kwoty społecznych pieniędzy na zorganizowaną akcję dyskredytowania władzy sądowniczej i uważa, że ta ostatnia powinna pokornie to znosić. Pytanie takie nie wybrzmiało wówczas wystarczająco silnie. Był taki czas, w którym równie otwarcie należało pytać, czy godzi się, aby ustawy rujnujące podstawy ustrojowe władzy sądowniczej uchwalane były przez władzę ustawodawczą w trybie urągającym zasadom przyzwoitej legislacji, a praktyce takiej przyklaskiwała władza wykonawcza. Także i pytania dotyczące tej praktyki padały tylko na jej początku, a potem pytali już tylko nieliczni, a liczni wobec zagadnienia jakby zobojętnieli.

 Nadszedł jednak czas, w którym to trybunały i instytucje europejskie dostrzegły w naszym kraju tak głębokie naruszenie zasad trójpodziału władzy, iż uznały, że zagraża to wartościom wspólnotowym i konwencyjnym, w tym bezpieczeństwu prawidłowej ochrony sądowej w ramach struktur unijnych i struktur Rady Europy. Dlatego też wskazane zostały źródła błędów i drogi ich naprawy, a w wyniku niepodporządkowania się rozstrzygnięciom organów wspólnotowych nałożone zostały z tego tytułu poważne kary, których ciężar obciąża nas wszystkich, każdego polskiego obywatela. Z podobnych przyczyn (tzw. reguła “pieniądze za praworządność” z rozporządzenia w sprawie warunkowości) nadal nie mamy też dostępu do olbrzymich środków, które przeznaczone są do podziału w ramach funduszy pomocy postpandemicznej.

 Z tym większym smutkiem, a chwilami z niesmakiem, czy wręcz zgorszeniem obserwowałem ostatnio przebieg kilku posiedzeń gremiów, które mogłyby zdecydować o tym, aby 1.000.000 € (słownie: jeden milion euro), które każdego dnia ubywają z naszej wspólnej kieszeni, przeznaczyć nie na kary i odsetki od nich, ale na finansowanie tzw. procedur wysokospecjalistycznych ciężko chorym ludziom, którzy muszą szukać pomocy w zbiórkach publicznych, na włączenie się w szerszy sposób w pomoc milionowej fali uchodźców z doświadczonej okrutną wojną Ukrainy, czy na inne jeszcze ważne i szlachetne cele. To jest czas, w którym nie władza sądownicza może zapobiec temu dramatycznemu marnotrawstwu publicznych pieniędzy w imię jawnie już przecież zarysowanego sporu o czysto politycznym charakterze i swoistego przeciągania liny między ugrupowaniami, które z nazwy tworzą twór „zjednoczony”.

 Może zatem nie wolno ponownie popełniać tego samego błędu i zbyt cicho lub zbyt rzadko pytać – jak długo jeszcze każdego dnia zamiast dowiadywać się o sfinansowaniu leczenia ludzi ciężko doświadczonych przez matkę naturę, czy też o sfinansowaniu pomocy ludziom doświadczonym przez wojenną tułaczkę, obserwować będziemy gry (a momentami odnieść można wrażenie, że wręcz zabawy), których skutkiem jest to, że licznik kar, na które wszyscy się składamy, wybije kwotę ćwierć miliarda euro, a setki miliardów euro z funduszy pomocowych nadal czekać będą na ich uruchomienie. To nie są pytania o charakterze politycznym. To są pytania, które powinien stawiać każdy zatroskany o stan naszego państwa świadomy obywatel, niezależnie od tego, jakie jest jego wykształcenie, jaki wykonuje zawód, jaki jest jego światopogląd i jakie są jego polityczne zapatrywania czy sympatie. I powinien je stawiać aż do skutku.

Stanisław Zabłocki
Stanisław Zabłocki
sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w latach 1991–2014 członek Państwowej Komisji Wyborczej, w latach 2016–2020 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną