Kto jednoosobowo zastąpił samorząd?

Po środowym zgromadzeniu zakończonym wydaniem przez jednego przedstawiciela 1-osobowej opinii o kandydatach na wolne stanowiska sędziowskie na Śródmieściu, Widzewie i w Zgierzu, w okręgu łódzkim zawrzało. Skoro Zgromadzenie, jako kolegialny organ samorządu, bezwzględną większością głosów zdecydowało o odroczeniu opiniowania, owa indywidualna opinia winna być podpisana imieniem i nazwiskiem sędziego, który głosował. Niestety w protokole tej ważnej informacji o personaliach opiniującego nie podano. Zagadka, który z sędziów zastąpił jednoosobowo cały samorząd okręgu łódzkiego, po zebraniu faktów i sprostowaniu nieścisłości, które wkradły się do mojej relacji ze środy nie jest jednak nie do rozwiązania. Przypomnijmy, po zakończeniu głosowania nad uchwałą o odroczeniu, na sali obrad pozostali: prezes, wiceprezes, protokolant i dwoje sędziów. Według mojego błędnego stanu wiedzy sprzed trzech dni, ani prezes ani wiceprezes nie byli uprawnieni do głosowania nie są bowiem przedstawicielami. Stwierdzenie to jest jednak tylko w połowie prawdziwe. Prezes Michał Błoński rzeczywiście nie jest przedstawicielem, ale wiceprezes Marek Kruszewski już tak. Na sali pozostała jeszcze protokolantka oraz dwójka sędziów. Wszyscy troje twierdzą, że nie brali udziału w głosowaniu nad kandydatami, które zarządził prezes po odroczeniu głosowania przez Zgromadzenie. Protokolant pozostał na sali z racji obowiązku protokołowania, a pozostała dwójka, jak oświadczyli, jako obserwatorzy. Głosowanie nad odroczeniem opiniowania było tajne, nie będę więc dociekać kto głosował przeciwko odroczeniu. Jednak głos przeciw to niekoniecznie wola opiniowania na siłę wbrew decyzji większości. Na zgromadzeniu apelacyjnym w grudniu głosów przeciw odroczeniu było 27, a nie opiniował nikt, bo demokracja polega na ścieraniu się poglądów i uznawaniu wyniku głosowania za wiążący. Wbrew opinii prezesa Błońskiego dwa głosy oddane przeciwko odroczeniu nie oznaczały “Chcemy opiniować kandydatów” tylko “Chcemy, żeby Zgromadzenie zaopiniowało kandydatów”. W mojej ocenie to znacząca różnica. Dlatego nie dziwi mnie, że jeden sędzia, który zagłosował przeciwko odroczeniu w dalszych czynnościach zarządzonych przez prezesa już nie uczestniczył. Dziwi mnie natomiast zachowanie tego drugiego, który uznał się za kompetentnego do odegrania roli całego zgromadzenia. Do tego wszyscy oceniani dostali równo 1 głos za. Takiej zgodności opinii środowiska nigdy wcześniej nie było! Tylko czego z tej opinii o lokalnym poparciu dla kandydatów dowie się KRS? To oczywiście jednak już nie nasz kłopot.

Ewa Maciejewska
Ewa Maciejewska
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi