ŻEGNAMY OZIĘBLE!

źródło: Arkadiusz Krupa

Dawno temu, kiedy jako sześcioletni chłopiec byłem na grzybach z moją ciocią staruszką, napotkaliśmy na leśnej ścieżce zwłoki węża. To była żmija zygzakowata. Ciocia stwierdziła wtedy, że pewnie ugryzła jakiegoś człowieka i „ziemia jej nie przyjęła!” Ta ludowa mądrość – choć pewnie nie znajdująca odzwierciedlenia w prawach biologii – sprawdza się wielokrotnie na naszych oczach.

W dniu 20 sierpnia 2019 roku podał się do dymisji wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Celowo nie napisałem „sędzia Łukasz Piebiak”, bo osoba ta, znana powszechnie w środowisku, wieloma swoimi zachowaniami udowodniła, że na takie miano nie zasługuje. Najczęstszym przymiotnikiem, jakiego używano wobec ex – wiceministra było słowo „teflonowy”. Rzeczywiście z zimną arogancją realizował postawione mu w ministerstwie zadania, odporny był na jakąkolwiek krytykę. Wsławił się tym, że powiązania towarzyskie uczynił naczelnym kryterium do obsady stanowisk i funkcji w sądownictwie. Mieliśmy i mamy tego jaskrawe przykłady także w okręgu łódzkim. Nie zapomnę, jak podczas protestu pracowników sądowych cynicznie na konferencji prasowej mówił, że ponieważ sędziowie protest ten poparli, to teraz należy im obniżyć tzw. „kilometrówki” za dojazdy do pracy i te pieniądze przeznaczyć na ewentualne podwyżki dla pracowników. Jego wizyta w Sądzie Okręgowym w Łodzi, kiedy prezentował zgromadzeniu sędziów Michała Błońskiego jako nowego prezesa, była typową prezentacją socjotechniki, cynizmu i braku zainteresowania realnymi problemami wymiaru sprawiedliwości. W wielu medialnych wypowiedziach prezentował się wprost jako osoba zaangażowana politycznie, a przy tym potrafił krytykować sędziów za wypowiedzi, noszenie koszulek czy demonstrowanie w obronie niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Przez wiele lat wydawało się, że jest to człowiek niezatapialny!

Dopiero teksty niezrównanej i głęboko zaangażowanej w obronę zasad państwa prawa Pani Redaktor Magdaleny Gałczyńskiej tak jaskrawo pokazały prawdziwe oblicze tego człowieka, że nawet jego polityczni mocodawcy nie mogli już tego przykryć.

Oczywiście nikt w środowisku nie miał konkretnej wiedzy dotyczącej kontaktów ex – wiceministra z internetowymi trollami, ale szczerze mówiąc podawane w publikacjach fakty jakoś mnie osobiście szczególnie nie zdziwiły. Proszę sobie choćby przypomnieć kampanię bilbordową, realizowaną za publiczne pieniądze, szkalującą środowisko sędziowskie. Przecież to były działania w tym samym kierunku. Rzecz jednak w tym, że to nie tylko kwestia Łukasza Piebiaka, którego, jako środowisko niniejszym ozięble żegnamy!… Obserwując inne działania ministerstwa sprawiedliwości, rzeczników dyscyplinarnych. neoKRSu, Izby Dyscyplinarnej SN i kilku innych osób i instytucji, można dojść do przekonania, że bohater tego tekstu był tylko jednym z trybów tej zorganizowanej maszyny. Maszyny służącej do walki z niezależnością sądów i niezawisłością sędziów, która przeszkadza w uzyskaniu pełnej władzy i pełnej kontroli nad państwem. Mam tylko nadzieję, że ujawnianie tak obrzydliwych przykładów jak ten - kiedy dla partykularnych celów i osobistych fobii, których źródeł należy pewnie szukać w psychiatrii, sięga się do ingerowania w sferę prywatną, rodzinną, a nawet osobistą i intymną – przeciwników, da ludziom do myślenia. Mam nadzieję, że ockną się ci, którzy naiwnie wierzyli w szczerą chęć rządzących reformowania wymiaru sprawiedliwości. Mam nadzieję, że przemówią wreszcie ci, którzy ze strachu, chęci zrobienia kariery lub braku odpowiedzialności, dotychczas milczeli, mimo, że wiele draństwa było jaskrowo widać.

Na koniec taka refleksja…polityczna „ziemia” już pana ex – wiceministra nie przyjęła. Czy za to co robił przyjmie go jakieś inne środowisko i pozwoli mu spokojnie dotrwać do kresu zawodowej działalności?…

Grzegorz Gała
Grzegorz Gała
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi