Panie Prezesie, maska się panu zsunęła…!

Jeszcze nie opadły emocje po zgromadzeniu przedstawicieli sędziów okręgu łódzkiego z dnia 20 marca 2019 roku. Mówi się o tym co się wydarzyło w pokojach, na korytarzach i w gabinetach. Dominują głosy oburzenia, ale jest też zdziwienie i niezrozumienie co tak naprawdę się stało. Zastanówmy się więc nad tym ostatnim pytaniem.

Niewątpliwie zgromadzenie to przejdzie do historii łódzkiego wymiaru sprawiedliwości. Po raz pierwszy tak jaskrawo, publicznie i bez zahamowań Prezes Sądu Okręgowego w Łodzi wystąpił przeciwko organowi samorządu sędziowskiego. Pierwszy raz prowadzący zgromadzenie nie poddał pod głosowanie zgłoszonego przez delegatów projektu uchwały, który dotyczył wprost materii, w której zwołano zgromadzenie. Pomimo protestów wnioskodawców i emocjonalnej reakcji części sędziów, którzy odłożyli piloty do głosowania i wyszli z sali, Pan Prezes zarządził przystąpienie do procedury opiniowania kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie. Bezprecedensowe są także Jego słowa, które do tej pory brzmią w moich uszach, że „być może potem zmienimy zdanie co do głosowania, albo on zmieni zdanie, zobaczymy”. To są przecież teksty rodem z piaskownicy, a nie stanowisko Prezesa Sądu, którego obowiązują określone procedury z Ustawy o ustroju sądów powszechnych! Zgromadzenie sędziów potraktowane zostało jak prywatny folwark, w którym zarządcy wolno decydować co i kiedy podda pod głosowanie.

Trafnie podsumował sytuację jeden z moich kolegów, który stwierdził, że to tak, jakby zgłoszono wniosek o odroczenie rozprawy, a przewodniczący składu orzekającego stwierdził, że najpierw przeprowadzimy kilka dowodów, a potem być może wnioskodawca zmieni zdanie, albo on sam rozprawę odroczy…

Na tym jednak nie koniec. Kiedy po przedstawieniu opinii wizytatorów, sędziowie ponowili wniosek o poddanie pod głosowanie uchwały, Pan Prezes wspaniałomyślnie się na to zgodził. Można jedynie spekulować, że albo sam sprawę przemyślał i doszedł do wniosku, że popełnił błąd, albo liczył, że po wyjściu z sali wnioskodawców i kilku głośnych oponentów wynik głosowania będzie zgodny z jego oczekiwaniem, albo i jedno i drugie.

A tu niespodzianka! Zgromadzenie miażdżącą większością głosów przyjęło uchwałę!

W tym miejscu chcę wyrazić ogromne słowa uznania i szacunek dla Pań i Panów sędziów, którzy ponowili wniosek o głosowanie i tych z Państwa, którzy w trosce o praworządność zdecydowali się poprzeć uchwałę. Daliście Państwo wyraz dojrzałej odpowiedzialności i wierności zasadom państwa prawa.

A co zrobił pan Prezes? Jakby nic się nie stało zarządził opiniowanie kandydatów. Tego już było za wiele nawet dla osób spokojnych i tolerancyjnych. Zebrani w sali sędziowie zaczęli gremialnie ją opuszczać. Nawet to nie zraziło jednak Pana Prezesa i odebrał w drodze głosowania opinię o kandydatach…od jednego sędziego – członka zgromadzenia- (wiele wskazuje na to, że mógł to być Pan Wiceprezes).

Nie chcę spekulować, czy zachowanie Pana Prezesa było jego autonomiczną decyzją, czy też poprzedzone było sugestią z góry – na zasadzie „*wiecie, rozumiecie, bądźcie twardzi, liczymy na was…”.*Fakt pozostaje faktem, że Pan Prezes okazał pogardę dla innego organu kolegialnego Sądu Okręgowego w Łodzi i dla nas sędziów, którzy wchodzimy w jego skład.

Zdziwienie?… – chyba nie. Przypomnę tylko, że Pan Prezes objął funkcję po odwołanym bez żadnego powodu, w trakcie kadencji poprzednim prezesie i uczynił to wbrew jednoznacznemu stanowisku samorządu sędziowskiego, który kategorycznie się temu sprzeciwiał. W trakcie głosowania tuż po objęciu funkcji, Pan Prezes otrzymał swoiste wotum nieufności. Podobnie było podczas głosowań nad rocznym sprawozdaniem z działalności sądu i nad roczną informacją o sposobie sprawowania nadzoru przez prezesa. Członkowie Kolegium widzieli też postawę Pana Prezesa przy okazji „sprawy zgierskiej”, w kwestiach delegacji do orzekania w SO i kilku innych kwestiach. Zdziwienia więc nie może być, bo Pan Prezes konsekwentnie okazuje swój stosunek do samorządu sędziowskiego.

Jednakże coś się wydarzyło! Otóż Pan Prezes od początku swojego urzędowania starał się przedstawić jako apolityczny technokrata, który dla dobra sądu objął funkcję w trudnych czasach i swoją ciężką pracą chce zapewnić spokojną pracę sędziom i stabilność w sądzie. Deklarował, że jego rękami nikt nie będzie represjonował sędziów, że jest niezależny od wpływów, w tym z ministerstwa. Unikał trudnych decyzji, starał się stwarzać pozory koncyliacyjności. Przypomnę tylko, że na poprzednim zgromadzeniu dopuścił bez słowa sprzeciwu do głosowań nad uchwałami dotyczącymi m.in. działalności rzeczników dyscyplinarnych. Część kolegów przyjęła te zachowania za dobrą monetę i pojawiły się głosy, że może w imię stabilizacji i konieczności zapewnienia prawidłowego działania sądu należałoby zaprzestać tej nieufności względem Prezesa… Czy teraz ktoś jeszcze w to wierzy?…

Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, że jeśli ktoś ma jeszcze w sobie choć trochę życzliwości względem Pana Prezesa, powinien nachylić się do niego i teatralnym szeptem go upomnieć: „ Panie Prezesie, maska się Panu zsunęła…!”

Na sam koniec jeszcze jedna kwestia. Treść uchwały o wstrzymaniu się od opiniowania kandydatów nie była wymierzona w nich. Przeciwnie, prócz zagadnień i wątpliwości ustrojowych i prawnych, miała ich ustrzec przed potencjalnymi skutkami ich wadliwego powołania. Wielu z nich, to nasi asystenci, których znamy i cenimy. Nie wymieniając nazwiska powiem, że z jedną z Pań ja osobiście kilka lat współpracowałem i mam o jej pracy bardzo, bardzo dobre zdanie. Wierzę, że kiedyś będzie wspaniałym sędzią.

Znaliśmy stanowisko ministerstwa i tzw. KRS, że nawet brak opinii zgromadzenia nie wstrzymuje dalszej procedury opiniowania i kandydaci będą przedstawieni do dalszego etapu.

To co zrobił Pan Prezes sytuację kandydatów niepomiernie skomplikowało. Z jednej strony istnieje bowiem uchwała zgromadzenia o powstrzymaniu się od opiniowania, a z drugiej odebrana została opinia od jednego sędziego (!) i załączona do dokumentów. Takiej procedury to chyba nawet nowa KRS nie może zaakceptować, gdyż jest ona sprzeczna już chyba w sposób rażący ze stosownymi i obowiązującymi przepisami.

Grzegorz Gała
Grzegorz Gała
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi