Murem za Rafałem
W minionym tygodniu dowiedziałem się o postawieniu zarzutów dyscyplinarnych Sędziemu Sądu Okręgowego w Łodzi Rafałowi Maciejewskiemu.
Początkowo, po ich przeczytaniu miałem zamiar przedstawić prawną analizę ich zasadności. Emocje jednak jeszcze nie opadły na tyle, żeby poruszać się jedynie po ścieżkach wykładni i orzecznictwa. Zresztą od strony prawnej zarzuty te zupełnie się nie bronią i przyjemność ich obalenia (co oczywiście w dzisiejszych czasach nie gwarantuje uniewinnienia!!!) pozostawię obrońcom Sędziego w postępowaniu dyscyplinarnym.
Muszę jednak napisać coś innego.
Rafała Maciejewskiego mam zaszczyt znać od prawie 30 lat. Od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku studiowaliśmy razem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. To były wspaniałe czasy pierwszych lat po obaleniu komunizmu. Pamiętam nasz entuzjazm i pasję. Słowa takie jak Wolność, Sprawiedliwość, Patriotyzm czy Uczciwość nie były tylko pustymi sloganami, ale programem na przyszłość dla wolnej ojczyzny.
Wiele godzin wtedy i później spędziłem na dyskusjach z Rafałem o ustroju, kształcie prawa, o zasadach i przyszłości. Po tych rozmowach mogę powiedzieć z całym przekonaniem i mocą:
Rafał Maciejewski jest nie tylko świetnym prawnikiem i niezwykle inteligentnym człowiekiem, ale też polskim patriotą!
Ja wiem, że to nie jest modne słowo, ja wiem, że takie patetyczne, ale w tym wypadku całkowicie uzasadnione. Rafał, jak wiele osób z naszego studenckiego rocznika, został sędzią nie po to, żeby zarabiać pieniądze i robić karierę, ale głównie po to, żeby służyć krajowi i dbać o wartości. Prócz ciężkiej sędziowskiej pracy mówił i pisał o wielu sprawach publicznych. Dzielił się swoimi poglądami i pomysłami, z którymi oczywiście można było polemizować czy się nie zgadzać, ale które zawsze wygłaszane były po to, żeby może coś ulepszyć, zmienić, przemyśleć… Ten artykuł, za który jest teraz ścigany też był tego wyrazem.
Nie piszę tego żeby wystawiać laurkę, tylko boli mnie, że ktoś, kto poprzez studia, aplikację i ciężką sędziowską pracę służył temu krajowi, dostaje dziś od „wolnej” ojczyzny taką zapłatę! Bo śmiał napisać co myśli i nie uzgodnił tego z przełożonym. Bo odwołał się od jego decyzji o powierzeniu nowych obowiązków zamiast łeb pokornie spuścić i polecenie wykonać…!
Najpierw dowiedzieliśmy się wszyscy, że jesteśmy komunistami, złodziejami wiertarek, krętaczami, którzy sprawy przydzielali po znajomości i Bóg wie kim jeszcze, a teraz się dowiadujemy, że nas Konstytucja nie obowiązuje! Ze my nie mamy prawa do wolności wypowiedzi i wyrażania poglądów, do odwołania się od decyzji administracyjnej prezesa, do napisania artykułu w mediach bez uzgodnienia z przełożonym! Nie mamy prawa nawet koszulek z napisem Konstytucja nosić!
Mam wrażenie, że niektórzy ludzie mentalnie czuli by się lepiej w poprzednim ustroju.
Jeżeli nie chcemy się w nim ponownie obudzić to musimy stanąć murem za Rafałem!
I jeszcze na koniec chciałbym postawić dwa pytania:
Kogo tak ubodło, że Rafał opisał pewne zjawiska i sytuacje i odwołał się od decyzji o powierzeniu nowych obowiązków, że pomijając zastępcę rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów okręgu łódzkiego doniósł do centrali?… I czy taka osoba ma prawo przedstawiać się jako bezstronna i niezaangażowana, działająca i ciężko pracująca wyłącznie dla dobra sądu czy też jest wiernym żołnierzem systemu, w którym konstytucyjne zasady są tylko przeszkodą?…