Prawdziwe bohaterstwo i prawdziwy wstyd – rzecz o Prokuratorach

W bieżącym tygodniu grupa prokuratorów działających na rzecz niezależności Prokuratury i poszanowania zasad demokratycznego państwa prawa, została niemalże z dnia na dzień, przeniesiona do innych, odległych jednostek. Rzekomym powodem tych delegacji była konieczność wsparcia kadrowego w dobie pandemii. Kiedy się słyszy Prokuratora Krajowego wskazującego ten powód, to jest trochę tak jak kiedyś z reklamami alkoholu – puszczam oczko reklamując bezalkoholowe piwo, a każdy dobrze wie, o co tak naprawdę chodzi.

Gdyby np. w fabryce patyczków do uszu, z dnia na dzień szef przeniósł pracownicę z taśmy produkcyjnej do innego zakładu, odległego o 300 czy więcej kilometrów, to z pewnością wszyscy pracownicy tego zakładu uznaliby to za szykanę, złośliwość i rzecz nieakceptowalną. Tymczasem w Prokuraturze, jawnie i bez zbędnych ceregieli, zmusza się ludzi, którzy mają rodziny, obowiązki i stabilność, do przeniesienia się – z rodziną i dobytkiem na przysłowiowy drugi koniec Polski.

Dziś rano słuchałem w radiu Pani Prokurator Ewy Wrzosek. Mój szczery podziw budzi jej postawa. Godność, brak jakiegokolwiek litowania się nad swoim losem, rzeczowość. Pewnie byli tacy, którzy myśleli, że w obliczu takich konsekwencji, przenoszeni Prokuratorzy zaczną rozpaczać, „kombinować”, albo po prostu ukorzą się i przeproszą za dotychczasową działalność. Tymczasem oni pokazują prawdziwą wielkość, za co chciałbym im oddać Ogromy Szacunek. Pokazują w tych trudnych czasach Prawdziwe Bohaterstwo!

Ale jest i druga strona medalu. Bo w tej samej fabryce patyczków do uszu, ale pewnie i w ościennych fabrykach, koledzy i koleżanki przenoszonej pracownicy upominaliby się głośno o nią i głosili jej krzywdę. Nawet w czasach drapieżnego kapitalizmu, biedni i nieuczeni pracownicy zdobyliby się choćby na drobne gesty ludzkiej solidarności. Wiedzieliby przecież, że jeśli właściciel fabryki dziś bez żadnych konsekwencji i protestów przeniesie tą pracownicę, to za chwilę będzie przenosił innych! Prawidłowość jest zawsze taka sama: najtrudniejszy pierwszy raz, a jak się uda, to może następnym razem przeniosę „Kowalskiego”, bo go nie lubię, albo „Nowakową”, bo nie chciała ze mną iść na kawę. Paradoksalnie, dla spełnienia własnych celów i odsunięcia odpowiedzialności, najłatwiej będzie przenosić osoby bierne, przestraszone. Jak „owce nieme wobec strzygących” – po co zaraz sięgać po rogatego kozła, który przecież będzie wierzgał i dźgał rogami.

Jeśli zdarzy się błąd w pracy Prokuratury – błędy zdarzają się zawsze – i rozgniewany suweren zażąda krwi, to przecież trzeba będzie jakiegoś przestraszonego i biernego prokuratora dać na pożarcie, żeby samemu się chronić.

Pracownicy fabryki patyczków znają te mechanizmy, choć nie kończyli uniwersytetów i nie znają historii totalitaryzmów. Mają też w sobie „SOLIDARNOŚĆ”, która nakazuje im współczuć i popierać skrzywdzoną koleżankę.

Proszę wybaczyć koleżanki i koledzy Prokuratorzy, ale u was brakuje mi tej „SOLIDARNOŚCI”. Ja wiem, Wy jesteście wychowani w podległości służbowej, też macie rodziny i zobowiązania. Liczycie, że może jak będziecie milczeć, to na was nie trafi. Kilka zdań wcześniej pisałem już, że to złudna nadzieja. Nie chodzi absolutnie o generalny strajk, czy spektakularne darcie szat, ale o zwyczajne ludzkie gesty i słowa, nazywające draństwo – draństwem!

Może więc warto udać się do rzeczonej fabryki patyczków do uszu, zakupić w sklepie firmowym kilka sztuk i usunąć z organów słuchu woskowinę znieczulicy, obojętności i strachu. Milczenie w takiej sytuacji to Prawdziwy Wstyd!

Zwracam się także do moich kolegów sędziów. Kiedy obecna „reforma” wymiaru sprawiedliwości zostanie dokończona, my także, jako sędziowie sądów powszechnych, będziemy przenoszeni z równą łatwością jak dziś niezłomni Prokuratorzy. Może więc warto, przynajmniej werbalnie, ale głośno wyrazić przenoszonym szacunek i wsparcie?

Grzegorz Gała
Grzegorz Gała
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi