Czy sądy rejonowe rzeczywiście popierają reformę?
Jak chwali się Ministerstwo Sprawiedliwości w komunikacie z 21 lutego 2019 r. „Zmiany kadrowe, których celem było usprawnienie pracy sądów, sprawdzają się. Pozytywnie oceniają je sami sędziowie, o czym świadczą najnowsze informacje roczne o działalności sądów rejonowych. Aż 96 proc. tego rodzaju raportów zostało pozytywnie zaopiniowanych, w tajnym głosowaniu, przez zebrania sędziów”. Jak wyjaśnia ministerstwo, informacja o działalności sądu to raport zawierający dane o obsadzie kadrowej, działalności administracyjnej, statystyce, ewentualnych skargach na opieszałość. To również podsumowanie zawierające diagnozę sytuacji sądu oraz opis podjętych i planowanych działań. Zdaniem ministerstwa, można zatem uznać, że jest to swoiste wotum zaufania dla obecnych prezesów sądów rejonowych, z których blisko 70 proc. zostało powołanych od 12 sierpnia 2017 r. (przypis autora: w tym 83 prezesów i 57 wiceprezesów wymieniono w drodze tzw. specustawy). Na 318 sądów rejonowych w Polsce, tylko w 12 sądach (Elblągu, Słupsku, Rudzie Śląskiej, Wodzisławiu Śląskim, Pszczynie, Siemianowicach Śląskich, Tarnowie, Łodzi-Widzewie, Bełchatowie, Toruniu, Pruszkowie i Wałbrzychu) informacje roczne zostały zaopiniowane negatywnie. Świadczy to o tym, jak konkluduje w swoim komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości, że zmiany zachodzące w polskim sądownictwie są dobrze oceniane przez samych sędziów oraz jak dodaje w komentarzu dla Rzeczypospolitej wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, że „decyzje personalne Ministra Sprawiedliwości były dobre”.
Wnioski ministerstwa są jednak myśleniem życzeniowym i działaniem czysto propagandowym. Jak wszyscy wiemy, odpowiedź w bardzo dużym stopniu zależy od sposobu zadania pytania, a w przypadku informacji rocznej, art. 36a par 3 Prawa o ustroju sądów powszechnych stanowi jedynie, że „zebranie wszystkich sędziów danego sądu wysłuchuje informacji prezesa o działalności sądu oraz wyraża opinię w tym zakresie”.
Jak pisałam już w artykule z 3 lutego 2019 r. pt. „Opinia Zebrania”, rok w rok ocena informacji rocznej była pozytywna, a jej zatwierdzenie sędziowie traktowali jako zwykłą formalność. Tym bardziej, że głównym składnikiem informacji były statystyki dotyczące wyników orzeczniczych sądu. Innymi słowy, ocena informacji rocznej potocznie kojarzyła się z nie tyle z oceną pracy prezesa, ale przede wszystkim z oceną pracy w poprzednim roku samych sędziów. Po drugie, przepis nie jest precyzyjny i nie określa wprost co jest przedmiotem oceny: funkcjonowanie sądu, czy przedstawione przez prezesa w formie informacji dane statystyczne. Osobiście nie mam wątpliwości, że chodzi o wariant pierwszy, ale nie mam pewności czy taka była intencja sędziów tych 306 sądów, w których informacja została zaopiniowana pozytywnie, ani czy ich decyzja poprzedzona była jakąkolwiek dyskusją i refleksją w jakiej dokładnie sprawie wyrażają opinię. Nie mam też wiedzy czy nowo powołani prezesi Ministra Ziobry przedstawiając informację o działalności swoich sądów w 2018 r. zasugerowali, że jej wynik traktować będą jako swoiste votum zaufania lub nieufności do swojej osoby, a także do wprowadzanej od 2018 roku „reformy” sądownictwa. Mogę powiedzieć, że na zebraniu, w którym sama uczestniczyłam, czyli Sądu Okręgowego w Łodzi, z ust prezesa taka propozycja nie padła. Sami jednak wnosiliśmy o potraktowanie głosowania jako ocenę sposobu zarządzania sądem i w Sądzie Okręgowym w Łodzi wynik okazał się i dla prezesa i dla ministerialnej reformy niekorzystny.
Jak wyglądały wyniki głosowania w innych sądach okręgowych tego już ministerstwo nie podaje, choć na pewno informacja ta będzie musiała być wcześniej czy później ujawniona, odpowiednie zapytania już zostały bowiem skierowane w drodze dostępu do informacji publicznej. Gdyby liczba ocen negatywnych przeważała, byłaby to na pewno czerwona kartka dla reformy. Gdyby jednak było odwrotnie, jestem ostrożna, aby uznawać to za zielone światło, trzeba by bowiem indywidualnie w każdym sądzie ocenić sytuację oraz intencję głosujących.
Dlatego, w mojej ocenie, bardziej reprezentatywne będą oceny pracy okręgów sądowych (sąd okręgowy plus leżące w jego właściwości sądy rejonowe), które powinny być dokonane do końca lutego (w Łodzi 27 lutego 2019 r.). Dokonując ich będziemy bowiem już znali interpretację ministerstwa, aby głosowanie potraktować jako votum zaufania lub nieufności do prezesów. Oczywiście na wypadek negatywnej oceny, Ministerstwo może się tłumaczyć strukturą tych organów, gdzie sędziowie rejonowi, których w naturalny sposób jest więcej niż okręgowych mają zawsze równą liczbę głosów z tymi ostatnimi (np. w okręgu łódzkim aktualnie na 112 sędziów okręgowych i 272 rejonowych, w zgromadzeniu każda grupa ma po 60 przedstawicieli). Beneficjantami reformy zaś z założenia mieli być głównie sędziowie rejonowi, dlatego właśnie w sądach rejonowych Ministerstwo Sprawiedliwości liczyło na najwyższe poparcie dla wprowadzanych zmian. Tam też okazało się być największe zainteresowanie kandydowaniem do nowej Krajowej Rady Sądownictwa czy przyjmowaniem funkcji po odwołanych prezesach, nawet w sądach wyższego rzędu.
Jednak za krzywdzące dla sędziów rejonowych uważam ocenianie ich przez pryzmat 100-200 osób, które postanowiły wykorzystać zawirowania wokół wymiaru sprawiedliwości dla przyspieszenia własnej kariery, na którą zwyczajowo trzeba pracować latami.
W okręgu łódzkim, na 10 sądów rejonowych, w 2018 roku wymieniono jedynie prezesów w dwóch największych, w pozostałych 8 sądach okręgu ewentualna ocena, w ogóle nie mogła zatem dotyczyć nowo powołanych prezesów (zmiana w Zgierzu będzie mogła być oceniona dopiero przy informacji za rok 2019). Sąd widzewski był jednym z 12 w Polsce, gdzie ocena informacji rocznej była negatywna. Natomiast największy łódzki sąd śródmiejski (126 osób uprawnionych do głosowania, obecnych na Zebraniu - 46, 43 głosy pozytywne, 0 negatywnych, 3 wstrzymujące się) rzeczywiście głosował zdecydowanie za. Być może było to votum zaufania dla nowego prezesa Krzysztofa Kurosza, a przynajmniej wyraz pogodzenia się sędziów z dokonaną zmianą. Nie sądzę natomiast by można to głosowanie interpretować jako poparcie dla całości reformy. W tym samym sądzie bowiem 3 miesiące wcześniej podczas głosowania w zwołanym na wniosek samych sędziów zebraniu na temat oceny Krajowej Rady Sądownictwa, aż 42 na 47 głosujących negatywnie oceniło wykonywanie przez nią zadań określonych w art. 186 ust. 1 Konstytucji i jednocześnie uznało, że sędziowscy członkowie Rady powinni się poddać do dymisji.
Podobne są wyniki tzw. referendum FWS w skali całego kraju. Na prawie 3700 sędziów ze 154 sądów różnych szczebli, którzy się wypowiedzieli, tylko 5,2% ocenia KRS pozytywnie, a 86,7% domaga się dymisji zasiadającej w niej piętnastki sędziów.
Ministerstwo może kontestować te wyniki, może chwalić się pozytywną oceną informacji rocznej w 96 procentach sądów rejonowych, ale choć ma wszelkie narzędzia aby zarządzić we wszystkich sądach głosowanie nad oceną reformy, nie zdecydowało się wprost na taki krok. Czyżby obawiało się, że wyniki, nawet w sądach rejonowych okażą się zdecydowanie niekorzystne?