Nauczyciele, powodzenia!

Strajk nauczycieli, choć dotyczy postulatów płacowych, wzbudza jednak coraz więcej refleksji na temat kształtu i reformy edukacji. Jest naturalne, że dobrze opłacany nauczyciel ma dobrze uczyć, a do tego potrzebna jest nie tylko wyższa płaca, ale także zmiana filozofii i programów nauczania. Dopiero co przeprowadzona likwidacja gimnazjów tej ostatniej kwestii nie poprawiła, a wręcz odwrotnie pogorszyła. Przygotowane na kolanie programy są przeładowane i archaiczne. Sześciolatki, choć potrafią obsługiwać smartfony, zostały cofnięte do przedszkoli. Pierwsze klasy siódme i ósme uczyły się wg programu nieprzystającego do sześciu pierwszych lat nauki. Do szkół średnich trafia właśnie podwójny rocznik uczniów, a choć wszystko miało być przemyślane i policzone, w 10 najlepszych łódzkich liceach czeka na gimnazjalistów o 14 klas mniej niż w latach poprzednich. Podobnie wygląda sytuacja ósmoklasistów. Zmiana okazała się zmianą dla samej zmiany, bez żadnej wartości dodanej, bez unowocześnienia i uelastycznienia systemu i skostniałej nieprzystającej do XXI wieku formuły nauczania.

Plusem obecnej sytuacji jest zauważenie tego problemu przez coraz większą liczbę samych nauczycieli, uczniów i rodziców. Pojawia się niezliczona ilość inicjatyw wspierających nauczycieli i formułujących coraz bardziej zdecydowane postulaty zreformowania czegoś więcej niż struktura edukacji i płace nauczycielskie. Uaktywniają się młodzi ludzie. Poparcie dla strajku nauczycieli staje się sprawą wspólną i jak każdy przejaw organizacji społeczeństwa obywatelskiego bardzo cieczy, nawet jeżeli jest to punkt widzenia tylko pewnych środowisk. Wg sondażu przeprowadzonego dla Gazety Wyborczej, 52 procent Polaków popiera strajk, a 43 procent jest przeciw.

Patrząc z perspektywy sędziego, widzę wiele analogii do sytuacji sądownictwa, choć dostrzegam też podstawową różnicę. Ze szkołą własną lub dziecka styka się każdy, a sprawy w sądzie mają jedynie nieliczni. Dlatego opinię o sądach i sędziach łatwo społeczeństwu narzucić i manipulować nią, podczas gdy szkoła i nauczyciele zawsze oceniani będą chociaż w części przez pryzmat własnych bezpośrednich doświadczeń. I w edukacji i w sądownictwie ludzie są różni, a te same mechanizmy w wykonaniu jednych działają lepiej, a w wykonaniu innych gorzej. Mimo to, nie każdy spotkał w życiu dobrego sędziego i uczestniczył w sprawnie przeprowadzonym postępowaniu, ale chyba każdy zna choć jednego nauczyciela, którego szanuje. W konsekwencji nauczycieli trudniej przedstawić jako “wrogów ludu”, choć i wobec nich pojawia się narracja, że przecież mają tylko 18 godzin pensum i 3 miesiące wakacji. Ich niska płaca odpowiada zatem nakładowi pracy. Na szczęście argumenty te nie przekonują przynajmniej tej części społeczeństwa, której zależy na edukacji i nowoczesnej, uczącej myślenia szkole.

Proponowanie okrągłego stołu dla edukacji trzy lata po ogromnej, kosztownej reformie wygaszania gimnazjów, to jak publiczne przyznanie braku efektów tej reformy. Niestety nie inaczej będzie wyglądać “reforma” struktury sądownictwa, jeżeli sprowadzi się tylko do zlikwidowania sądów apelacyjnych. Sama likwidacja jednego szczebla struktury, dokonana dla samej likwidacji jak w przypadku gimnazjów, żadnych starych problemów nie rozwiąże, a tylko może przysporzyć nowych. Nie wspominając nawet o czasie energii i środkach finansowych, które trzeba będzie zainwestować we wdrożenie zmiany. Pracownicy sądów opłacani są jeszcze gorzej niż nauczyciele, a bez wykwalifikowanej kadry urzędniczej żaden sąd nigdy nie będzie sprawnie pracował. Wreszcie podstawowe ogniwo - sędziowie, aby coś zmienić trzeba w nas mieć partnerów, a nie wrogów wyzywanych pogardliwie od “kasty”.

Wracając do nauczycieli, gdy słucham ich wypowiedzi i nagrywanych przez nich spontanicznie pieśni strajkowych, na pierwszy plan wysuwa się godnościowy aspekt strajku. Strajkujący nauczycieli poczuli się znieważeni, potraktowani poniżej wartości świni i krowy i krzyczą głośno DOŚĆ!

Za to wszyscy, którzy wpierają strajk, spojrzeli na nich z innej perspektywy. Zobaczyli determinację, solidarność, energię, odwagę i upór, a także dystans i poczucie humoru. Zamiast zmęczonych pracą i życiem, wypalonych zawodowo, znerwicowanych i niezaangażowanych, zobaczyli nowych belfrów, zorganizowanych, z inicjatywą, gotowych walczyć o godność swoją i godność swojego zawodu.

Dlatego Nauczyciele, w aspekcie finansowym, godnościowym oraz jakości nauczania, z całego serca Was wspieram i życzę Wam powodzenia!

Ewa Maciejewska
Ewa Maciejewska
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi