Liczby nie kłamią

Na dzień 5 marca 2019 r. pracownicy wymiaru sprawiedliwości i prokuratury zaplanowali „Ostatki u premiera” - czyli ogólnokrajową manifestację w ramach swoich postulatów płacowych. W ramach wspólnego protestu przejdą sprzed Ministerstwa Finansów pod Kancelarię Premiera. Wcześniej, bo na dzień 27 lutego 2019 r. godz. 16.00 łódzcy pracownicy sądów zapowiedzieli zorganizowanie przemarszu, który rozpocznie i zakończy się pod budynkiem Sądu Okręgowego w Łodzi.

Mimo dotychczasowych protestów, w wyniku decyzji władz pracownikom udało się uzyskać do tej pory faktycznie niewiele więcej niż 5 % podwyżki, pierwotnie zaplanowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Nic zatem dziwnego, że porozumienie organizacji związkowych, delikatnie to ujmując, nie wzbudziło entuzjazmu ogółu zatrudnionych w sądownictwie. Jedynie w niewielkim stopniu osłabiło determinację do dalszych protestów, w szczególności w dużych miastach, gdzie koszty życia są przecież wyraźnie wyższe niż na prowincji.

Nie ma co powtarzać uwag o niepodważalnym znaczeniu kompetentnych, doświadczonych, odpowiednio zmotywowanych i uczciwych pracowników sądów na sprawne funkcjonowanie sądownictwa. Wiele już napisano na ten temat. Ogólnie, bez znaczących podwyżek dla tej grupy zawodowej nie można realnie myśleć ani o zatrzymaniu w sądach dotychczas wykształconych pracowników ani tym bardziej o przyciąganiu na przyszłość do sądów chętnych do pracy o odpowiednim wykształceniu i ogólnych kompetencjach. Jest paradoksem, że urzędnik sądowy ma zarabiać mniej niż kasjer w dyskoncie - a tak to na tę chwilę niestety wygląda.

Obecne protesty pracowników sądownictwa nie są w żadnym razie protestami o podłożu politycznym. Nie ma też takiej cechy poparcie udzielane im przez środowisko sędziowskie. Wynikają wyłącznie z gwałtownie pogarszającej się sytuacji tej grupy zawodowej, w sytuacji wzrostu cen, dużych transferów socjalnych nie związanych wcale z aktywnością zawodową, wzrostu wynagrodzeń w gospodarce narodowej i pensji minimalnej. W tej sytuacji brak realnej waloryzacji wynagrodzeń pracowników doprowadził do sytuacji, w której wieloletnie zaniedbania w tym zakresie z całą mocą ujawniły się w ciągu ostatnich 3 - 4 lat. Liczby tu nie kłamią. Warto się w tym miejscu odwołać do zmian wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej oraz do zmian wysokości minimalnego wynagrodzenia. Doskonale obrazują one skalę poprawy sytuacji placowej w sferze pozasądowej - przy jedynie minimalnych podwyżkach przyznanych dotąd pracownikom sądów.

Gdy chodzi o zmiany w sferze przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, to w 2010 r. wynosiło ono wedle danych GUS 3224,98 zł. W 2015 r. było to 3899,78 zł. W 2018 r. nastąpił wzrost aż do kwoty 4585,03 zł. Na 2019 r. przewiduje się dalszy wzrost przeciętnego wynagrodzenia - do kwoty 4765,00 zł. Proste wyliczenie wskazuje zatem, że w stosunku do 2010 r. pensje w gospodarce wzrosły do 2015 r. o 20,92 %. Na 2018 r. była to już jednak różnica 42,17 %, a przy dalszym wzroście wynagrodzeń w gospodarce na koniec 2019 r. będzie to już 47,75 % więcej niż w 2010 r. Nawet przyjmując tylko jako wyjściową bazę rok 2015 r. i ówczesną kwotę 3899,78 zł wzrost ten i tak będzie znaczący - bo pracownik na koniec 2019 r. otrzyma przeciętnie w gospodarce narodowej aż o 22,18 % więcej w stosunku do końca 2015 r. Reasumując, w ciągu 9 lat (wliczając obecny rok) nastąpił zatem wzrost zarobków w gospodarce narodowej niemal o połowę, przy czym szczególnie dynamiczny ich wzrost przypadł właśnie w okresie 2015 r. - 2019 r.

Podobną dynamiką cechował się wzrost minimalnego wynagrodzenia.

W 2010 r. była to kwota 1.317 zł. W 2015 r. była to już kwota 1750 zł, w roku 2018 r. - 2100 zł. Na rok 2019 r. wysokość minimalnego wynagrodzenia określono na kwotę 2250 zł brutto. W porównaniu z 2010 r. w 2015 r. nastąpił zatem wzrost o 32,87 %. W 2018 r. wzrost ten osiągnął już pułap 59,45 %, a w obecnym roku pracownik minimalnie otrzyma już w gospodarce 70,84 % więcej niż w 2010 r. Gdyby odnieść się do tylko do podstawy z 2015 r. (1750 zł) to i tak do 2019 r. minimalnie pracownik otrzyma w gospodarce więcej aż o 28,57 % w stosunku do 2015 r. Znów, dostrzec można sporą dynamikę wzrostu zwłaszcza w latach 2015 - 2019 r.

Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że w okresie od 2010 r. (czy nawet od 2015 r.) do 2019 r. pracownicy w sądownictwie nie byli beneficjentami choćby zbliżonego procentowo wzrostu własnych zarobków. Z pewnością nie rekompensuje tych zmian także ostatnia podwyżka, wywalczona przez nich w grudniu 2018 r. Wystarczy sięgnąć tu do swoich pasków wynagrodzeń z lat ubiegłych, porównać z obecnymi i wyliczyć na tej podstawie procentowy wzrost własnego wynagrodzenia. Wzór na taką operację matematyczną jest nieskomplikowany i ogólnie dostępny w Internecie.

Tomasz Krawczyk
Tomasz Krawczyk
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi