Zdjęcie

Dostałam w prezencie i powiesiłam w swoim gabinecie pamiątkowe zbiorowe zdjęcie naszych pracowników z pierwszej, zorganizowanej po godzinach pracy - 7 lutego 2019 r. Plac Dąbrowskiego godzina 15.40 - pikiety w sprawie żądań podwyższenia wynagrodzeń. Według opisu na Facebooku (Grupa otwarta: Protesty Pracowników Sądów i Prokurator) zdjęcie przedstawia stan na godzinę 16.50 i jest na nim 118 protestujących. W kluczowym momencie pikiety organizatorzy doliczyli się 160 osób. Demonstranci rozeszli się po godzinie 17-tej.

Akcja protestacyjna pracowników sądów trwa od grudnia, gdy przez dwa tygodnie przed świętami masowo postanowili zadbać o swoje zdrowie korzystając ze zwolnień lekarskich. Od 10 stycznia 2019 r. kilkadziesiąt osób z transparentami, gwizdkami, trąbkami, a ostatnio nawet syrenami, na każda przerwę śniadaniową od 12.00 do 12.15 wychodzi przypomnieć o swoich postulatach płacowych na plac Dąbrowskiego albo na ulicę Narutowicza. Gdy tylko mogę, jestem z nimi i większość twarzy już rozpoznaję. Zdecydowanie, dzień w dzień, te twarze powtarzają się.

Ze słusznością postulatów płacowych pracowników wymiaru sprawiedliwości nikt nie dyskutuje i wszyscy je popierają. Jak zwykle jednak nie wszyscy gotowi są poświecić swój czas, komfort i energię, aby próbować coś zmienić.

Jak podawał w grudniu rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Łodzi w związku ze zwolnieniami lekarskimi pracowników: w Sądzie Okręgowym w Łodzi jest 408 etatów urzędniczych (absencja w grudniu wyniosła 65%), w na Śródmieściu 430 etatów (absencja w grudniu 66%), a w na Widzewie 151 etatów (absencja w grudniu 62%) . Dane te nie obejmują pracowników Sądu Apelacyjnego, którzy również biorą udział w obecnym proteście. Łącznie ponad tysiąc etatów, choć na pewno nie wszystkie są obsadzone, na co również skarżą się pracownicy mówiąc o pracy na kilka etatów. Przyjmijmy zatem, że realnie w czterech łódzkich sądach zatrudnionych jest minimum 800 urzędników. Na pikietę przyszło 160 osób, czyli zaledwie co piąty.

Czy zatem pozostałe 4/5 jest zadowolone ? A może nie wierzy w sens tych działań albo liczy, że to inni coś dla nich wywalczą?

Podarowane zdjęcie z pikiety powiesiłam w swoim gabinecie obok plakatu Luki Rayskiego KonsTYtucJA. W każdej sprawie, żeby coś osiągnąć trzeba działać wspólnie, solidarnie i konsekwentnie. Zaś oczekiwany efekt nigdy nie przychodzi łatwo i szybko. Niby wszyscy to wiemy, ale w praktyce zawsze znajdują się wymówki i usprawiedliwienia. Tym większe uznanie dla tych 160, którzy w czwartek przyszli!

Ewa Maciejewska
Ewa Maciejewska
sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi