Praktyczna i skuteczna ściąga "dla opornych" - Stanisław Zabłocki

Pyta mnie wielu nie-prawników o dwie sprawy.

Po pierwsze o to, czy złożony przez Pana Prezydenta projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym i w innych ustawach rzeczywiście jest podobny do tego, który niegdyś przedstawiła pani profesor Małgorzata Gersdorf, jako ówczesny Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego.

Po drugie o to, czy jednak uchwalenie tego projektu nie zakończyłoby sporu z organami Unii Europejskiej, a jeśli nawet nie do końca, to czy na razie nie załatwiłoby spraw najpilniejszych i czy do głębszej naprawy tego, co w ostatnich latach zostało zepsute, nie można byłoby powrócić w przyszłości.

Na oba powyższe pytania odpowiadam, według mej najlepszej wiedzy prawniczej, w sposób negatywny. Prostym językiem rzecz ujmując sprawy mają się bowiem w sposób następujący.

Po pierwsze, jeśli nawet na tzw. pierwszy rzut oka istnieją pewne podobieństwa między projektem pani prezes Gersdorf a projektem Pana Prezydenta, to całkowicie odmienne warunki, w których obie te propozycje złożono, czynią je nieporównywalnymi i nieprzystawalnymi. Pani profesor Gersdorf proponowała utworzenie odrębnej izby, w której rozpoznawane byłyby sprawy dyscyplinarne osób wykonujących tzw. zawody zaufania publicznego i delegowanie do orzekania w tej izbie sędziów Sądu Najwyższego orzekających w innych izbach w chwili, gdy Pan Prezydent zawetował w lipcu 2017 roku dwie z tzw. ustaw sądowych (tę dotyczącą ustroju SN i tę dotyczącą zmian w KRS), ale jasnym było, że przeprowadzenie pewnych reform jest konieczne. Z całym naciskiem podkreślić jednak należy, że w Sądzie Najwyższym orzekali wówczas wyłącznie sędziowie, do trybu wyboru których nie były zgłaszane żadne zastrzeżenia tak z punktu widzenia konstytucyjnego, jak i z punktu widzenia wymogów prawa europejskiego (badanych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej) i konwencyjnego (badanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka). Co więcej, działała wówczas poprzednia Krajowa Rada Sądownictwa, co do wyboru której też nikt nie zgłaszał zastrzeżeń w którejkolwiek z wyżej wskazanych płaszczyzn. Z istoty rzeczy zatem, w momencie zgłaszania tamtego projektu nie było w ogóle problemu konstytucyjności wyboru członków KRS, legitymacji tej Rady do wskazywania Panu Prezydentowi kandydatów do nominacji, a więc i legitymacji osób mianowanych w tym trybie na sędziów, wreszcie – w konsekwencji – nie istniały żadne uwarunkowania związane z orzecznictwem TSUE i ETPCz, które ukształtowane zostało dopiero w latach 2018-2021, a do którego to orzecznictwa respektowania - pozostając w strukturach Unii Europejskiej i Rady Europy - jesteśmy zobowiązani. Projekt Pana Prezydenta składany jest natomiast na etapie, gdy jego rozwiązania powinny uwzględniać (a niestety nie uwzględniają) wszystkie nowe uwarunkowania, narosłe w latach 2018-2021.

Przechodząc do pytania drugiego i starając się odpowiedzieć na nie równie prostym i nie-prawniczym językiem, stwierdzić należy w pierwszej kolejności to, że moim zdaniem - uwzględniając racje czysto prawnicze, a nie gry polityczne - projekt ten nie realizuje właśnie wymogów, jakie wynikają dla naszych rozwiązań wewnętrznych, czyli dla treści ustaw polskich, z prawa europejskiego i z postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, potwierdzonych dziś już, po upływie kolejnych trzech lat solidnie utrwalonym (i nadal utrwalanym, jak wykazuje na przykład wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka sprzed paru dni, wydany w sprawie Advance Pharma sp. z o.o. przeciwko Polsce), konsekwentnym orzecznictwem Trybunału Strasburskiego i Trybunału Luksemburskiego. Niestety, projekt prezydencki zdaje się nie dostrzegać tego uwarunkowania, a w konsekwencji także i tego, iż w dłuższej perspektywie zaproponowane rozwiązania mogą tylko pogłębić (a nie uleczyć) chaos wywołany dotychczasowymi zmianami (które nazywane były „reformą wymiaru sprawiedliwości”, a w istocie służyły jedynie przeszeregowaniom o charakterze personalnym, pożądanym przez władzę wykonawczą), a także narazić Polskę na zwiększenie ilości odszkodowań zasądzanych przez Trybunał Strasburski, a być może także na podwyższenie ich kwotowego wymiaru w kolejnych sprawach, które przedłożone zostaną ETPCz, bowiem pomysł „rozsiania” do innych izb osób orzekających dotąd w Izbie Dyscyplinarnej - których status w aspekcie zagwarantowania obywatelom prawa do sądu właściwego i niezawisłego zakwestionowany został w orzecznictwie strasburskim - nie będzie w stanie sanować wadliwego trybu ich powołania. Tak więc, rzetelna naprawa istniejącego stanu rzeczy musi być rozpoczęta niejako „u źródła”, a zatem powinna polegać na powrocie do ukształtowania składu Krajowej Rady Sądownictwa w trybie, który nie będzie budził zastrzeżeń konstytucyjnych, a dopiero następnie na przeprowadzeniu ponownego procesu nominacyjnego sędziów wskazanych przez tak ukształtowaną KRS. Nie można trwale naprawić domu i bezpiecznie w nim zamieszkiwać rozpoczynając remont od pierwszego piętra, bez uprzedniej naprawy zmurszałego fundamentu i parteru walącego się przy każdym kolejnym wniosku składanym do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka albo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Co więcej, jestem przekonany że rozwiązania zaproponowane w projekcie przedłożonym przez Pana Prezydenta nie mogą Polski zabezpieczyć także i w takiej bardziej „doraźnej” perspektywie, związanej z naliczaniem dalszych tzw. okresowych kar pieniężnych, nałożonych na mocy postanowienia TSUE z dnia 27 października 2021 r. W orzeczeniu tym mowa jest bowiem o tym, że „Rzeczpospolita Polska zostaje zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 1 000 000 EUR dziennie, licząc od dnia doręczenia Rzeczpospolitej Polskiej niniejszego postanowienia do dnia, w którym to państwo członkowskie wypełni zobowiązania wynikające z postanowienia wiceprezesa Trybunału z dnia 14 lipca 2021 r. Komisja/Polska (C‑204/21 R, EU:C:2021:593), lub – w braku zastosowania się do tego postanowienia – do dnia wydania wyroku kończącego postępowanie w sprawie C‑204/21”. Nie miejsce tu, aby przytaczać całą treść zobowiązań wynikających z postanowienia TSUE z dnia 14 lipca 2021 r. (to dość obszerna lista – każdy może ją przestudiować na stronie internetowej TSUE, wstukując w wyszukiwarkę sygnaturę C-204/21R), ale zasygnalizuję, że mam poważne wątpliwości, czy projekt prezydencki rzeczywiście realizuje w pełni już choćby tylko podstawowe zobowiązanie z pkt a) tego ostatniego postanowienia, a w szczególności niezwłoczne „…zawieszenie skutków wydanych już na podstawie tego artykułu uchwał Izby Dyscyplinarnej zezwalających na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej lub jego zatrzymanie” a także „powstrzymanie się od przekazania spraw określonych w wyżej wskazanym artykule do rozpoznania przez organ sądowy, który nie spełnia wymogów niezależności wskazanych w szczególności w wyroku z dnia 19 listopada 2019”. Wypełnienie pierwszego z tych warunków wymagałoby niezwłocznego przywrócenia do orzekania sędziów I.Tulei, P.Juszczyszyna i kilku innych, a tego przecież samo uchwalenie ustawy w takim kształcie, jaki zaproponował Pan Prezydent, nie gwarantuje. Owszem, stwarza na to perspektywy, ale dopiero w przyszłości. Już wyżej była zaś mowa o tym, że wypełnienia drugiego z tych warunków nie spełnia, jak należy sądzić, przekazanie spraw do organu (izby o innej nazwie), w którym nadal jednak „rozsiane” mogą być osoby orzekające dotąd w Izbie Dyscyplinarnej. Przypomnijmy bowiem, że udział w orzekaniu wszystkich sędziów, których nominacja nastąpiła – zdaniem TSUE i ETPCz – w sposób wadliwy nie stanowi realizacji prawa do sądu w rozumieniu art. 6 ust. 1 EKPCz, niezależnie od tego, jak pięknie i odmiennie ten organ będzie się nazywał. Co więcej, mam też poważne wątpliwości, czy uchwalenie ustawy o treści zgodnej z projektem zaproponowanym przez Pana Prezydenta, spełniałoby także niektóre warunki z kolejnych punktów postanowienia z dnia 14 lipca 2021 r. Do tych szczegółów nie będę już w tym miejscu nawiązywał, bowiem wymagałoby to bardziej skomplikowanego pod względem prawnym wywodu, a założeniem tego wpisu jest w miarę prosta forma. Pozostaje ostatnie zagadnienie, czy nie da się pewnych spraw od siebie oddzielić i „na dziś” załatwić jakąś część zagadnień, a rozwiązanie reszty pozostawić „do lepszych czasów”. Otóż w mojej opinii jest to niemożliwe z uwagi na ich integralny wzajemny związek, jaki wskazany został w wyrokach i postanowieniach ETPCz i TSUE, które to organy nie zmienią zatem, choćby „w części”, standardu wskazywanego w swych orzeczeniach.

Gdybyśmy jednak nawet oderwali się na chwilę od owych uwarunkowań międzynarodowych, to prawdę mówiąc bardzo obawiałbym się tego, że wszyscy ci, którzy poprą projekt Pana Prezydenta w jego obecnej postaci, z założeniem, że do pewnych spraw, a mianowicie tych związanych z remontem fundamentów gmachu, powrócą w jakiejś perspektywie czasowej, stracą w przyszłości moralne prawo do żądania owej głębszej, a niezbędnej naprawy wymiaru sprawiedliwości oraz rozliczenia wszystkich, już dziś widocznych gołym okiem, nieprawości.

Stanisław Zabłocki
Stanisław Zabłocki
sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w latach 1991–2014 członek Państwowej Komisji Wyborczej, w latach 2016–2020 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną
Przejdź do oryginalnej publikacji