Jubileusz Pana Profesora Stanisława Waltosia

W dniu 27 maja 2022 r. w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego odbyły się uroczystości jubileuszowe z okazji 90. urodzin prof. Stanisława Waltosia

Podczas uroczystości, mowę laudacyjną wygłosił także Pan Stanisław Zabłocki, Sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku. Poniżej - za zgodą autora - prezentujemy jej treść, przyłączając się do życzeń dla Dostojnego Jubilata.

Stałe Prezydium Forum Współpracy Sędziów

„Magnificencjo – Wielce Szanowny Panie Rektorze, Wielce Szanowny Panie Dziekanie, Dostojne Panie i Dostojni Panowie Profesorowie, Wszyscy Czcigodni Członkowie tego Znakomitego Audytorium, ale przede wszystkim Wielce Szanowny Jubilacie, Drogi Panie Profesorze -

gdy skierowana została do mnie prośba o powiedzenie kilku słów w imieniu przedstawicieli praktyki wymiaru sprawiedliwości, ale także i grupy osób, która przez lata współpracowała z Panem Profesorem przy pracach legislacyjnych, czy to w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, czy też w innych gremiach, powoływanych ad hoc do rozwiązania wyłaniających się problemów, oprócz świadomości, że taka propozycja to dla mnie olbrzymi zaszczyt, owładnęło mną także poczucie wielkiego onieśmielenia, a nawet pewnej bezradności: cóż ja, skromny praktyk, będę mógł powiedzieć o takim gigancie polskiej karnistyki, o takim autorytecie polskiego świata prawniczego, jakim jest bez wątpienia Pan Profesor Stanisław Waltoś.

Już, już miałem pani profesor Szumiło-Kulczyckiej odpowiedzieć, że nie podejmę się tego zadania, że bardzo przepraszam, ale nie potrafię, nie podołam, gdy oto przyszła myśl, że może jednak warto, abym przynajmniej spróbował opowiedzieć Państwu, opowiedzieć Czcigodnemu Jubilatowi w kilku prostych zdaniach, kim jest dla mnie Pan Profesor Stanisław Waltoś. Kim jest Pan Profesor dla moich Koleżanek i Kolegów Sędziów sądów wszystkich szczebli i w każdym zakątku Polski.

Otóż jest to postać z całkiem innego świata. Jakby zapewne powiedziała pani Olga Tokarczuk – z imaginarium. A więc postać na poły mityczna. Jest to Ktoś, oczywiście ten zaimek „Ktoś” jest przeze mnie wypowiadany z użyciem bardzo wielkiej litery „K” na początku, kto pozwala mi od czasu do czasu przenieść się ze świata mojego prawniczego profanum do świata prawniczego sacrum. A zatem jest to Ktoś, o kim powinienem myśleć – i proszę tych słów nie potraktować jako świętokradczych – bardziej w kategoriach: „Wierzę w Stanisława Waltosia oraz w dzieła Jego” niż Ktoś, z kim miałem zaszczyt dyskutować na prawnicze tematy.

To, kim jest dla mnie Pan Profesor można ująć od jeszcze innej strony. Gdy usłyszę w aparacie telefonicznym Jego głos, instynktownie podrywam się z krzesła. Nie żebym od razu stawał na baczność, ale jednak jakiś wewnętrzny nakaz skłania mnie do wykonania tego gestu uszanowania, tak jakby Profesor wchodził do pokoju, w którym przebywam. Przy innych telefonach, proszę mi wierzyć, nie odczuwam takiej potrzeby.

To, kim jest dla mnie Pan Profesor, przez całe lata przejawiało się też w taki oto sposób, że gdy w trakcie przygotowań do jakiejś skomplikowanej sprawy lub już w jej toku stawałem przed problemem procesowym, co do rozwiązania którego miałem wątpliwości albo z którym wręcz nie mogłem sobie poradzić, natychmiast pojawiała się myśl, aby w zakamarkach osobistej pamięci albo w zasobach pamięci komputerowych systemów informacji prawnej upewnić się, czy przypadkiem tematyką nie interesował się pan profesor Waltoś i czy rozwikłania moich kłopotów nie znajdę w którejś z Jego niezliczonych publikacji.

Ze spotkań z moimi o wiele młodszymi Koleżankami i Kolegami Sędziami wiem, że także dla nich Pan Profesor Waltoś jest często takim kompasem prawniczego myślenia i dlatego to do Jego poglądów niejednokrotnie odwołują się przy rozwiązywaniu dylematów, przed którymi stanęli.

Muszę koniecznie dodać, że podobną rolę przez wiele lat odgrywał Jubilat również wśród osób, z których każda, z uwagi na swą wiedzę, doświadczenie i pozycję zawodową sama może być i jest dla innych wzorem. Stają mi przed oczyma te chwile w trakcie obrad Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, w których spojrzenia nie tylko nas – skromnych praktyków, ale także i wybitnych teoretyków, profesorów prawa zasiadających w tym gronie, zwracały się ku Panu Profesorowi w szczególnie trudnych momentach. Nie bez powodu praktycznie cała Komisja stanęła murem za swoim przewodniczącym, gremialnie składając dymisję ostatniego dnia stycznia 2006 roku w odpowiedzi na ministerialny plan odwołania Pana Profesora z tej funkcji. Takie były bowiem realia rozwiązania tej Komisji, reaktywowanej następnie w latach 2009-2015, o czym Jubilat wspomina w swej pasjonującej i jakże urokliwej książce „Wędrowanie po wyspach pamięci”, w rozdziale o tytule oddającym skromność Jej Autora – „W niezbyt skutecznej pogoni za przyzwoitym prawem”. Panie Profesorze, w tamtym okresie przynajmniej goniliśmy za przyzwoitym prawem.

Sądzę, że gdy w tych kilku zdaniach opowiedziałem Państwu kim jest dla mnie, a jestem głęboko przekonany, że nie tylko dla mnie, dzisiejszy Jubilat, powinienem dopowiedzieć jeszcze jedno. Powinienem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Pan Profesor jest dla mnie ową procesową, a czasem i życiową, busolą. Otóż dlatego, że w Jego publikacjach, wypowiedziach, w spojrzeniu na prawo napotykałem zawsze nie tylko niezwykle rzetelne fundamenty dogmatyczne, ale także coś wydawałoby się nieuchwytnego, a co ja nazywam wrażliwością prawniczą, szczególnie potrzebną przy wykonywaniu tego prawniczego zawodu, czy może lepiej rzec – powołania, jakim jest sądzenie innych ludzi. Nie chodzi mi o to tylko, że Pan Profesor uczył i nadal nas uczy, iż nie wystarczy, aby prawnik koncentrował swą uwagę na zespole liter i słów tworzących przepis, bowiem konieczne jest wydobycie z tych znaków właściwej normy, ale przede wszystkim o to, że Pan Profesor uczył i uczy nas, iż ma to być norma odpowiadająca fundamentalnym wartościom konstytucyjnym i traktatowym, a więc wartościom chroniącym prawa człowieka i obywatela, a nie norma odpowiadająca utylitarnym wartościom wygodnym dla rządzących i chroniących interesy władzy. Uczył nas Pan Profesor i nadal nas uczy, że sztuka legislacji i sztuka interpretacji to tworzenie i wydobywanie norm prawa prawego, a nie prawa byle jakiego. Prawa prawego, a więc w jakimś sensie prawa wrażliwego, prawa pięknego. O tym umiłowaniu przez Jubilata piękna nie tylko w świecie prawa ale i w świecie sztuki będzie mówiła już za chwilę osoba o wiele bardziej niż ja kompetentna, opisując zasługi Pana Profesora dla muzealnictwa.

Ryszard Kapuściński napisał niegdyś: „Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło”. Te słowa odzwierciedlają także i moje obawy. W sposób szczególny odzwierciedlają one moje obawy w ostatnich paru latach.

Wierzę jednak w to, że dopóki mamy w świecie prawniczym takie autorytety jak Jubilat, dopóki mamy wśród nas takich niezawodnych sterników jak Pan Profesor Stanisław Waltoś, dopóty świat bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia, po prostu nie jest możliwy. A to pozwala nam zachować nadzieję, iż nawet po bardzo wzburzonych wodach jesteśmy w stanie dotrzeć do portu wolnych sądów i niezawisłych sędziów, zawinąć do zacisznej przystani prawego prawa.

Panie Profesorze, bardzo, bardzo gorąco Panu dziękuję w imieniu swoim i tych wszystkich osób, które reprezentuję podczas dzisiejszej uroczystości, a więc w imieniu polskich sędziów, za tę nadzieję. Niech ją nam Pan daje przez wiele jeszcze lat!"

Polecamy też dalsze zdjęcia z uroczystości:

https://www.facebook.com/ssnksz/posts/4872412672885603

https://krakow.gosc.pl/gal/pokaz/7575413.Uroczystosc-90-urodzin-prof-Stanislawa-Waltosia/17#gt

Stanisław Zabłocki
Stanisław Zabłocki
sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w latach 1991–2014 członek Państwowej Komisji Wyborczej, w latach 2016–2020 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną
Administratorzy
Administratorzy
administratorzy strony www
Przejdź do oryginalnej publikacji