W przekonaniu, że Konstytucja jest najważniejsza

Przed ponad pięcioma laty, w grudniu 2017 roku, pani Krystyna Pawłowicz, która była wówczas posłanką PiS, oświadczyła podczas obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, że jeden z zapisów procedowanej wówczas ustawy o Sądzie Najwyższym jest niezgodny z Konstytucją, ale pomimo tego zamierza poprzeć niekonstytucyjny przepis i z powodu „umowy politycznej” będzie głosowała tak jak jej klub. Pamiętam święte oburzenie posłów opozycji taką postawą. Słuszne oburzenie.

Wczoraj, a praktycznie dziś w nocy (skąd my znamy taką scenerię obrad?) posłanki i posłowie opozycji, podczas obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka nad procedowaną aktualnie – historia jest wielką ironistką – także ustawą o Sądzie Najwyższym, mając, jak to wynikało z ich wcześniejszych wypowiedzi, pełną świadomość tego, że zapisy tej ustawy są sprzeczne z Konstytucją, nie zagłosowali przeciwko nim, ale kontynuując jakiś przedziwny taktyczny spektakl gremialnie wstrzymali się od głosu. Co więcej, jedna z posłanek opozycji oświadczyła dziennikarzom, równie jawnie jak przed laty pani posłanka Pawłowicz, że po odrzuceniu poprawek opozycji procedowany projekt nadal jest projektem niekonstytucyjnym, ale posłowie opozycji postanowili wstrzymać się od głosu na komisji, a ostateczne decyzje co do poprawek i projektu zostaną podjęte po spotkaniu przedstawicieli klubów opozycyjnych i „to będzie decyzja polityczna, na poziomie liderów”. Dowiedzieliśmy się zatem, że o ich głosach zadecydowała, a co gorsze zadecyduje także i w toku dalszego procedowania ustawy, nie świadomość niekonstytucyjności rozwiązań, ale „decyzja polityczna”. Sędziowie Sądu Najwyższego, wszyscy polscy sędziowie, przeszli przez te pięć lat długą drogę. Była to droga bardzo trudna, droga na której musieli ponieść - to nie patos - wiele ofiar, ale olbrzymia większość z nich nie zawahała się i była wierna Konstytucji. Wiele wskazuje na to, że dziś zostali na tej drodze sami, z grupką wspierających ich przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Proszę zatem nie dziwić się goryczy polskich sędziów. Dla nich bowiem Konstytucja to nie jest - jak mówił przed pięcioma laty jeden z nich - tylko taka książeczka, ale „jest to zespół wartości przyjętych w referendum przez Naród, przez ten Naród, o którym mowa w art. 4 Konstytucji. Zespół wartości nie tylko przyjętych przez ten Naród w referendum, ale nadto głęboko tkwiących w szerokich kręgach tego Narodu, spośród których to wartości najważniejsze są dwie: wolność i godność”. W rozumowaniu sędziowskim nie mieści się głosowanie za rozwiązaniami niekonstytucyjnymi, czy choćby tylko wstrzymanie się od głosowania nad takimi rozwiązaniami, zgodnie z „decyzją polityczną na poziomie liderów”, dyktowaną takimi czy innymi założeniami taktycznymi.

Sędziowie uważają, że należy chodzić prostymi drogami, czego piękny wyraz dał dwa dni temu np. prezes Sądu Najwyższego, kierujący pracami Izby Pracy i Ubezpieczeń społecznych, pan Piotr Prusinowski . Sądzę, że dobrze byłoby, aby każdy polski polityk, niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej, przeczytał w całości to oświadczenie. Gorycz sędziów wiernych Konstytucji jest tym większa, że wczoraj była trzecia rocznica tzw. marszu tysiąca tóg. Przed trzema laty szliśmy w wielkim, radosnym pochodzie w obronie Konstytucji. I nie byliśmy sami w przekonaniu, że Konstytucja jest najważniejsza.

Wtedy jeszcze nie byliśmy sami.

Stanisław Zabłocki
Stanisław Zabłocki
sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w latach 1991–2014 członek Państwowej Komisji Wyborczej, w latach 2016–2020 prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną